Jeżeli marzysz o złocistej opaleniźnie, ale nie chcesz narażać się na szkodliwe promieniowanie i uszkodzenie naskórka, to z pewnością przeszło ci przez myśl, aby użyć jednego z produktów koloryzujących dostępnych na rynku. Samoopalacze i kremy brązujące to popularne alternatywy dla klasycznego opalania, po które sięga coraz więcej kobiet. Który z nich wybrać w nadchodzącym sezonie wakacyjnym?
Efekt jak po wielogodzinnym opalaniu i zapach spalonego kurczaka, czyli cała prawda o samoopalaczu

Samoopalacz od wielu lat był najpopularniejszą alternatywą dla klasycznego opalania lub szkodliwych sesji w solarium. I choć przez dekady pojawiło się na rynku naprawdę wiele produktów, to zwykle działają one na tej samej zasadzie - substancja aktywna DHA reaguje z aminokwasami w warstwie rogowej naskórka, powodując jego zbrązowienie. Sprawia również, iż "opalenizna" utrzymuje się na skórze choćby do tygodnia. Niestety głównymi minusami stosowania samoopalacza jest nierówne jego schodzenie ze skóry oraz nieprzyjemny zapach, który jest porównywany do spalonego kurczaka.
Skura muśnięta słońcem i delikatny efekt? To gwarantuje krem brązujący
Kremy brązujące pojawiły się na rynku stosunkowo niedawno i od razu podbiły serca wielu kobiet. Dają delikatniejszy efekt niż klasyczny samoopalacz oraz posiadają mniejsze stężenie DHA, przez co "opaleniznę" można stopniowo budować. Efekt skóry muśniętej słońcem utrzymuje się do dwóch dni, przez co jest to idealny wybór na jednorazowe okazje. Krem brązujące często posiadają również zapach kokosa, wanilii lub kakao.

Który z tych produktów jest dla nas bezpieczny?
Zazwyczaj wszystkie kosmetyki koloryzujące są dla nas bezpieczne, jednakże posiadają one swoje wady. Samoopalacz może wysuszać skórę oraz powodować reakcje alergiczne i pozostawiać plamy na meblach oraz ubraniach. Krem brązujący jest delikatniejszy i będzie odpowiedni dla osób z delikatną skórą.
Zobacz także: Legginsy dzwony podbijają ulice w 2025 roku - to idealne połączenie elegancji i wygody