— Rozumiesz, zupełnie się wymknął spod kontroli. Źle się uczy, wraca do domu późno — powiedziała Jadwiga Nowak, stawiając na stół dwie filiżanki kawy i przesuwając w stronę przyjaciółki talerz z ciastkami. Za oknem padał październikowy deszcz, a w mieszkaniu było ciepło i przytulnie. Halina, jak zawsze, wyglądała nienagannie — staranna fryzura, delikatny makijaż, elegancka sukienka. W swoich pięćdziesięciu ośmiu latach potrafiła dbać o siebie.
— Jadziu, dziękuję ci ogromnie, iż zgodziłaś się pomóc — Halina wzięła filiżankę i uśmiechnęła się wdzięcznie. — Szczerze mówiąc, już nie wiedziałam, do kogo się zwrócić.
— Ależ co ty, Halinko, przecież przyjaźnimy się tyle lat. Oczywiście, iż pomogę — Jadwiga usiadła naprzeciwko i spojrzała na przyjaciółkę uważnie. — Mów wszystko po kolei. Co się stało z twoim Krzysiem?
Halina westchnęła i potarła skronie.
— Rozumiesz, zupełnie się wymknął spod kontroli. Źle się uczy, wraca do domu późno, a wczoraj znalazłam w jego kieszeni jakieś tabletki.
— Boże — Jadwiga przycisnęła dłoń do piersi. — Narkotyki?
— Nie wiem. Może. Tak się wystraszyłam. A on nic nie tłumaczy, tylko się odgryza. Mówi, iż to nie moja sprawa.
Jadwiga pokręciła głową. Dobrze znała Krzysia — wnuka Haliny, siedemnastoletniego chłopaka, który został bez rodziców i mieszkał z babcią. Wcześniej był posłusznym chłopcem, ale ostatnio stał się ponury i zamknięty w sobie.
— Co proponujesz? — zapytała Jadwiga.
— Potrzebuję pieniędzy na prywatnego detektywa — Halina mówiła cicho, niemal szeptem. — Chcę się dowiedzieć, z kim się spotyka, gdzie znika. Może wpadł w złe towarzystwo.
— Ile potrzeba?
— Trzy tysiące złotych. Wiem, iż to dużo, ale obiecuję oddać za miesiąc. Jak tylko dostanę emeryturę.
Jadwiga bez wahania wstała i podeszła do szafy, gdzie trzymała oszczędności. Halina była jej najbliższą przyjaciółką od ponad dwudziestu lat. Poznały się w pracy, gdy obie były jeszcze zamężne, wychowywały dzieci, planowały przyszłość. Potem los rozdzielił je po różnych miastach, ale nie straciły kontaktu. Pisały do siebie, dzwoniły, odwiedzały.
Gdy Jadwiga owdowiała, to właśnie Halina ją wspierała, pomagała przejść przez żałobę. A gdy Halinę spotkała tragedia — jej syn i synowa zginęli w wypadku samochodowym, zostawiając małego Krzysia — Jadwiga natychmiast przyjechała i pomogła zorganizować pogrzeb, załatwić opiekę prawną.
— Masz — Jadwiga podała przyjaciółce kopertę z pieniędzmi. — I nie myśl o zwrocie. jeżeli będziesz potrzebować więcej, powiedz.
Halina wzięła kopertę i mocno przytuliła Jadwigę.
— Jesteś najlepsza — szepnęła. — Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
Siedziały jeszcze długo w kuchni, piły kawę i rozmawiały o życiu. Halina opowiadała, jak ciężko jest wychowywać wnuka w pojedynkę, zwłaszcza w trudnym wieku. Jadwiga doradzała, dzieliła się doświadczeniami z wychowania własnego syna.
— A twój Tomek jak się ma? — zapytała Halina. — Dawno go nie widziałam.
— Dobrze mu się wiedzie. Ma wspaniałą rodzinę, stabilną pracę. Tylko rzadko dzwoni, bardzo zajęty.
— No tak. Wszystkie dzieci się rozleciały po świecie.
Halina wyszła dopiero wieczorem. Jadwiga odprowadziła ją do windy, pożegnały się, a przyjaciółka zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
W mieszkaniu zrobiło się cicho. Jadwiga pozmywała naczynia, podlała kwiaty na parapecie i usiadła przed telewizorem. Ale film nie zaprzątał jej uwagi — wsz