Moje życie zamieniło się w walkę o przetrwanie, a nadzieja na sprawiedliwość prysła pewnego wieczoru, gdy rodzice ogłosili swoją decyzję. Liczyłam, iż spadek po babci pomoże mi wydostać się z finansowej przepaści, a jednak odebrano mi wszystko, oddając mieszkanie mojej siostrze. Ich słowa przeszyły moje serce jak nóż, a teraz nie wiem, jak poradzić sobie z bólem i poczuciem zdrady ze strony własnej rodziny.
Nazywam się Kinga, mieszkam w niewielkim mieście na północy Polski. Tamtego wieczora rodzice zaprosili mnie i moją siostrę Weronikę do siebie, do Krakowa. Powiedzieli, iż rozmowa będzie poważna – chodzi o podział mieszkania po babci. Czekałam na ten moment miesiącami. Razem z mężem Bartkiem ledwo wiążemy koniec z końcem, opłacając leczenie jego matki, Krystyny. Jest ciężko chora, nie może pracować, potrzebuje stałej opieki i drogich leków. Oszczędzamy na wszystkim: nie kupujemy nowych ubrań, jemy najtańsze produkty, na szczęście w piwnicy mamy zapasy ziemniaków. Czasem stan Krystyny się poprawia i możemy pozwolić sobie na trochę więcej, ale o oszczędnościach czy poduszce finansowej choćby nie marzymy.
Byłam pewna, iż sprzedaż mieszkania po babci będzie naszym wybawieniem. Babcia, najłagodniejsza kobieta, zawsze chciała pomóc mnie i Weronice. Była duszą towarzystwa, otaczała się przyjaciółmi, emanowała ciepłem i troską. choćby na starość martwiła się, iż z siostrą będziemy musiały odkładać na własne mieszkania. Jej duże, trzypokojowe mieszkanie planowała sprzedać, by podzielić pieniądze między nas. Po jej śmierci zadanie to spadło na rodziców. Szukali kupca przez pół roku, a ja miałam nadzieję, iż część tych pieniędzy pomoże nam przetrwać.
Ale tamtego wieczora, siedząc przy rodzinnym stole, usłyszałam słowa, które przewróciły mój świat do góry nogami. Rodzice postanowili nie sprzedawać mieszkania, ale przepisać je na Weronikę. „I tak wydasz te pieniądze na leczenie teściowej – powiedzieli. – A Weronice mieszkanie jest bardziej potrzebne, sama jest, nie ma na kogo liczyć.” Zdrętwiałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Rodzice wiedzieli, jak ciężko mi się żyje – iż nie stać mnie choćby na nowe ubrania, iż z Bartkiem liczymy każdą złotówkę, by Krystyna mogła żyć. A jednak uznali, iż skoro jestem zamężna, to nie potrzebuję pomocy, a Weronika – tak.
Próbowałam się powstrzymać, ale ból w końcu wybuchł. „Dlaczego? – wykrztusiłam. – Przecież wiecie, jak nam jest ciężko!” Mama spojrzała na mnie surowo: „Kinga, nie bądź egoistką. Pomyśl o siostrze. Podjęliśmy decyzję, która jest najlepsza dla wszystkich.” Wytłumaczyli, iż sprzedaż teraz nie ma sensu, iż mieszkanie to pamiątka po babci, a Weronice jest bardziej potrzebne. Milczałam, nie znajdując słów. Gdy Weronika próbowała mnie pocieszyć, wstałam i wyszłam, nie słuchając jej. Mówiła, iż rodzice dbają o nas obie, iż gwałtownie wydam te pieniądze, iż lepiej zachować mieszkanie. Ale jej słowa tylko pogłębiły moją ranę.
Czuję się zdradzona. Rodzice nazywają mnie egoistką, ale czy to moja wina, iż walczę o życie teściowej? Widzą moje trudności, a jednak wybrali siostrę, jakbym nie była ich córką. Weronika zapewnia, iż o to nie prosiła, ale jej współczucie wydaje mi się nieszczere. Nie potrafię rozmawiać ani z nią, ani z rodzicami – ból jest zbyt wielki. Mieszkanie babci było moją nadzieją na odmianę losu, na szansę wydostania się z długów. Teraz zostałam z niczym, a poczucie niesprawiedliwości toczy mnie od środka.
Co noc myślę: jak mogli mi to zrobić? Mają dwie córki, a wybrali jedną. Nie chcę być egoistką, ale nie potrafię wybaczyć. Babcia chciała, byśmy obie dostały swoją część, a rodzice poszli przeciw jej woli. Boję się, iż ten żal zniszczy naszą rodzinę, ale nie wiem, jak poradzić sobie z uczuciem, iż odebrano mi nie tylko pieniądze, ale też część mojej przyszłości. Moja dusza krzyczy z bólu, a ja nie wiem, skąd wziąć siłę, by dalej żyć, czując się niekochaną przez tych, którzy powinni mnie wspierać.