
Głód często istnieje w naszej świadomości jako zrządzenie losu wynikające ze skutków katastrofy naturalnej lub trudnej sytuacji finansowej danej osoby, grupy czy społeczności. Jak można go uniknąć? Być może wystarczy po prostu uprawiać własne jedzenie? W obu tych stwierdzeniach występuje ziarno prawdy, jednak rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. W tym artykule przyjrzymy się kilku mitom, które narosły wokół tematów rolnictwa, produkcji żywności i przyczyn głodu.
Zdarzyło się wam usłyszeć, iż nie wypada zostawić resztek na talerzu, ponieważ inni przecież głodują? To zdanie ma wzbudzać empatię, jednak zawiera jednocześnie element manipulacji. Nietrudno odnieść wrażenie, iż jedzenia jest za mało, a nasz niedokończony obiad mógłby znaleźć się na stole osoby doświadczającej głodu. Marnotrawienie żywności w istocie należy do głównych problemów światowego systemu żywnościowego. Tracimy w ten sposób prawie jedną trzecią [1] dostępnych zasobów. Tymczasem jedzenia, które produkujemy w skali planety, mogłoby wystarczyć choćby dla znacznie większej populacji. To przez niewłaściwą dystrybucję, niesprawiedliwy rynek i nieskuteczne polityki żywnościowe nie trafia ono do tych, którym jest najbardziej potrzebne.
W tym miejscu należy zaznaczyć, iż przyczyny głodu są różnorodne a w niniejszym artykule skupimy się tylko na części z nich. Na dostęp do żywności wpływają oczywiście sytuacje wyjątkowe – katastrofy czy konflikty w regionie. W takiej sytuacji zgodnie z klasyfikacją Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Organization of the United Nations, FAO), mówimy o głodzie koniunkturalnym. FAO wyróżnia także głód strukturalny – powiązany z sytuacją gospodarczą i systemowymi ograniczeniami dostępu do żywności. Zjawiska te nie wykluczają się wzajemnie, wręcz przeciwnie – mogą się nawzajem wzmacniać. Co więcej, każde z nich silniej uderza w osoby, które nie cieszą się przywilejami także w innych obszarach – zajmują niższe pozycje w danym społeczeństwie lub pochodzą z Globalnego Południa. Zwłaszcza ta ostatnia grupa zasługuje na szczególną uwagę w tym artykule, gdyż pomimo doświadczania wyzysku i systemowego uciszania stanowi jednocześnie fundament nadziei na przyszłość, tworząc lub odkrywając na nowo metody i strategie walki z kryzysem.
By lepiej zrozumieć problemy z dostępem do żywności, musimy przyjrzeć się także charakterystyce głodu. Definicja tego terminu mówi, iż jest to niedostatek energetyczny, który ma miejsce, gdy dana osoba lub grupa nie ma dostępu do wystarczającej liczby kalorii, by przetrwać. Istnieje też ukryta, bardziej podstępna forma głodu – mowa o niedożywieniu. Mówimy o nim w sytuacji, gdy choćby mimo dostępu do wystarczającej liczby kalorii osoby nie są w stanie dostarczyć organizmowi niezbędnych składników odżywczych, by zapewnić jego prawidłowe funkcjonowanie. Taka sytuacja jest znacznie trudniejsza do zdiagnozowania, a zwalczanie jej nie może polegać wyłącznie na dostarczaniu racji żywnościowych. Konieczne są głębsze przemiany dotyczące planowania upraw, dostępności produktów a choćby edukacji zdrowotnej.
Zacznijmy od rozprawienia się z fundamentalnymi mitami. Głód występuje, gdy dochodzi do załamania plonów. Znamy takie sytuacje z historii i prawdą jest, iż sytuacja rolników czasem zależy od wielu czynników losowych. Choroby lub szkodniki mogą w krótkim czasie zniszczyć nieodporne uprawy. Na plony wpływa też jakość gleby czy opady. By minimalizować zagrożenie i zwiększyć efektywność rolnictwa agencja Żywności i Rolnictwa ONZ naciskała na inwestycje w rozwój agrotechnologii, w tym nowych odmian roślin, nawozów i pestycydów. Tak zwana Zielona Rewolucja, której szczyt przypadł na lata 60. XX wieku, miała położyć kres problemowi głodu na świecie. Czy się udało? Tak i nie.
