Różnice, które dzielą

twojacena.pl 5 dni temu

– Nie spóźnisz się? O której wyjeżdżasz, Wojtek?! Wojtek… – Kinga potrząsała męża za ramię, on zaś machnął ręką, dając do zrozumienia, iż nie zamierza jeszcze wstawać i na pewno się nie spóźni.
Kinga spojrzała na ekran telefonu – dopiero siódma rano.

*Po co wstałam tak wcześnie w sobotę?! Nie mam nic do roboty, torbę i tak spakowałam mu wczoraj…* – pomyślała Kinga i już chciała wrócić pod ciepłą kołdrę, gdy nagle…

Nagle wróciło to dziwne, niepokojące przeczucie, które ostatnio nawiedzało ją coraz częściej. Teoretycznie nie miała powodu do zmartwień: mąż obok, mieszkanie w centrum Poznania, wyremontowane, designerskie meble, drogi sprzęt. On ma swój samochód, ona – swój. Niedawno kupili dom w osiedlu pod Warszawą, na działkę rekreacyjną. Wszystko jest, jednym słowem.

Wielu może tylko o takim życiu marzyć. Spróbuj żyć w wynajmowanym mieszkaniu, jeździć do pracy tramwajem, wieczorem odrabiać lekcje z dziećmi, gotować obiad dla całej rodziny, spłacać kredyt, zbierać na szkołę i jeszcze na to, i na tamto… Zaledwie się położysz, a już dzwoni budzik, i znowu to samo koło. *Miałabym twoje problemy! Co za problem – jakieś tam przeczucie! Jakie?!*

A właśnie to! Kinga od dawna nauczyła się je rozpoznawać. Bezpodstawny niepokój, smutek, przeczucie nieszczęścia i nieodparte wrażenie, iż ucieka coś ważnego. To uczucie przychodzi nagle i tak samo znika. Na chwilę odpuszcza, by potem wrócić.

I tego ranka złe przeczucie znów bez zapowiedzi wdarło się do serca kobiety. Kinga wstała z łóżka, raz jeszcze spojrzała na śpiącego męża i wyszła do kuchni. Wojtek dziś wyjeżdża w kolejną służbową podróż. Jakże się jej one ostatnio opatrzyły! Nowy szef pojawił się półtora roku temu, pensję podniósł znacznie, firma, w której pracuje Wojtek, jest duża i perspektywiczna. Jest jednym z czołowych pracowników, szefem działu. Tylko iż ta praca zabiera mu mnóstwo czasu! A do tego wprowadzili modę na wyjazdy w weekendy.

Kinga przygotowała śniadanie i wróciła do sypialni, by obudzić męża.

– Wojtek, no obudzisz się w końcu, czy nie?! Chodź, bo spóźnisz się na swoją delegację. Mówiłeś, iż po obiedzie jedziecie?
– Tak. Po… – odparł Wojtek śpiącym głosem i w końcu się podniósł.
– Chodź, zrobiłam śniadanie.
– Mhm. – znów mruknął i poszedł za nią do kuchni.
Przy śniadaniu mężczyzna natychmiast wpił się wzrokiem w telefon. Kinga zauważyła, iż ostatnio w ogóle mało ze sobą rozmawiali i stali się jakby obcy. Nie, nie kłócili się. Wszystko było w porządku – on czasem wracał z kwiatami, czasem Kinga namawiała go do wyjścia do restauracji, i Wojtek się zgadzał. Mogli pójść na spacer do parku, do znajomych czy do kina, ale to już nie było to samo co kiedyś.

– Wojtek, a weź mnie ze sobą na tę delegację? – nieoczekiwanie zapytała Kinga.
– Mhm. – odparł Wojtek, nie odrywając wzroku od ekranu.
– No serio, co w tym złego? Będziecie w hotelu, prawda? W dzień będziesz pracować, a wieczorem ze mną.
– Co?! Nie, o czym ty mówisz?! – ocknął się Wojtek, gdy zrozumiał, co żona ma na myśli.
– Czemu nie, Wojtek? Co w tym złego? Jedziesz samochodem, nie?
– Tak, samochodem. Ale po co ci tam? Weekend, odpocznij w domu. Ja w poniedziałek albo wtorek wracam.
– No jak to po co? Nigdy nie byłam w tym mieście. Pospaceruję, może jakieś sklepy, muzea…
– Oj, daj spokój! To zwykłe zadupie, nic ciekawego! U nas w mieście brakuje ci sklepów?! Na każdym rogu – spaceruj na zdrowie!
– Wojtek, nudzę mi się tutaj! W ogóle ci nie przeszkodzę… – jęknęła Kinga.
– Kinga, nie! Chcesz jechać na wypoczynek, to kup sobie wycieczkę i jedź! – zirytował się Wojtek.
– Sama? Ja chcę z tobą. Jesteśmy przecież mężem i żoną, może o tym zapomniałeś!
– Kinga, znowu zaczynasz? Mówiłem ci sto razy, iż w pracy teraz istny zawrót głowy! Szef się wścieka! Ja jestem winny, iż każe pracować w weekendy?!
– Mam wrażenie, iż akurat ciebie każe zawsze! W zeszłą sobotę widziałam waszego Nowaka z żoną i dziećmi w centrum handlowym. A ty niby pracowałeś! – Kinga nie chciała się kłócić, zwłaszcza przed wyjazdem, ale nie mogła się powstrzymać.
– No to teraz będziemy liczyć, kto gdzie był! Dziękuję za śniadanie! – Wojtek wyszedł od stołu i poszedł do łazienki.

Kinga posprzątała, podczas gdy Wojtek oglądał telewizję. Potem spakowała mu kanapki i herbatę w termosie na drogę.

– Kinga, a gdzie torba? – dobiegł jej głos Wojtka z przedpokoju.
– Na komodzie stoi. – spokojnie odpowiedziała.
– No to jadę. Nie gniewaj się, tam naprawdę nie ma nic do roboty.
– Skoro nie ma, to nie ma. W ogóle nie myślałam się gniewać. Pa.

Wojtek wyjechał, a Kinga została. Sobota, mogłaby zadzwonić do którejś z przyjaciółek, spotkać się, wieczorem posiedzieć w przytulnej knajpce, pogadać.

Tylko do kogo zadzwonić? U Julki mąż i dwoje dzieci – na pewno nie przyjdzie! Małgosia z mężem kupili domek letniskowy i teraz tam siedzą – w sobotę na pewno nie wróci. Kasia wyjechała podbijać Warszawę – dawno nic od niej nie słyszała! Wszyscy mają swoje sprawy, obowiązki, dzieci…

Kinga ma prawie trzydzieści osiem lat, a dzieci z Wojtkiem nie mają. A to przez głupotę z młodości – nieudaną aborcję. Dopiero co się wtedy razem wprowadzili, wynajmowali mieszkanie. W pracy, jak to świeżo po studiach, zarabiali grosze.

Kinga zaszła w ciążę, powiedziała Wojtkowi. On zaproponował, żeby na razie nie rodzić. Kinga, choć była przeciwna aborcji, nie sprzeciwiła się – ich sytuacja była naprawdę kiepska. Co mogliby dać dziecku?! Gdyby teraz zaszła w ciążę, byłoby zupełnie inaczej! Nie byłoby jej tak nudno i samotnie, życie miałoby sens,Lata mijały, Kinga i Leon wychowywali Kasię, wspólnie budując szczęście, którego tak bardzo pragnęli, a Wojtek zrozumiał, iż czasem warto zatrzymać się i zadbać o to, co naprawdę ważne.

Idź do oryginalnego materiału