Rajdy samochodowe czeka rewolucja? Napęd na dwa koła znów będzie najszybszą dostępną opcją?

wrc.net.pl 2 miesięcy temu

Czy rajdy samochodowe niedługo przejdą rewolucję? To na 99,9% się nie wydarzy i trzeba to sobie powiedzieć wprost. Natomiast w miniony weekend wydarzyło się coś, co bardzo mocno mnie zaskoczyło. Po raz kolejny okazało się, iż w konkretnych warunkach samochody z napędem na dwa koła mogą być szybsze od tych z napędem na cztery koła. To coś, co teoretycznie przeczy logice i wydaje się niemożliwe.

Rajdy samochodowe wracają do napędu na dwa koła?

W miniony weekend odbyła się 6. runda sezonu asfaltowych mistrzostw Francji, czyli Rajd Mont Blanc. Wspominałem wam o nim jeszcze przed jego startem. Zwróciłem wtedy uwagę na to, iż rajdy samochodowe chyba nie mają się tak źle, skoro do rywalizacji przystąpiły… 223 załogi. Na liście startowej widniało 30 aut Rally2. To właśnie wśród załóg tych aut szukaliśmy potencjalnych zwycięzców. To absolutnie normalny i oczywisty scenariusz w kontekście imprez na szczeblu regionalnym. Wygrywają je auta Rally2, bo są zdecydowanie najlepsze. Teoretycznie.

fot. DPPI / Alpine Media

Często wracam myślami do Rajdu Wysp Kanaryjskich 2016. Doszło wtedy do sytuacji, która wprawiła mnie w osłupienie. Kiedy cały świat śledził rywalizację Aleksieja Łukjaniuka i Kajetana Kajetanowiczarajd wygrał Enrique Cruz w rajdowym Porsche 997 GT3. No tak, ale przecież Rajd Wysp Kanaryjskich to w gruncie rzeczy… rajd trochę w stylu wyścigu. Bardzo kręte, ale też gładkie, równe drogi. Do tego brak cięć i brudu na drodze oraz pewna, słoneczna pogoda. Zawodnicy porównują to trochę do jazdy gokartem, do jazdy po torze wyścigowym. Tutaj liczy się odpowiednia linia przejazdu i zminimalizowanie poślizgów do minimum. Mocne Porsche mogło w takich warunkach powalczyć z autami R5 (ówczesne oznaczenie Rally2).

Jak on to robi?

W przypadku Rajdu Mont Blanc mówimy jednak o czymś zupełnie innym. To górski rajd, na co uwagę zwraca nam sama nazwa. Trasa wiedzie wśród bajecznych alpejskich krajobrazów z najwyższą górą Europy w tle. Miejscami jest szybko, miejscami technicznie. Razem z cięciami na drodze pojawia się „syf”, czyli błoto z kamieniami wyciągnięte z poboczy. No tak – właśnie – błoto. Bo na domiar złego trasa w wielu miejscach, głównie tych zacienionych, była mocno wilgotna, żeby nie powiedzieć mokra. Mogłoby się wydawać, iż w takich warunkach jakakolwiek rywalizacja samochodu z napędem na dwa koła z tym na cztery jest nierealna. Prawda okazała się zgoła odmienna.

Rajd wygrali bowiem… Sebastien Loeb i Laurene Godey jadący… Alpine A110 Rallye GT+. Mowa tutaj o aucie z napędem na tył. I nie chodzi tutaj wyłącznie o geniusz Loeba. Oes w Alpine wygrał też Quentin Gilbert. Na jednej z prób zawodnicy w Alpine zgarnęli całe podium – wygrał Loeb przed Gilbertem i Raphaelem Astierem. Na każdej próbie A110 Rallye GT+ walczyły jak równy z równym z autami Rally2. I nie chodzi tu też o to, iż autami Rally2 nie miał kto pojechać. Citroenem C3 Rally2 startował Yoann Bonato, pięciokrotny asfaltowy mistrz Francji. Przecież to kierowca z sukcesami w ERC i WRC – zwycięzca m.in. Rajdu Monte Carlo w klasie WRC 2 oraz – uwaga – siedmiokrotny zwycięzca Rajdu Mont Blanc. Był też były fabryczny kierowca z WRC Eric Camilli, czy też młody Leo Rossel, brat Yohana, który świetnie radzi sobie w tym sezonie mistrzostw Francji.

Jak to możliwe?

Sami więc widzicie, iż za kierownicami aut Rally2 też zasiadali bardzo dobrzy, czołowi francuscy kierowcy. Loeb wygrał Rajd Mont Blanc, pokonując Rossela o ponad 10 sekund. Trzeci był Bonato ze stratą prawie 20 sekund. Tylko 2 sekundy do Bonato stracił czwarty Gilbert – a zatem kolejny kierowca w Alpine. W pewnym sensie jest to zdumiewające. Samochód z napędem na tył walczy z autami Rally2. W górskim rajdzie, z błotem i kamieniami na drodze, z miejscami mokrą nawierzchnią. Na trasie o długości niemal 200 kilometrów, na której nie ma mowy o przypadku.

fot. DPPI / Alpine Media

Sebastien Loeb: – W całym moim życiu nigdy wcześniej nie startowałem w rajdzie samochodem z napędem na tył. Zresztą ten rajd też był dla mnie nowością, bo nie znałem wielu odcinków. Alpine było wyjątkowo mocne w szybkich sekcjach – wszystko dzięki temu, jak ten samochód jest zbalansowany i wydajny. Od razu poczułem się dobrze za jego kierownicą i razem z Laurene mieliśmy kapitalny weekend.

Rajdy samochodowe wrócą do macierzy?

Jasne – w przeszłości na rajdowych trasach dominowały auta z napędem na jedną oś. Kiedy Audi w latach osiemdziesiątych pojawiło się ze swoim wynalazkiem z napędem na cztery koła, rajdowy świat patrzył na nich jak na głupców. To auto miało być zbyt ciężkie i zbyt mało zwrotne. Tymczasem Audi błyskawicznie pozamiatało konkurencję pod dywan i po chwili każdy produkował już auta z napędem na wszystkie cztery koła. Tak jest po dziś dzień. I dlatego takie historie jak te z Rajdu Mont Blanc mimo wszystko zaskakują, a może wręcz szokują.

Na końcu człowiek zadaje sobie pytanie – jak to możliwe? Oczywiście żadnej rewolucji nie będzie, bo w rajdach mamy też imprezy szutrowe. Natomiast… są w Europie krajowe cykle, które są w pełni asfaltowe. Czy tam takie rakiety, jak Alpine, nie będą coraz częściej zyskiwały sympatii? Chciałbym, bo to powiew świeżości, natomiast niestety w to wątpię. Niestety, bo oglądanie tak piekielnie mocnych aut z napędem na tył na oesach to miód na oczy i często też na uszy, o czym w Polsce od lat przekonuje nas chociażby Jacek Sobczak w swoim Porsche.

Zdjęcia: DPPI / Alpine Media

Idź do oryginalnego materiału