Rozumiesz, on kompletnie się rozpuścił. Słabo się uczy, późno wraca do domu…
Lidia Kowalska postawiła na stół dwie filiżanki kawy i przysunęła do przyjaciółki talerz z ciasteczkami. Za oknem padał październikowy deszcz, a w mieszkaniu było ciepło i przytulnie. Alina, jak zawsze, wyglądała nieskazitelnie staranna fryzura, subtelny makijaż, elegancka sukienka. W swoich pięćdziesiąt osiem lat potrafiła dbać o siebie.
Liduś, dziękuję ci ogromnie, iż zgodziłaś się pomóc Alina wzięła filiżankę i wdzięcznie się uśmiechnęła. Szczerze mówiąc, już nie wiedziałam, do kogo się zwrócić.
Ależ co ty, Alinko, przecież przyjaźnimy się tyle lat. Oczywiście, iż pomogę Lidia usiadła naprzeciwko i spojrzała uważnie na przyjaciółkę. Mów wszystko po kolei. Co się stało z twoim Krzysiem?
Alina westchnęła i potarła skronie.
Rozumiesz, kompletnie się rozpuścił. Słabo się uczy, późno wraca, a wczoraj znalazłam w jego kieszeni jakieś tabletki.
Boże Lidia przycisnęła dłoń do piersi. Narkotyki?
Nie wiem. Może. Tak się wystraszyłam. A on nic nie wyjaśnia, tylko się opryskliwie odzywa. Mówi, iż to nie moja sprawa.
Lidia pokręciła głową. Dobrze znała Krzysia wnuka Aliny, siedemnastoletniego chłopaka, który został bez rodziców i mieszkał z babcią. Dawniej był posłusznym chłopcem, ale ostatnio stał się ponury i zamknięty w sobie.
Co proponujesz? spytała Lidia.
Potrzebuję pieniędzy na prywatnego detektywa Alina mówiła cicho, niemal szeptem. Chcę się dowiedzieć, z kim się zadaje, gdzie znika. Może wpadł w złe towarzystwo.
Ile potrzebujesz?
Trzy tysiące złotych. Wiem, iż to dużo, ale obiecuję oddać za miesiąc. Jak tylko dostanę emeryturę.
Lidia bez zastanowienia wstała i podeszła do szafy, gdzie trzymała oszczędności. Alina była jej najlepszą przyjaciółką od ponad dwudziestu lat. Poznały się w pracy, gdy obie były jeszcze zamężne, wychowywały dzieci, snuły plany na przyszłość. Potem los rozwiódł je po różnych miastach, ale nie straciły kontaktu. Pisały, dzwoniły, odwiedzały się nawzajem.
Gdy Lidia owdowiała, to właśnie Alina ją wspierała, pomogła przejść przez żałobę. A gdy Alinę spotkała tragedia jej syn i synowa zginęli w wypadku samochodowym, zostawiając małego Krzysia Lidia natychmiast przyjechała i pomogła zorganizować pogrzeb oraz uregulować kwestie opieki.
Masz Lidia podała przyjaciółce kopertę z pieniędzmi. I nie myśl o zwrocie. jeżeli jeszcze czegoś będzie ci potrzeba, powiedz.
Alina wzięła kopertę i mocno przytuliła Lidię.
Jesteś moim aniołem szepnęła. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
Siedziały jeszcze długo w kuchni, piły kawę i rozmawiały o życiu. Alina opowiadała, jak ciężko jest wychowywać wnuka w pojedynkę, zwłaszcza w trudnym wieku. Lidia doradzała, dzieliła się doświadczeniami z wychowania własnego syna.
A twój Tomek jak się miewa? spytała Alina. Dawno go nie widziałam.
Dobrze sobie radzi. Ma wspaniałą rodzinę, stabilną pracę. Tylko rzadko dzwoni, ciągle zajęty.
No tak. Dzieci rozlatują się po świecie.
Alina wyszła dopiero wieczorem. Lidia odprowadziła ją do windy, pożegnały się, a przyjaciółka zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
W mieszkaniu zrobiło się cicho. Lidia sprzątnęła naczynia, podlała kwiaty na parapecie i usiadła przed telewizorem. Ale film nie mógł jej pochłonąć wciąż myślała o Krzysiu. Dobry chłopak, grzeczny, inteligentny. Czyżby naprawdę wplątał się w narkotyki?
Następnego dnia Lidia poszła do przychodni na rutynowe badania. W kolejce do lekarza siedziała jej sąsiadka, Wanda Nowak.
Liduś, cześć przywitała się sąsiadka. Co u ciebie? Dawno cię nie widziałam.
Wszystko w porządku. Wczoraj była u mnie przyjaciółka, ma problemy z wnukiem.
Jaka przyjaciółka? Ta, co jeździ czarnym mercedesem?
Lidia zdziwiła się. Alina faktycznie przyjechała samochodem, ale nigdy nie wspominała, iż ma auto.
Możliwe. Skąd wiesz?
Widziałam, jak odjeżdżała spod twojego bloku. Ładne auto, pewnie drogie.
Lidia zmarszczyła brwi. jeżeli Alina ma taki samochód, po co pożyczała pieniądze? Ale pomyślała, iż może auto nie jest jej. Może ktoś ją podwiózł.
Po tygodniu Alina zadzwoniła i oznajmiła dobrą nowinę.
Liduś, wyobraź sobie, z Krzysiem wszystko w porządku! Okazało się, iż te tabletki to zwykłe witaminy. Wstydził się przyznać, iż zaczął chodzić na siłownię i bierze suplementy.
Dzięki Bogu Lidia odetchnęła z ulgą. A detektyw co powiedział?
Żadnego detektywa nie było. Porozmawiałam z Krzysiem szczerze, a on mi wszystko wyjaśnił. Wiesz co? Zakochał się w dziewczynie z równoległej klasy, dlatego tak się dziwnie zachowywał. Młodość, wiesz…
Lidia się uśmiechnęła. Rzeczywiście, nastolatki to trudny lud. Dobrze, iż wszystko się wyjaśniło.
A pieniądze oddam ci za tydzień, obiecuję dodała Alina.
Nie śpiesz się, jak będziesz mogła.
Pożegnały się, a Lidia odłożyła słuchawkę. Zrobiło się jej lżej na sercu. Dobrze, gdy problemy rozwiązują się same.
Ale ani po tygodniu, ani po miesiącu Alina nie zwróciła pieniędzy. Gdy Lidia delikatnie przypomniała o długu, przyjaciółka zaczęła się tłumaczyć.
Liduś, wybacz, miałam niespodziewane wydatki. Krzyś potrzebuje korepetytora z matematyki, a to nie tanie rzeczy. Poczekaj jeszcze trochę, proszę.
Lidia nie nalegała. Trzy tysiące to była dla niej spora suma, ale nie dramatyczna. Poza tym, jeżeli przyjaciółka naprawdę potrzebowała tych pieniędzy na naukę wnuka, to wydatek był słuszny.
Zima minęła niepostrzeżenie. Alina dzwoniła rzadko, ciągle tłum















