W tym roku art. szkolne podrożały średnio o 2,9% rdr. To nieco mniejszy wzrost niż poziom inflacji. Widać też, iż ww. produkty zdrożały mniej rdr. niż codzienne zakupy w lipcu, w tym sama żywność. Najmocniej poszły w górę ceny korektorów (+12,5% rdr.), a najbardziej spadły – długopisów automatycznych (-5,3% rdr.). Natomiast w całym lipcu i przez połowę sierpnia sieci handlowe zrobiły o 17,6% mniej promocji na art. szkolne niż rok wcześniej. Na rynek trafiło też o 29,2% mniej gazetek promocyjnych z art. do szkoły niż przez większość zeszłych wakacji.

Fot. Pixabay / Warszawa w Pigułce
Z raportu pt. „Idzie szkoła. Polacy na zakupach”, autorstwa UCE RESEARCH, Hiper-Com Poland i Shopfully, wynika, iż w tym roku artykuły szkolne zdrożały średnio o 2,9% rdr. To nieco mniejszy wzrost niż ogólny poziom inflacji rdr. (+3,1%, wg GUS), a także słabszy niż podwyżka cen w sklepach detalicznych w lipcu i nie tak mocny jak skok kosztów żywności rdr. (odpowiednio +5,7% i +4,9%, zgodnie z raportem UCE RESEARCH i Uniwersytetów WSB Merito).
– Wynik świadczy o świadomej polityce cenowej sieci handlowych oraz producentów, którzy w okresie intensywnych przygotowań do roku szkolnego starają się nie zrażać klientów wysokimi podwyżkami. Artykuły szkolne to kategoria silnie sezonowa, a więc mocno promowana i konkurencyjna. Zbyt agresywne podnoszenie cen mogłoby spowodować odpływ klientów do konkurencji lub opóźnienie decyzji zakupowych – komentuje Julita Pryzmont, współautorka raportu z Hiper-Com Poland.
W ocenie Roberta Biegaja z Shopfully, drugiego ze współautorów, to bardzo dobra wiadomość dla rodziców uczniów, iż wzrost cen przyborów szkolnych oscyluje wokół ogólnej inflacji, zwłaszcza iż w zeszłym roku przekraczał 7,5% rdr. – W tym roku sieci handlowe w dużej mierze obniżyły marże na tego typu asortyment, żeby mocniej przyciągać do sklepów konsumentów. Chcą ich zachęcić też do zrobienia przy okazji innych zakupów, na których te marże są wyższe. Taka strategia szczególnie dotyczy dyskontów i hipermarketów – analizuje ekspert.
Ze wszystkich kategorii art. szkolnych średnio najbardziej podrożały rdr. korektory (+12,5%), kredki (+ 9,9%), ołówki i wkłady do ołówków (+7,6%), akcesoria szkolno-biurowe, w tym np. okładki na zeszyty i notatniki (+7,6%), a także długopisy klasyczne ze skuwką (+6,1%). – Te grupy produktów w dużym stopniu opierają się na materiałach i komponentach sprowadzanych z Azji. Ich ceny są szczególnie wrażliwe na koszty transportu i wahania walut. Dodatkowo wiele z nich to produkty markowe, więc przestrzeń do optymalizacji kosztów po stronie producentów jest dość ograniczona – wyjaśnia Julita Pryzmont.
Z kolei na minusie znalazły się długopisy automatyczne (-5,3%), cienkopisy (-32,%), temperówki (-3,2%), karteczki samoprzylepne i bloczki biurowe (-3,2%), zakreślacze (-3,2%) oraz markery (-1,8%). – Produkty te są łatwe do standaryzacji. Przez to sieci mogą agresywniej negocjować ich ceny i promować tańsze zamienniki – dodaje ekspertka z Hiper-Com Poland.