Dane liczbowe [2] wskazują, iż wzrost wydajności przyczynił się ograniczenia skrajnego ubóstwa. Do tego stopnia, iż Norman Borlaug, jeden z liderów programu, otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za wyhodowanie niezwykle plennej odmiany pszenicy. Krytycy Zielonej Rewolucji wskazują jednak, iż nie wszyscy skorzystali z tych innowacji w równym stopniu. Nowe technologie były dostępne przede wszystkim dla większych właścicieli ziemskich i korporacji rolnych, które mogły sobie na nie pozwolić, co w konsekwencji powiększyło przepaść między nimi a rolnikami małoobszarowymi korzystającymi z tradycyjnych metod upraw.
Co więcej, mimo początkowego wzrostu opłacalności, w dłuższym ujęciu czasowym intensywne rolnictwo okazuje się niebezpieczne. Na skutek nadmiernego nawożenia gleba ulega stopniowemu wyjałowieniu, co wymaga zwiększania nakładów. Kolejnym zagrożeniem jest koncentracja na kilku wybranych gatunkach zbóż zastępujących tradycyjne , zróżnicowane uprawy. Charakterystyczne dla rolnictwa przemysłowego monokultury wymagają mniejszego nakładu pracy, jednak mają też katastrofalny wpływ na środowisko naturalne. Rozległe pola kukurydzy czy pszenicy wymagają stosowania środków ochrony roślin i dodatkowego nawadniania, a zwierzęta nie są w stanie znaleźć siedlisk na obszarach pozbawionych miedz i zadrzewień śródpolnych. Pestycydy i środki chwastobójcze stosowane w celu ograniczenia zapotrzebowania na mechaniczne usuwanie niechcianych lub chorych roślin mogą zatruwać owady zapylające, które są niezbędne dla przetrwania gatunków. Rolnictwo przemysłowe jest też rozwiązaniem wysokoemisyjnym, które pogłębia kryzys klimatyczny, co skutkuje nasileniem ekstremalnych zjawisk pogodowych. Mamy więc do czynienia z błędnym kołem, w którym czynniki utrudniające uprawy są potęgowane przez nieumiejętne próby ulepszenia rolnictwa.
A co z pieniędzmi? W myśl zasad kapitalizmu ceny ustalane są na podstawie praw podaży i popytu. Czy żywność jest takim samym produktem jak każdy inny? Czy powinna nim być? jeżeli pozwolimy podejmować decyzje korporacjom, dostęp do żywności będzie zależał od tego, czy sprzedawcom będzie opłacało się ją dostarczać. Tymczasem żywność jest jedną z podstawowych potrzeb i (podobnie jak dostęp do wody pitnej i powietrza) musi podlegać ochronie.
Praca na roli, zróżnicowana w zależności od strefy klimatycznej czy dostępnych narzędzi, jest wymagająca fizycznie i ryzykowna. Wymaga stałej dostępności, specjalistycznej wiedzy, reagowania na zmieniające się warunki atmosferyczne. Za wysiłkiem nie idzie niestety prestiż ani godziwe wynagrodzenie. Ludzie, dzięki którym codziennie możemy jeść chleb i popijać go kawą, pracują za najniższe stawki i nie zawsze mogą liczyć na świadczenia w postaci ubezpieczenia społecznego czy urlopu. Dzieje się tak, ponieważ ceny dyktują przedsiębiorstwa odpowiedzialne za transport, przetwórstwo i dystrybucję ostatecznych produktów, nie zaś dostawcy. Ten proces jest szczególnie łatwy w przypadku żywności pochodzącej z importu, ponieważ konsumenci są oddaleni od źródła towarów i nie mogą zweryfikować warunków ich pozyskiwania. W rezultacie zbieracze ziaren kawy otrzymują jedynie ułamek kwoty za ziarna, które później pojawią się w eleganckich kawiarniach a osoby uprawiające kakao nie mogą sobie pozwolić na czekoladę.
