Rio de Świebodzineiro

adamaswtrasie.blogspot.com 1 miesiąc temu
Najbardziej emblematycznym landszaftem w Brazylii – oraz jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w tym kraju jest bez wątpienia olbrzymia statua Cristo Redentor, Chrystusa Odkupiciela.
Cristo Redentor
Pomysł na pomnik narodził się na początku XX wieku, a śmiały jak na ówczesne standardy projekt stworzył brazylijski architekt Hector da Silva Costa. Nie jestem inżynierem, ale podejrzewam, iż trzeba było się mocno nagłowić, by Pan Jezus rozkładał ręce w geście mówiącym – przyjdźcie do Mnie, do Mojego Kościoła, Ja jestem Odkupieniem. Do tego taki kształt statuy przypomina nieco krzyż, ten prześladowany od wieków symbol chrześcijaństwa. Co zaś się tyczy walorów artystycznych – za nie odpowiada nasz rodak, rzeźbiarz tworzący we Francji (gdzie Cristo powstał) Paul Landowski. Cóż, mniej jest znany od Mitoraja czy Stacha z Warty.
Czy mi się podoba? Trudne pytanie. Na pewno jest imponujący i mniej sztampowy od innych wielkich figur Świętych jakie widziałem. A i modernizm który zeń bije nie przekracza tej cienkiej granicy, za którą wszystkie bez mała nowoczesne kościoły przypominają kwokę na jajach.

Rzadki przypadek, gdy nowy kościół jest ładny
Do tego dodajmy wspaniałą panoramę rozpościerającą się z Corcovado. Rio i Atlantyk widać wspaniale.
Widok ze wzgórza Corcovado
Do tego samo wzgórze położone jest na terenie parku (podobno zasadzonego – lata użytkowania wzgórz wylesiły okolicę, w porę jednak ją zrekultywowano, z niezłym efektem), zresztą, przyjedźcie sami i zobaczcie.
Albo i nie. Miejsce jest bowiem totalnie zdeptane przez turystów. I są to niewyobrażalne wręcz tłumy. Może powodem tego był weekend (odwiedzałem Cristo Redentora w Niedzielę) – ale w tygodniu jest tylko trochę luźniej. Już od wejścia na teren postumentu trzeba swoje odstać – bilet też nie jest jakoś super tani – potem pozostało gorzej. Wszędzie panuje południowoamerykański chaos (choć strażnicy i obsługa to dumna latynoamerykańska żandarmeria) i ścisk. Po jakiejś godzinie, może półtorej, stania w kolejce udało dostać się do busików jadących na szczyt. Oprócz busików jedyną legalną drogą wjazdu jest droższa kolejka – piechotą wdrapywać się nie wolno, choć oczywiście jest to możliwe.
Na szczycie (jest tam kilka punktów widokowych) pozostało gorzej. Powierzchnia wzgórza jest przecież ograniczona, a turyści przybywają niepowstrzymanym strumieniem. Nie ma szans na zadumę czy delektowanie się przepięknymi krajobrazami. Najlepiej zresztą jak najszybciej stamtąd uciekać – co też wiąże się z odstaniem swojego w kolejkach – normalnie jak za komuny albo wczesnej III RP (ciekawe jakim szokiem jest to dla ludzi z Zachodu, komunizm znających tylko ze szczytnych ideałów).

Tłumy na punkcie widokowym pod statuą
Patrząc na te tłumy radowałem się w duszy, iż było dżdżysto i chłodno (25 stopni Celsjusza) – nie wyobrażam sobie jak może Corcovado wyglądać w słońcu i upale. Swoją drogą dzięki temu pustawe były też miejscowe plaże, z Copacabaną na czele. Pełen komfort – choć spotkani turyści z Polski skupiali się na drinkach w plażowych barach a nie na kąpielach, niczym w nadbałtyckim naszym Kołobrzegu w sierpniu.

Bezludna Copacabana
Generalnie takie posągi górujące nad miastem to standard w Ameryce Południowej. Cochabamba (miasto rozwinięte za prezydentury Evo Moralesa) słynie z największej w Boliwii statuy Chrystusa, a zdjęcie posągu Matki Boskiej z Socavon stojącego ponad górniczym Oruro na Altiplano jakiś czas temu wrzucałem na blog. Można tam dojechać specjalną kolejką, działającą dwa dni w tygodniu.

Virgen del Socavon w Oruro
Był też – o ile mnie pamięć nie myli – spoglądający na Cuzco Cristo Blanco. Lima i La Paz też mają swoje statuy. Największa tego typu figura na Świecie także jest w Ameryce Południowej – to pomnik Chrystusa Króla Morza.

Cristo Blanco w Cusco
Złośliwi mówią, iż wybudowano ją w ramach rekontry za powstanie pomnika w Świebodzinie – przez jakiś czas najwyższego Jezusa na Ziemi.

Chrystus w Świebodzinie
Faktycznie, posąg widać z daleka, cudownie błyszczy się w słońcu. U stóp byłem tylko raz, wiele lat temu. Pomnik przez lata był obiektem drwin i żartów (mnie najbardziej podobał się ten o najstarszym markecie Tesco na Świecie, wybudowanym pięć lat przed Chrystusem), podobnie jak gargantuiczna bazylika w Licheniu.

Bazylika w Licheniu Starym
Przyznam się, iż i ja miałem nieco mieszane odczucia – czy to potrzebne. Jednak podróżując po wielu zakątkach naszego globu stwierdziłem, iż tak. Że jest potrzebne. Co zabawne: gros ludzi którzy z pomnika Chrystusa Króla Wszechświata w – jak to się zwykło mówić – Rio de Świebodzineiro szydzą i zarzucają mu megalomanię mają taki sam stosunek do wielkich inwestycji które próbowano stworzyć w Polsce by wyrwać nas z gospodarczego zaścianka, takich jak Centralny Port Komunikacyjny, terminale w Świnoujściu czy przywrócenie żeglugi na Odrze. Czasem jeszcze dochodzi do tego elektrownia atomowa, rzecz przecież niezbędna w dobie tak zwanego zielonego szaleństwa eurosocjalistów.
Taka bowiem figura (albo Krzyż jak na Giewoncie) – widoczna z daleka – jest symbolem pewnych wartości, na których zbudowana jest europejska (w tym i polska przecież) cywilizacja. Negowanie owych pryncypiów jest bardzo charakterystyczne dla niektórych tak zwanych postępowych środowisk – i widocznie, wiedząc, iż źle czynią, taki symbol im o tych wartościach przypomina, najwyraźniej gryząc resztki sumienia. Stąd i taki bezpardonowy atak: należy wyszydzić, zohydzić i na koniec zniszczyć.

Zderzenie kultur
Dzieje się tak wszędzie, gdzie jakaś inna kultura atakuje tą chrześcijańską. Opisywałem na blogu historię Krzyża Milenijnego górującego nad Skopje, prawda?
Krzyż Milenijny w Skopje
No właśnie.
I na koniec podróży po Ameryce Łacińskiej wyszedł wpis bardzo europejski (boć i wracam na blogu na Słowiańszczyznę, istotną część historii i kultury Europy), ale tworzę go w pierwszym kwartale Roku Pańskiego (czyli jakieś pół roku od publikacji, mam nadzieję, iż się coś zmieni EDIT: otóż zmieniło, na jeszcze gorsze) 2024, kiedy akurat w Polsce jest smutno. Mimo, iż uśmiechnięto.
W drogę
Idź do oryginalnego materiału