Ponadto z analizy wynika, iż w całym lipcu i przez połowę sierpnia sieci handlowe zrobiły o 17,6% mniej promocji niż rok wcześniej. – W mojej opinii, w tym roku przeprowadziły dużo mniej akcji rabatowych na asortyment szkolny, ponieważ na przestrzeni lipca i sierpnia już i tak obniżyły swoje marże, w tym ceny regularne. I dlatego robienie dodatkowych promocji byłoby dla nich sporą startą. Nie zdecydowały się więc na tego typu ruch. Jednak, patrząc na nieduże podwyżki cen, nie jest to złą informacją dla konsumentów – podkreśla Robert Biegaj.
W kwestii promocji najbardziej na minusie są supermarkety (-36%), sieci convenience (-35,4%), a także hipermarkety (-16,1%). Dalej w zestawieniu są sklepy typu cash&carry (-4,5%). Natomiast na lekkim plusie znalazły się wyłącznie dyskonty (+1,7%). – Supermarkety i sieci convenience w swoich strategiach promocyjnych z pewnością skupiły się na dużo bardziej dochodowych kategoriach towarów niż art. szkolne. Konsumenci raczej dokupują je w tego typu sklepach, gdy o czymś dodatkowo sobie przypomną. Zaskoczenie budzą hipermarkety, do których rodzice z dziećmi udają się na większe tego typu zakupy. Natomiast trzeba pamiętać o tym, iż nie mamy jeszcze pełnych danych za cały sierpień. Wynik może się lekko zmienić – zwraca uwagę Robert Biegaj.
Z innych badań, realizowanych przez UCE RESEARCH i Shopfully, wynika, iż największa część konsumentów realizuje takie zakupy właśnie w dyskontach. Dotyczy to ponad 70 proc. rodziców. Zdaniem eksperta, tam faktycznie są najlepsze i dobrze wyważone ceny na ww. asortyment, szczególnie pod względem jakości.
– Według mnie, supermarkety, sieci convenience i hipermarkety uznały, iż art. szkolne nie są już tak silnym magnesem zakupowym jak dawniej. W przypadku hipermarketów wpływ może mieć także spadek ich ogólnej popularności jako formatu zakupowego. Z kolei sklepy typu cash&carry i dyskonty przez cały czas przyciągają klientów ceną. Z tego wynika większa stabilność działań promocyjnych – uważa Julita Pryzmont.
Do tego widać, iż sieci handlowe wydały o 29,2% mniej gazetek promocyjnych z tego typu artykułami w porównaniu z rokiem ubiegłym. Na minusie są przede wszystkim – hipermarkety (-51,4%), dyskonty (-26,9%) i supermarkety (-18,7%). Z kolei na plusie są sieci convenience (+21,4%) i cash&carry (+18,8%).
– Znaczący ogólny spadek liczby gazetek to efekt przechodzenia na cyfrową komunikację z klientem oraz cięć budżetowych. Hipermarkety, dyskonty i supermarkety ograniczają formaty drukowane na rzecz aplikacji mobilnych. Z kolei wzrost aktywności w segmencie convenience i formacie cash&carry może być odpowiedzią na specyfikę lokalnego klienta – często lojalnego, zorientowanego na szybkie zakupy lub zakupy hurtowe w związku z powrotem dzieci do szkół – wyjaśnia Julita Pryzmont.
Jak zaznacza Robert Biegaj, ograniczenie samych gazetek jest większe niż liczby promocji. Sytuacja ta może wynikać z tego, iż sieci handlowe częściowo przesunęły promowanie tego typu artykułów do innych kanałów, które tym razem uznały za lepsze źródła. Eksperta dziwi tylko fakt, iż na wyraźnym minusie są dwa największe na rynku formaty, bo to tak naprawdę pomiędzy nimi rozegra się batalia o pieniądze rodziców. Z tym jednak zastrzeżeniem, iż nie mamy jeszcze wyników za cały okres, choć pewnie ten finalny rezultat kilka się zmieni.
– Rynek artykułów szkolnych w 2025 roku charakteryzuje się umiarkowanymi podwyżkami cen, ale także zauważalnym spadkiem intensywności działań promocyjnych. Konsumenci powinni nastawić się na bardziej selektywne poszukiwanie ofert, szczególnie w dyskontach i sieciach z orientacją na oszczędność i prosty przekaz promocyjny – podsumowuje ekspertka z Hiper-Com Poland.