Jest taka reklama zapowiadająca program z udziałem matki i córki. W tej reklamie córka mówi coś na kształt: iż teraz są takie czasy, iż telefon zmienia się co roku, a partnera co dwa lata.
Wow! Cóż za … myśl.
Według której człowiek, choć żyjący z rozmachem, patrzący szeroko, widzi … czubek własnego … buta.
W zasadzie to bohaterka tejże reklamy ma trochę racji, w tej chwili wszystko traktuje się jednorazowo. Kiedyś jak byłam jeszcze małą dziewczynką, wszystko się naprawiało. Od rajstop oddawanych do repasacji, wszystkich sprzętów domowych, po … relacje międzyludzkie.
Jako osoba dojrzała w wieku, patrząca z boku niejako na te pokoleniowe znamiona. Zastanawiam się zatem dokąd zmierza to pokolenie, które właśnie wchodzi czy weszło w dorosłość? Pokolenie mające na początku posta wymienione zdanie, za przykład z mediów… Wszak powszechnie wiadomo, iż młodzi ludzie w znacznej części swoje życie przenieśli do mediów właśnie. I stamtąd czerpią przykłady, pomysły na życie…
Dokąd zmierza osoba, która jednym tchem wymienia partnera obok telefonu komórkowego, jako „przedmiot” do wymiany w określonym czasie?
To choćby nie jest ekologiczne. A przecież w dzisiejszym świecie ekologia podobno ma znaczenie. A tu… zonk! Człowiek jednorazowego użytku.
Spadnie do czyjegoś życia piękny (emocjonalnie chyba powinien być zimny), rzeźbiony jako ten śnieżny płatek.., a potem rozpłynie się, rozpuści i zniknie bezpowrotnie. Może bez żalu – no bo jego czas w czyimś życiu minął… choćby nie zawsze ślad zostanie, jak tej podeszwy na śniegu.
I potem co, historia wielokrotnie się powtórzy? Łowy, nowy partner wpada do ręki, następuje jego „eliminacja” we właściwym czasie… i znów? A co będzie kiedy zmieniarka (osoba zmieniająca swoich partnerów) będzie w wieku pozarynkowym (że tak zajadę językiem para ekonomicznym)?…
Może być tak, iż za którymś razem … nie będzie nikogo na wymianę…
Smutne te nowoczesne czasy, pseudoeko, samotne choćby w tłumie…
Nie wszystko jest wymienialne.
Zdjęcia – by M.
Ubrania z mojej szafy.
Znaczące: czapka i komin – Muslibymusli.