Przełomowe zmiany na polskim rynku handlowym – Lidl został nowym królem niskich cen, detronizując dotychczasowego lidera Auchan. Październikowy koszyk zakupowy w Lidlu kosztuje zaledwie 230,09 złotych, podczas gdy w najdroższym Netto trzeba zapłacić aż 323,72 złote. Ta gigantyczna różnica 169 złotych między najtańszym a najdroższym sklepem pokazuje, jak istotny dla portfela Polaków staje się wybór miejsca zakupów.
Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Dane z raportu ASM SFA przynoszą długo wyczekiwane dobre wiadomości – średnia cena koszyka zakupowego spadła o 20,28 złotych w porównaniu z wrześniem. Osiem na trzynaście badanych sieci obniżyło ceny, z czego najbardziej imponujący spadek zanotowała Biedronka – aż o 29,04 procent. To pierwszy tak znaczący spadek cen od długiego czasu.
Jednak nie wszystko jest różowe – w siedmiu sieciach średni koszt koszyka przez cały czas przekracza 300 złotych, a niektóre kategorie produktów, jak mięso, wędliny, ryby i mrożonki, wciąż drożeją. Szczególnie niepokojący jest przypadek Kauflandu, gdzie w porównaniu z październikiem 2023 roku ceny wzrosły o 16 procent.
Potencjalne skutki społeczne:
Tak duże różnice w cenach między sieciami handlowymi mogą prowadzić do znaczących zmian w zachowaniach konsumenckich Polaków. Możemy spodziewać się zwiększonej mobilności zakupowej – ludzie będą gotowi pokonywać większe odległości, by zrobić zakupy w tańszych sklepach. To może szczególnie dotknąć małe, osiedlowe sklepy, które nie są w stanie konkurować cenowo z dyskontami.
Zaostrzona wojna cenowa między dyskontami może prowadzić do dalszej polaryzacji rynku handlowego. Z jednej strony będziemy mieli tanie dyskonty przyciągające masowego klienta, z drugiej – sklepy premium dla zamożniejszych klientów. Sklepy ze średniej półki cenowej mogą mieć coraz większe problemy z utrzymaniem się na rynku, co może prowadzić do zmniejszenia różnorodności handlowej w mniejszych miejscowościach.
Wyraźny trend spadkowy cen w największych sieciach handlowych może paradoksalnie przyczynić się do wzrostu nierówności społecznych. Mieszkańcy mniejszych miejscowości, gdzie nie ma dużych dyskontów, będą zmuszeni robić zakupy w droższych sklepach lokalnych, płacąc więcej za te same produkty. To może prowadzić do powstania „wysp drożyzny” w mniejszych miejscowościach i pogłębienia różnic ekonomicznych między mieszkańcami dużych miast a mniejszych miejscowości.