Różnice, które dzielą

newsempire24.com 2 dni temu

– Na pewno się nie spóźnisz? O której wyjeżdżasz, Wojtek?! Wojtek… — Ania ciągnęła męża za ramię, on zaś machał ręką, wyraźnie dając do zrozumienia, iż nie zamierza jeszcze wstawać i iż na pewno zdąży.
Ania spojrzała na ekran telefonu — dopiero siódma rano.

„Po co ja wstałam tak wcześnie w sobotę? Przecież wszystko mam już przygotowane, torbę spakowałam mu jeszcze wczoraj…” — pomyślała Ania, mając ochotę wtulić się z powrotem w ciepłą pościel, gdy nagle…

Nagle znów ogarnęło ją to dziwne, niepokojące przeczucie, które w ostatnich czasach nawiedzało ją coraz częściej. Teoretycznie nie miała powodu do zmartwień: mąż obok, mieszkanie w centrum Poznania, remont z zachodnimi standardami, designerskie meble, drogi sprzęt. Wojtek miał swoje auto, Ania — swoje. Niedawno kupili dom w podpoznańskiej wiosce na działkę rekreacyjną. Wszystko było, jednym słowem.

Wielu mogłoby tylko pomarzyć o takim życiu. Spróbuj sobie wynajmować mieszkanie, jeździć do pracy tramwajem, a wieczorem odrabiać lekcje z dziećmi, gotować kolację dla całej rodziny, spłacać kredyt, składki na szkołę… Ledwo się położysz, a już budzik dzwoni i znów to samo koło. Moje problemy to przy twoich pestka! Co to za przeczucie? Jakie?!

A właśnie to! Ania od dawna potrafiła je rozpoznać. Bezpodstawny lęk, jakaś melancholia, przeczucie nieszczęścia i nieodparte wrażenie, iż ucieka coś ważnego. To uczucie przychodziło nagle i tak samo znikało. Na chwilę odpuszczało, by potem wrócić.

I tego ranka złe przeczucie znów bez zaproszenia wtargnęło do serca kobiety. Ania wstała z łóżka, raz jeszcze spojrzała na śpiącego męża i wyszła do kuchni. Wojtek dziś wyjeżdżał w kolejną służbową podróż. Jakże te wyjazdy ostatnio ją męczyły! Półtora roku temu przyszedł nowy szef, podniósł całkiem niezłe wynagrodzenie, firma, w której pracował Wojtek, była duża i perspektywiczna. On sam — jeden z czołowych pracowników, kierownik działu. Tylko iż ta praca zabierała stanowczo za dużo czasu! A do tego polubili wysyłać go w delegacje właśnie w weekendy.

Ania przygotowała śniadanie i wróciła do sypialni, by obudzić męża.

– Wojtek, no obudzisz się w końcu, czy nie?! Dawaj, bo spóźnisz się na swoją delegację. Mówiłeś, iż wyjeżdżacie po obiedzie?
– Tak. Po… — odpowiedział Wojtek sennym głosem, w końcu jednak się ocknął i usiadł na łóżku.
– Chodź, zrobiłam śniadanie.
– Mhm. — znów mruknął przez sen i podążył za nią do kuchni.

Przy śniadaniu mężczyzna natychmiast wpił się wzrokiem w telefon. Ania zauważyła, iż ostatnio w ogóle mało ze sobą rozmawiali, stali się jakby obcy. Nie, nie kłócili się. Wszystko było w porządku — od czasu do czasu przynosił kwiaty, czasem Ania namawiała go na restaurację i Wojtek się zgadzał. Mogli pójść na spacer do parku, odwiedzić znajomych albo do kina, ale już nie było tak jak kiedyś.

– Wojtek, weź mnie ze sobą w tę delegację? — niespodziewanie zapytała Ania.
– Mhm. — nie odrywając oczu od ekranu, odpowiedział Wojtek.
– No serio, co w tym złego? Będziecie w hotelu, prawda? W dzień będziesz z zespołem na obiekcie, a wieczorem ze mną.
– Co?! Jak to ze mną? Nie ma mowy! — ocknął się Wojtek, gdy zrozumiał słowa żony.
– No dlaczego, Wojtek? Co w tym złego? Jedziesz przecież samochodem?
– Tak, samochodem. Ale co ty tam będziesz robić? Weekend, odpocznij w domu. W poniedziałek albo wtorek już wracam.
– No jak to co? Nigdy nie byłam w tym mieście. Poszwędam się po sklepach, może muzea…
– Oj, daj spokój! To zwykła dziura, nic tam ciekawego! U nas w Poznaniu mało sklepów?! Na każdym rogu — chodź se ile chcesz!
– Wojtek, no ale nudzę się tu sama! W ogóle ci nie przeszkodzę… — jęknęła Ania.
– Ania, nie! Chcesz sobie gdzieś pojechać, to kup wycieczkę i jedź! — zirytował się Wojtek.
– Sama? Przecież chcę z tobą. Jesteśmy mężem i żoną, może o tym zapomniałeś?
– Ania, znowu zaczynasz? Mówiłem ci sto razy, iż w pracy teraz istny zawrót głowy! Szef wściekły! Mam być winny, iż każe pracować w weekendy?!
– Mam wrażenie, iż każe zawsze tylko tobie! W zeszłą sobotę widziałam waszego Nowaka z żoną i dziećmi w galerii. A ty jakoś musiałeś pracować! — Ania specjalnie nie chciała się kłócić z mężem, zwłaszcza przed wyjazdem, ale nie potrafiła się powstrzymać.
– No to sobie przypominajmy, kto gdzie był! Dzięki za śniadanie! — Wojtek wyszedł od stołu i poszedł do łazienki.

Ania posprzątała, podczas gdy Wojtek siedział przed telewizorem. Potem spakowała mu kanapki i herbatę w termosie na drogę.

– Ania, gdzie torba? — dobiegł z przedpokoju głos Wojtka.
– Na komodzie stoi. — spokojnie odpowiedziała Ania.
– No to jadę. Nie gniewaj się, tam naprawdę nie ma co robić.
– No to nie ma. Wcale nie myślałam się gniewać. Pa.

Wojtek wyjechał, a Ania została. Sobota, mogłaby zadzwonić do którejś z koleżanek, spotkać się, posiedzieć wieczorem w przytulnej knajpce, pogadać.

Tylko do kogo? U Julki mąż i dwójka dzieci — raczej nie pójdzie! Marysia z mężem kupili domek za miastem i teraz tam siedzą — w sobotę na pewno nie przyjedzie. Kasia wpadła na pomysł podbicia Warszawy — dawno nic od niej nie słychać! Wszyscy mają swoje sprawy, obowiązki, dzieci…

Ania miała prawie trzydzieści osiem lat, a dzieci z Wojtkiem nie mieli. A wszystko przez błąd młodości — nieudaną aborcję. Dopiero co razem zamieszkali, wynajmowali mieszkanie. W pracy, jak to świeżym absolwentom, płacili grosze.

Ania zaszła w ciążę, powiedziała Wojtkowi. Zaproponował, żeby na razie nie rodziła. Ania, choć była przeciwna aborcji, nie protestowała — sytuacja była naprawdę kiepska. Co by dali dziecku? Gdyby teraz zaszła w ciążę, byłoby zupełnie inaczej! Nie byłoby jej. W końcu Ania zrozumiała, iż czasem największe straty prowadzą do nowych początków, a życie, choć bolesne, potrafi zaskakująco się układać.

Idź do oryginalnego materiału