Rewanż na zdradzieckiego męża

newsempire24.com 5 dni temu

Tamta noc podzieliła życie Anny na „przed” i „po”.

– Rozumiesz, Aniu, spotkałem inną. Pasujemy do siebie idealnie. Romantyka! Nie to, co u nas – raz na rok, i to od święta – oznajmił Krzysiek, ściągając z palca obrączkę.

Mówił to z sarkazmem, jakby problem leżał tylko po jej stronie. Anna milczała. Nie błagała, nie płakała, nie zatrzymywała. Puściła.

– Nic nie będziemy dzielić. Mieszkanie jest moje, przedmałżeńskie, samochód też. Psa tym bardziej nie oddam. Choć wzięliśmy go w trakcie małżeństwa, to moje ukochane zwierzę – powiedziała po chwili.

– Mnie tam wisi ten pies. Zabieraj. Ale mieszkanie i auto bym podzielił.

– Gdybyś płacił za nie – przerwała Anna. – A tak? Nie licz.

Krzysiek próbował się jeszcze tłumaczyć, ale w końcu wyszedł. A ona została – z psem, Reksem, i z pragnieniem zemsty. Za wszystko.

Anna przeżywała zdradę bardzo ciężko.

– Chyba nigdy już nikomu nie zawierzę – zwierzyła się przyjaciółce.

– Nie rozumiem, jak mogłaś go tak po prostu puścić. Powinnaś go nauczyć rozumu.

– Jak?

– Zatrzymać go za wszelką cenę, a potem zostawić.

Anna tylko wzruszyła ramionami.

– Zemsta to danie, które podaje się na zimno. Poczekaj, niedługo wróci.

– Skąd ta pewność?

– Byliście razem siedem lat, a ta jego Karolina to tylko chwilowa fascynacja z siłowni. I to jeszcze o piętnaście lat młodsza. niedługo zrozumie, co zrobił.

I tak się stało.

Nie minęły trzy miesiące, a Krzysiek znów się pojawił.

– Jesteś w domu? Akurat tu przejeżdżam, wpadnę.

– Po co?

– Zostawiłem u ciebie mój ulubiony parasol. Jesień za oknem, przyda się. Chcę go zabrać.

– No to zabieraj… – Anna nie protestowała, pozwalała eksmężowi przychodzić i przeszukiwać szafy w poszukiwaniu zapomnianych rzeczy. Patrzyła, jak się męczy. Miała wrażenie, iż szuka pretekstów, by ją odwiedzać.

Gdy wyniósł wszystko, co tylko się dało, znalazł nowy powód:

– Aniu, zaraz wpadnę. Czekaj.

– Znów coś zapomniałeś? – zdziwiła się Anna, zacierając ręce z satysfakcją. Wszystko szło tak, jak przewidziała przyjaciółka.

– Tęsknię za Reksem. Pewnie on za mną też.

– Reks? Za tobą? Chyba żartujesz! Myślisz, iż psy i kobiety czekają na tych, którzy je zdradzili?

– I tak wpadnę. Karolina zamknęła drzwi na klucz, którego nie mam, i pojechała na obóz fitness. Muszę gdzieś przeczekać do jutra.

– To się wynajmij hotel.

– Ale… może przynajmniej kolację zjemy?

– Dobrze – ulitowała się Anna.

Krzysiek przyszedł.

– Ta twoja ziemniaczana zapiekanka z grzybami… Dałbym za nią duszę! – wychwalał kulinarne umiejętności byłej żony. – U Karoliny wszystko jakieś… bez smaku. Wiecznie na diecie. Poprosiłem o frytki, to się darła! Że jestem gruby…

Anna się roześmiała. Były mąż wyglądał żałośnie. W ciągu tych trzech miesięcy „wspaniałego” związku nie tylko schudł – wyglądał, jakby się skurczył. I postarzał o dobrych dziesięć lat.

– Jedz. Powinieneś wręcz przytyć – powiedziała, odkładając duży kawałek mięsa Reksowi. Krzysiek z zazdrością śledził wzrokiem ten gest – u Anny pies jadł lepiej niż on u Karoliny.

– Już czas – Anna spojrzała na zegarek. Były mąż się najadł i rozsiadł przed telewizorem, jak za dawnych czasów.

– Daj mi choć chwilę odpocząć! Tak dobrze mi nie było od miesięcy!

– Mam życie poza tobą, wybacz.

– Nie mówisz poważnie! – Krzysiek zmrużył oczy. Nie mógł uwierzyć, iż jego „wierna Anna” mogła kogoś spotkać.

– Mam randkę – rzuciła, obserwując jego reakcję.

– Z kim?

– Nie twój interes. Zwolnij miejsce. I kanapę. Będzie nam potrzebna.

Twarz Krysika się wydłużyła. Musiał się jednak pozbierać i wyjść. Liczył, iż Anna z sentymentu przygarnie go nie tylko na noc, ale i do łóżka.

Pakując się, rzucił jeszcze:

– Kłamiesz, Ania. Nikt do ciebie nie przyjdzie.

– A to czemu?

– Gdyby ktoś był, dawno naprawiłby kran. Żaden porządny facet nie zostawiłby ukochanej kobiety z cieknącą wodą.

– Moi mężczyźni przychodzą nie po to, by naprawiać krany, ale by czerpać przyjemność. Więc idź, Krzysiek. Naprawiaj u Karoliny. Ale coś czuję, iż tam już wszystko jest do wymiany.

– Ja się na tym nie znam. Za to w innych rzeczach jestem dobry.

– Mój nowy bije cię na głowę – powiedziała Anna i zatrzasnęła drzwi przed nosem.

Z satysfakcją patrzyła przez wizjer, jak się wierci. W końcu odszedł.

Zadzwonił po dwóch dniach.

– Czego chcesz?

– Tęsknię. Byliśmy razem tyle lat. To już chyba rutyna.

Na początku cieszyło ją, iż jęczy na Karolinę, iż znów od niej zależy. Chciała, by żałował. Ale teraz zaczynał ją już męczyć. Z każdą wizytą rozumiała, iż nic nie czuje. choćby nienawiści. Chęć zemsty wyparowała.

– Co robić? Jak się go pozbyć? – spytała przyjaciółkę.

– Zemścić się. Czas nadszedł.

– Wiesz co… Myślę, iż już sam się ukarał. Jest nieszczęśliwy, a ja nie chcę go brać choćby po to, by potem rzucić.

– To go olewaj. Nie otwieraj, nie odbieraj.

Anna próbowała… Ale było tylko gorzej. W Krysiaku obudził się instynkt myśliwego. Zrozumiał, iż traci zapasowe lotnisko.

Zaczął wydzwaniać z różnych numerów. Czekać pod drzwiami. Przyjeżdżać do pracy z kwiatami.

– Krzyś, przestań. Naprawdę mam nowe życie – Anna była w szoku. Gdyby pół roku temu ktoś jej powiedział, iż tak się będzie zachowywał, nie uwierzyłaby.

Teraz z psem chodziła do innej dzielnicy, by nie dać się namierzyć.

– Może zamieszkaj u mnie – zaproponowała przyjaciółka.

– A mieszkanie?

– Wynajmij. Znam kogoś, kto szuka na miesiąc.

– Dobrze. Niech przyjdzie w weekend.

– Tylko uważaj… To perfekcMichał przyjechał już następnego dnia, tym razem z narzędziami i uśmiechem, który sprawił, iż Anna po raz pierwszy od miesięcy poczuła, iż jej życie może znów nabrać kolorów.

Idź do oryginalnego materiału