Rita pakuje swoje rzeczy i odchodzi. – Dokąd? – A tobie co do tego? Ty też się wyprowadzaj, to mieszkanie należy do mnie i taty. Będę je wynajmować. Nie potrzebuję tu żadnych darmozjadów. Szukaj sobie innego lokum.

newsempire24.com 4 dni temu

**Dziennik osobisty**

Dzisiaj był trudny dzień. Wracając z pracy, znów zastałam męża wśród przyjaciół. Przy stole siedział sąsiad Piotr i jego brat Mikołaj, który przyjechał w odwiedziny. Świętowali jego urlop już trzeci dzień z rzędu.

Wojciech, mój mąż, rzadko kiedy urządzał takie imprezy. zwykle tylko przy wyjątkowych okazjach. Ale tym razem przyjazd starego kumpla, dobra kompania. Pewnie zdawał sobie sprawę, iż to nie jest w porządku, ale nie umiał odmówić przyjaciołom.

Kumplu, czy nie kumplu? powtarzał bez przerwy Mikołaj.

Wojtku, odprowadź już gości i idź spać. Ledwo stoją na nogach.

Zamknij się, kobieto! warknął Mikołaj.

Kinga, zaraz wychodzimy cicho powiedział Piotr, wstając od stołu.

Jak ty się zwracasz do mojej żony?!

Uspokój się. Wszyscy do domów. Wynocha.

Wypchnęłam gości za drzwi, męża na kanapę i zabrałam się za sprzątanie. niedługo miała przyjechać teściowa. Niech zobaczy, czym zajmuje się jej syn!

Zdążyłam posprzątać przed przyjazdem Teresy. choćby przygotowałam kolację w pośpiechu, bo goście zdążyli pochłonąć wszystko, co było gotowe. Resztki ze stołu wylądowały w koszu.

Tereso, Marysiu, jakże się za wami stęskniłam!

Mamo, babcia ma kotka! Jest rudy. Dziadek mówi, iż to spryciarz.

Marysiu!

Ale dziadek tak mówi!

Myjcie ręce, zjemy kolację i napijemy się herbaty.

A gdzie Wojtek? Dzwoniłam, ale nie odebrał.

Śpi. Trzeci dzień świętują z sąsiadem. Wracam z pracy wyrzucam ich, a rano zaczynają od nowa. Może trzeba go zostawić przed drzwiami bez kluczy? Dopóki ten brat Piotra nie przyjechał, wszystko było w porządku. A teraz? Mieszkanie mają wspólne, żona Piotra nie pozwala imprezować małe dzieci, więc przyszli do nas.

Znają się od pierwszej klasy. Odkąd tu zamieszkaliśmy, są nierozłączni. Nie da się tak po prostu tego przerwać. Musicie się wyprowadzić.

Dokąd? Dom jeszcze nie skończony, chociaż kilka brakuje. Trzeba pojechać, zobaczyć. Ale jak go zostawić?

Sam przybiegnie.

Kto przybiegnie? w drzwiach kuchni stanął Wojtek.

Ty. Któżby inny? Już przybiegłeś, zwabiony zapachem jedzenia?

Nic mi się nie chce.

To dobrze. Kinga pakuje rzeczy i odchodzi od ciebie.

Dokąd?

Co cię to obchodzi? Ty też się wyprowadzaj, to mieszkanie jest moje i twojego ojca. Będę je wynajmować. Nie potrzebuję tu hulaków. Szukaj sobie lokum.

Jakiego lokum, mamo? Mikołaj oniemiał. Przecież budujemy dom!

Dom? Pomyśl, czyj to dom. Kto w niego zainwestował? Właśnie Kinga i ty. Ale ty włożyłeś nasze pieniądze. W tym domu będą mieszkać Kinga i Marysia. Kingo, nie stój, pakuj swoje i Marysi rzeczy.

Nie oddam wam córki!

Ojej, przestraszyłeś mnie.

Jest moja. Kinga nie ma z nią nic wspólnego!

A kiedy zastępowała jej matkę, to miała? Nie wstyd ci? Ona jest jej matką! I nie waż się nic mówić przy córce. Lepiej spakuj swoje rzeczy.

Mamo, przecież jestem twoim synem. A co ze mną?

No i co? Jutro mieszkanie ma być puste. Teraz jedziemy z dziewczynami.

Dokąd?

Obejrzymy ich dom i przyśpieszymy budowę. Niedużo zostało. Meble też od razu zamówimy.

A ja?

Dlaczego się martwisz? Masz przyjaciół przyjmą cię.

Nie, tak nie można.

Powiedziałam wszystko. Kingo, wszystko spakowane? To ruszamy. Zabierz kluczyki do samochodu.

Mojego samochodu?

A chcesz, żebyśmy poszły pieszo? I tak nie możesz prowadzić.

Teraz pojedziemy do nas, a jutro sprawdzimy, jak tam z domem powiedziała teściowa. Przed nami weekend. Przewietrzymy się, odpoczniemy. A niech on się martwi.

Następnego ranka Wojtek stał z walizkami w drzwiach rodziców. Z matką nie było żartów. jeżeli coś powiedziała, tak miało być.

Czego chcesz?

Mamo, kazałaś mi się wyprowadzić. Już, mieszkanie puste. Na razie u was, potem coś znajdę. Marysię i Kingę zabiorę. Gdzie one są?

Na razie tu, ale niedługo pojedziemy obejrzeć ich dom.

Szukałem ich. Mamo, możemy porozmawiać? To moja wina. To przez braci. No znasz Mikołaja i Piotra. Nie da się ich odczepić.

Właśnie dlatego już tam nie zamieszkasz.

Kinga i Wojtek się pogodzili. Była bardzo zła, ale uwierzyła mu.

Koniec. Żadnych więcej sąsiadów, przyjaciół.

Uważaj, bo Marysi już nie zobaczysz. Córka zostanie ze mną. I syn też

Syn?! Syn! Trzeba gwałtownie dokończyć dom. Muszę powiedzieć mamie!

Nie krzycz, już wie. Może nie syn, tylko kolejna córka. Jeszcze za wcześnie.

Wszystko mi jedno, córka czy syn. Jesteś moją Kingą! Wojtek złapał żonę i zakręcił się z nią po pokoju.

Ostrożnie! Postaw mnie.

Rodzina przeprowadziła się do nowego domu. Braciszek Marysi urodził się krótko po zamieszkaniu.

Marysiu, chodź zobaczyć brata powiedziała babcia.

Jaki malutki! A mój jest większy. Mama mi go dała. Teraz mamy dwie mamy. Tak, babciu?

Tak, moja mała.

Nie jestem mała! To on jest mały. A jeszcze mama obiecała, iż weźmiemy sprytną kudłatą mordę. No

Marysiu!

Ale dziadek tak mówi

**Koniec wpisu**

Idź do oryginalnego materiału