Moich rodziców nie stać na miliony, ale dają z siebie wszystko. A mój mąż rzucił mi w twarz: „Moi pomagają finansowo, a twoi co?”
Rodzice mojego męża rzeczywiście są zamożni. Dobra praca, stały dochód, własna firma. Od samego początku nas wspierali: kupili mieszkanie, podarowali sprzęt AGD, sfinansowali część wesela. Nikt nie zaprzeczy – to ogromna pomoc.
Moi rodzice żyją skromnie. Nie mogą obdarowywać nas mieszkaniami czy lodówkami, ale pomagają, jak potrafią: zabierają dzieci na weekendy, przywożą domowe jedzenie, krzątają się przy remoncie, wybierają meble, doradzają i wspierają. I jestem im za to wdzięczna do łez.
Długo wydawało się, iż mój mąż, Jarek, tego nie widzi.
Gdy pojawił się temat remontu w naszym mieszkaniu, jego rodzice bez wahania przekazali nam pieniądze. A Jarek, bez mojej zgody, powiedział nagle:
— Grażyno, niech twoi znajdą porządnych fachowców. Może w końcu się przydadzą — zaoszczędzimy na usługach.
Drgnęłam na to „niech”.
— Jarek, moi rodzice nie mogą płacić za pracę innych. Ale tata sam potrafi wszystko zrobić – wyrównać ściany, wymienić gniazdka. Ma złote ręce.
Mąż skrzywił się, jakbym proponowała remont patykami i sznurkiem.
— Moi rodzice ciągle nas ratują. A twoi tylko jedzeniem pomagają i rady rozdają… — zaczął.
Nie wytrzymałam:
— Twoi pomagają złotówkami. A moi – czynem, rękami, czasem. I bez rozgłosu. Mój ojciec gotów jest u nas mieszkać, byle nam pomóc. Mama po nocach rysuje rozkład mebli. Naprawdę tego nie widzisz?
Jarek milczał. Ale w jego wzroku była niezadowolona cień. Przez kilka dni chodził pochmurny, przestał rozmawiać o remoncie. Jakby szukał pretekstu, by wszystko sabotować – tylko dlatego, iż moi rodzice nie mogą dorzucić się finansowo.
Było mi przykro. Do głębi duszy. Bo moja mama i tata to nie portfel na nogach. To prawdziwe wsparcie. A to, iż nie dają milionów, nie umniejsza wartości ich pomocy.
Zebrałam się w sobie i sama zaczęłam rozmowę. Wytłumaczyłam:
— jeżeli zrobimy remont własnymi siłami, wyjdzie znacznie dW końcu Jarek zrozumiał, iż prawdziwa pomoc nie liczy się w złotówkach, ale w sercu i włożonym wysiłku, a nasze rodziny zbliżyły się do siebie jak nigdy dotąd.