Chociaż udział w "Kuchennych rewolucjach" często daje restauracjom drugą szansę, nie zawsze kończy się on jednak sukcesem. Przekonał się o tym lokal na warszawskim Ursynowie, który - mimo głośnej wizyty Magdy Gessler i chwilowego wzrostu popularności - niedawno został zamknięty.
REKLAMA
Zobacz wideo Gessler musiała stanąć w obronie córki. "Grosza ode mnie nie wzięła"
"Kuchenne rewolucje" zwiększyły obroty tylko na chwilę. Karczma z Warszawy pomimo wizyty Magdy Gessler kończy działalność
W styczniu 2024 roku ekipa TVN zawitała do warszawskiej "Karpielówki", zmagającej się z poważnymi problemami po pandemii. Jak relacjonowano, klienci omijali lokal, jakość jedzenia spadła, a kulisy prowadzenia biznesu ujawniły jeszcze więcej kłopotów - m.in. rzekome zaległe wypłaty i brak umów dla pracowników. Nagrania rewolucji zostały wstrzymane na dwa tygodnie, dopóki właściciele nie uporządkowali formalności. Ostatecznie restauracja zmieniła nazwę na "Karczmę u Ceprów", wprowadziła nowy wystrój i menu inspirowane kulturą góralską.
Początkowo zmiany działały - zyski poszybowały w górę choćby o 60 procent. Jednak efekt nie był trwały. Jak dziś przyznaje właściciel knajpy Dariusz Murzynowski, zainteresowanie gwałtownie opadło, a lokal ponownie zaczął świecić pustkami. "To jest telewizja, to jest show i nic więcej" - skomentował mężczyzna w rozmowie z portalem Halo Ursynów. W efekcie podjęto decyzję o zamknięciu lokalu. Właściciel nie ukrywa rozczarowania, ale nie składa broni. "Chciałbym, by była jakaś kontynuacja tradycji tego miejsca tak, żeby nie powstała tu po prostu kolejna Żabka" - wyjawił.
Magda Gessler nie kryje emocji po włamaniu do odmienionej restauracji. Bistro po "Kuchennych rewolucjach" stało się celem złodziei
Mimo iż Kuchenne rewolucje mają już 30 sezonów, program wciąż cieszy się ogromną popularnością. Jedna z ostatnich metamorfoz odbyła się w Woli Mrokowskiej, gdzie Magda Gessler przemieniła mały lokal w "Bistro Galert". Miejsce gwałtownie zyskało uznanie mieszkańców, jednak euforia nie trwała długo. Restauratorka poinformowała w mediach społecznościowych o włamaniu i kradzieży w lokalu. "Po rewolucji w świeżo ochrzczonym lokalu na #bistrogalert, któremu zaczęło się widocznie wieść za dobrze (kolejki goście pełno gości), dokonano włamania i kradzieży środków i dużej ilości rolad przygotowanych na dziś. Około 80 sztuk. Kompletne szaleństwo, złośliwość zawiść i apetyt na nie swoje!" - napisała Gessler. W poście restauratorka przekazała również, iż na miejsce kradzieży została wezwana policja, która - jak zaznaczyła - była zaskoczona całą sytuacją. Podkreśliła również, iż razem z właścicielami restauracji nie zamierzają zostawić sprawy bez reakcji. Przy okazji nie szczędziła pochwał pod adresem lokalu.