Rynek żywnościowy jest kształtowany także przez trendy żywieniowe. Popularność danego produktu może przynieść chwilową hossę na rynku, z którego pochodzi, jednak z czasem przynosi szkody. Tak było z kaszą quinoa, czyli komosą ryżową. Ten podstawowy produkt stanowiący fundament diety ludności zamieszkującej rejon Andów został „odkryty” jako odżywcza alternatywa dla ryżu. Jej sprzedaż w Europie poszybowała w górę. Wydawać by się mogło, iż poprawi to jakość życia andyjskich rolników, jednak skutki były zupełnie odwrotne. Ceny komosy wzrosły tak bardzo, iż z także w krajach pochodzenia stała się produktem luksusowym, na który mogą pozwolić sobie nieliczni.
Wspomniana wcześniej Zielona Rewolucja wprowadziła do sektora rolnictwa nowe środki chemiczne i modyfikowane genetycznie odmiany roślin, które miały być bardziej plenne i odporne na czynniki zewnętrzne. Wciąż realizowane są badania dotyczące obu obszarów. Na rynkach są dostępne silniejsze odmiany kukurydzy czy pszenicy, podobnie jak odmiany specjalne bogate w dodatkowe składniki odżywcze. Przykładem może być złoty ryż, który dzięki dodatkowi beta-karotenu miał przyczynić się do walki z głodem ukrytym – niedoborami witaminy A.
Na czym polega problem? Krytycy żywności modyfikowanej genetycznie przytaczają często argumenty dotyczące zdrowia i wyrażają obawy dotyczące skutków spożywania takich produktów w dłuższym ujęciu czasowym. Ze względu na to, iż ten artykuł skupia się jednak przede wszystkim na aspektach społeczno-gospodarczych i ich powiązaniach ze zjawiskiem głodu, z jego punktu widzenia istotne jest przyjrzenie się kwestiom finansowym i umowom. Problem polega na tym, iż choć rośliny są częścią środowiska naturalnego, ich genetycznie zmodyfikowane warianty mogą stanowić własność intelektualną przedsiębiorstw, które je „wynalazły” i opatentowały. To sprawia, iż zarówno same produkty jak i ich pochodne – w tym nasiona zebrane po przekwitnięciu – podlegają ścisłym regułom rynku. W ten sposób zaburzony zostaje naturalny cykl pracy rolnej, w której po zbiorach można było magazynować nasiona do wykorzystania w kolejnym sezonie. Dziś, by wykorzystać je ponownie, konieczne jest opłacenie licencji, których właścicielami są potężne korporacje takie jak Monsanto. Dzięki monopolowi producenci nasion mogą ustalać ceny, które często przerastają drobnych rolników.
Dlaczego tytuł artykułu mówi o rolniczkach, a nie o wszystkich osobach pracujących w sektorze rolnictwa? Choć problem głodu dotyczy rolników, pozycja kobiet w tym sektorze jest szczególnie trudna. Patriarchalna hierarchia społeczna sprawia, iż kobiety podlegają systemowej dyskryminacji, co przekłada się na ich dostęp do zasobów. 60% [3] wszystkich osób cierpiących głód to kobiety i dziewczynki. To one wykonują prace domowe i opiekuńcze, które nie są wynagradzane, przez co ich produktywność jest ograniczona. Choć stanowią niemal połowę pracowników sektora rolnego, to one w 90% zajmują się przygotowywaniem posiłków [4]. Mimo to, ich pozycja wewnątrz gospodarstwa domowego jest niższa i w sytuacji kryzysowej to one otrzymują mniejsze racje żywnościowe. W wielu krajach mają też mniejsze prawa do ziemi.
