Rubin, znany ze swojego głębokiego czerwonego koloru, od wieków zachwyca i fascynuje. Uznawany za symbol miłości, pasji oraz energii, rubin zdobił korony i insygnia królewskie, będąc jednym z najbardziej cenionych kamieni szlachetnych na świecie. Dziś, rubiny nie tracą na popularności, zdobiąc biżuterię noszoną zarówno na co dzień, jak i podczas najważniejszych życiowych uroczystości.
Historia rubinów i ich znaczenie w królewskich klejnotach
Rubin jest ceniony w kulturach na całym świecie od setek lat. W starożytności i średniowieczu królowie i królowe używali rubinów, aby podkreślić swoją władzę i status. Używali ich zarówno w koronach, jak i innych klejnotach koronnych, które podkreślały ich wyższość nad poddanymi. Kamień ten był także często uważany za talizman ochronny, który miał chronić swojego właściciela przed niebezpieczeństwami. Niekiedy uważany również za kamień miłości i pożądania.
Co sprawia, iż rubin jest tak wyjątkowy?
Rubiny są cenione za ich rzadkość, trwałość oraz intensywny, ognisty kolor. Ten czerwony kamień jest odmianą minerału zwanego korundem. Wywodzi się zatem z tej samej rodziny minerałów jak szafir, ale charakterystyczny czerwony kolor nadaje mu chrom, który wchodzi w interakcję z korundem. Najwyżej cenione są rubiny o głębokiej, nasyconej czerwieni, zwanej potocznie „krwawym gołębiem”. Kamienie takie osiągają najwyższe ceny.
Jak nosić rubinową biżuterię na co dzień i od święta?
Rubinowa biżuteria jest wystarczająco wszechstronna, by pasować do każdego stroju – od casualowych jeansów po eleganckie suknie wieczorowe. Na co dzień świetnie sprawdzą się delikatne pierścionki czy kolczyki z rubinami, które dodadzą odrobinę koloru i elegancji kreacjom. Na większe okazje, takie jak wesela czy bale, można wybrać bardziej wyraziste rubinowe naszyjniki czy bransoletki, które staną się głównym punktem stylizacji.
Odkryj więcej na temat tego fascynującego kamienia, odwiedzając stronę: https://esclusiva.pl/pl/n/Rubin-klejnot-pozadany-przez-wladcow.-W-jaki-sposob-podbija-serca-wspolczesnych-kobiet/80.
