Razem w drodze

newsempire24.com 4 dni temu

Wspólna droga

Ola zawsze była samodzielnym i posłusznym dzieckiem. Rodzice pracowali całymi dniami, a ona po szkole odgrzewała zupę, jadła i odrabiała lekcje. Potrafiła choćby ugotować makaron sama. I to od pierwszej klasy.

Gdy była w jedenastce, do szkoły przyszli studenci na praktyki. Lekcje historii prowadził wysoki, poważny Damian Nowak, w okularach i szarym garniturze. Chłopaki nazywali go kujonem, śmiali się z niego i próbowali rwać lekcje. Ale pod koniec słuchali go z otwartymi ustami. Opowiadał historię jak żaden nauczyciel przed nim. Zadawał pytania, zmuszał do myślenia, wyrażania opinii, proponowania alternatywnych scenariuszy wydarzeń.

Chłopcom błyszczały oczy. Po raz pierwszy mogli się wypowiedzieć, zmieniać bieg historii, choć tylko w teorii. Damian studził ich zapędy, gdy za bardzo wchodzili w rolę reformatorów świata. Czekali na jego lekcje i nie opuszczali ich.

Podczas zajęć Ola nie spuszczała z Damiana rozkochanych oczu. Zaczęła czytać książki historyczne, by też uczestniczyć w dyskusji. Pewnego dnia ośmieliła się i wyraziła swoją opinię. Damian ją pochwalił, powiedział, iż gdyby reforma poszła jej śladem, żyliby w zupełnie innym społeczeństwie. Ale wyjaśnił, iż w tamtych czasach było to niemal niemożliwe.

— Niestety, historii nie da się przepisać, można tylko zmienić podręczniki, akcentując wybrane wydarzenia — powiedział znacząco.

Potem jego praktyki się skończyły, a Ola natychmiast straciła zainteresowanie historią. Pewnego dnia, wracając ze szkoły, zobaczyła Damiana, który śpieszył się w jej stronę.

— Cześć, Ola — przywitał się.

Pamiętał jej imię! Serce Oli podskoczyło z radości.

— Idzie pan do szkoły? Lekcje już się skończyły — powiedziała zmieszana.

— Nie, chciałem cię zobaczyć.

Ola szeroko otworzyła oczy i zaczerwieniła się.

— Wracasz do domu? Odprowadzę cię.

Szli razem, a on wypytywał ją o szkołę, przyjaciół, plany na studia.

— Nie na historię? Wydawało mi się, iż się tym zainteresowałaś. Mam kilka ciekawych książek, mogę ci pożyczyć.

Ola zamarła ze szczęścia. Zapraszał ją do siebie? Nie Kasię Kowalską, najładniejszą dziewczynę w klasie, tylko ją, Olę Wiśniewską, Wiśnię, jak czule nazywał ją tata. Bała się na niego podnieść oczy.

— Dziękuję, ale idę na ekonomię… — wydukała. — Ale książki chętnie bym przeczytała.

— Dobrze. Następnym razem przyniosę ci kilka, wybiorę coś według siebie, jeżeli nie masz nic przeciwko.

*Następnym razem? Czyżby mieli się znowu zobaczyć?* Serce Oli waliło jak oszalałe.

— A ten następny raz… na pewno będzie? — usłyszała swój głos i poczuła, iż płonie ze wstydu.

— Oczywiście. jeżeli chcesz — uśmiechnął się Damian.

Od uśmiechu jego twarz stała się piękna i chłopięco młoda. Ola nagle zrozumiała, iż nie jest dużo starszy od niej. Pierwszy raz widziała jego uśmiech.

— I mów mi po prostu Damian. Nie jesteśmy w szkole, już nie jestem twoim nauczycielem. To twój dom?

Ola skinęła głową, nie mogła mówić z nadmiaru uczuć. Pożegnał się i już miał odejść.

— Damian, kiedy znów przyjdziesz? — ośmieliła się zapytać.

Wyjął telefon.

— Podaj mi swój numer, zadzwonię do ciebie.

Ale Damian nie zadzwonił, tylko po kilku dniach wysłał wiadomość. Spotkali się jeszcze parę razy, aż oboje mieli egzaminy: Ola w szkole, Damian na uczelni. Zobaczyli się dopiero po jej maturze. Cały ten czas Ola trzymała w tajemnicy spotkania z Damianem. W końcu się wygadała przyjaciółkom. Te były zazdrosne. Żadna z nich nie miała dorosłego chłopaka.

Ola dostała się na uniwersytet i dalej spotykała się z Damianem. Gdy mama się dowiedziała, zaczęła się martwić i poprosiła, by córka ich przedstawiła. Poważny, dojrzały Damian im się spodobał. Bez nałogów, odpowiedzialny, a do tego nauczyciel. Mama się uspokoiła, a Ola unosiła się na skrzydłach miłości.

Na trzecim roku wyszła za Damiana. Z dziećmi postanowili poczekać, aż Ola skończy studia. Damian kochał porządek. Ustawiał słoiki równo na półkach, książki w równe stosy, ręczniki wisiały prosto. Prosił Olę, by nie rozrzucała swoich rzeczy. Ola traktowała to jak grę i niedługo sama zaczęła tak robić, by mu dogodzić.

Pewnego dnia Damian wszedł do łazienki po Oli. niedługo usłyszała go i podbiegła.

— Ola, prosiłem, żebyś wycierała wodę po prysznicu — powiedział, powstrzymując irytację.

Ola zobaczyła kilka kropel na płytkach.

— Dobrze, następnym razem wytrę — odparła. — I tak zaraz będziesz brał prysznic.

— Nie następnym razem, tylko teraz. Wiesz, gdzie jest mop?

Nie miał okularów, jego szare oczy patrzyły na nią zimno. Widział dobrze, okulary nosił tylko po to, by wyglądać starzej.

— Mówisz poważnie? To zaraz wyschnie — nie wierzyła, iż to nie żart.

Ale Damian nie żartował. Jego wzrok stał się kolący i lodowaty. Oli zachciało się schować, skulić, zniknąć. Wzięła mop i przeszła po podłodze.

— I ręcznik powieś — wskazał długim palcem na wilgotny ręcznik zwisający z wanny.

— Chciałam, ale mnie rozproszyłeś… — tłumaczyła się.

Pod jego surowym spojrzeniem powiesiła ręcznik na suszarce, dokładnie go rozprowadzając. Ola wyszła z łazienki, płonąc ze wstydu. Mąż pouczał ją jak uczennicę, traktował jak kotka.

Damian wymagał, by talerze stały równo i według rozmiarów, bielizna w szafach leżała w równych stosach…

Za każdym razem, wychodząc z kuchni, Ola się oglądała i prostowała naczynia, poprawiała ręcznik. jeżeli zapomniała, Damian natychmiast ją upominał i kazał poprawiać. Nie pozwalał na pieszczoty w dzień, odsuwał ją wyciągniętą, wypielęgnowaną dłonią.

Ola nagle zrozumiała, iż w ogóle go nie zna, a przede wszystkim — nie kocha. Podobało jej się, iż nauczyciel, dorosły mężczyzna, a nie rówieśnik, się nią opiekował. Podobało się, iż dziewczyny jej zazdroszczą. To wzięOla spojrzała przez okno na bawiące się dzieci, odsunęła filiżankę herbaty i pomyślała, iż czas najwyższy przestać uciekać i zacząć żyć naprawdę.

Idź do oryginalnego materiału