Choć organizacje międzynarodowe i oddolne zwracają uwagę na nierówności wynikające z płci, zmiany wprowadzane są bardzo powoli. Pandemia COVID-19 pokazała, iż kobiety zatrudnione w sektorze rolnym są nie tylko gorzej opłacane, ale do tego ich zatrudnienie jest mniej stabilne. Jak wskazuje raport FAO „Pozycja kobiet w systemach rolno-żywnościowych” [5], choć kobiety mają coraz lepszy dostęp do usług finansowych czy narzędzi elektronicznych, a ich prawo do ziemi jest stopniowo coraz bardziej respektowane, różnica w poziomie bezpieczeństwa żywnościowego między kobietami a mężczyznami zwiększyła się z 1.7 punktów procentowych w 2019 roku do 4.3 w 2021.
Brak nadziei jest chyba najgorszym z mitów, jednak na szczęście możemy mu stawić czoła. Problemy, o których mowa w tym artykule, mogą wydawać się przytłaczające. Potęga korporacji, które kontrolują światowe rynki, nieuchronność katastrofy klimatycznej i trwałość patriarchalnych struktur sprawiają, iż nierówności wyglądają na stan naturalny. Takie myślenie dodatkowo im sprzyja, jednak w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie. To właśnie osoby najbardziej wykluczone – kobiety zamieszkujące obszary wiejskie, przedstawiciele mniejszości, posiadacze drobnych gospodarstw a choćby chłopi bezrolni są większością, a to może być kartą przetargową. W krajach Globalnego Południa rosną w siłę oddolne ruchy chłopskie, które dążą do przewartościowania systemów żywnościowych. Grupy takie jak La Via Campesina walczą o prawo rolniczek i rolników do godnego życia. Kobiety często zajmują w nich pozycje liderskie, a o uprawie roli myśli się w nich jako o przedsięwzięciu społecznym a nie indywidualnej pracy zarobkowej. W miejsce bezpieczeństwa żywnościowego, które mówi tylko o zapewnieniu produktów niezbędnych do przetrwania, mówią o suwerenności żywnościowej. Obejmuje ona prawo społeczności do decydowania o tym, w jaki sposób produkuje jedzenie i jak się nim dzieli. To jedna z podstawowych koncepcji agroekologii, filozofii społecznej wskazującej na relacje społeczne i dobrostan planety jako najważniejsze warunki rozwoju systemów żywnościowych.
Wspieraj projekty takie jak ten. Kliknij w przycisk obok i przekaż darowiznę. Razem możemy więcej!

- Atlas rolny. Dokąd zmierza europejska polityka rolna. Publikacja Fundacji im. Heinricha Boella
- La Via Campesina – strona międzynarodowej, oddolnej organizacji chłopskiej. Dostępna w języku angielskim, francuskim i hiszpańskim
- AgroPerma Lab – fundacja zajmująca się promowaniem rozwiązań agroekologicznych w Polsce
- Klimat dla rolnictwa – inicjatywa zajmująca się szukaniem wspólnych celów dla aktywizmu klimatycznego i rolnictwa w Polsce
- Koalicja Żywa Ziemia – koalicja zajmująca się rzecznictwem i kształtowaniem polityki rolnej
- Według danych UNEP 19% żywności dostępnej dla konsumentów jest marnowane, a dodatkowe 13% żywności jest tracone na różnych etapach łańcucha dostaw. Źródło: https://www.unep.org/resources/publication/food-waste-index-report-2024
- Hannah Ritchie (2017) – “Yields vs. land use: how the Green Revolution enabled us to feed a growing population” Źródło: ‘https://ourworldindata.org/yields-vs-land-use-how-has-the-world-produced-enough-food-for-a-growing-population‘
- Źródło: https://www.wfpusa.org/drivers-of-hunger/gender-inequality/
- Źródło: Równość płci a Cele Zrównoważonego Rozwoju
- The Status of Women in Agrifood Systems, 2023, https://openknowledge.fao.org/handle/20.500.14283/cc5343en