Od momentu wystąpienia trzęsienia ziemi w Bangkoku, sieć zalewają kolejne nagrania. Widać na nich zniszczenia, ewakuowanych ludzi, a także wodę lejącą się z dachów wieżowców, gdzie były tzw. infinity pools. Wiadomo jednak, iż niebezpieczne zjawisko nie dotarło na południe Tajlandii. A to właśnie tam wypoczywa większość polskich turystów.
Rainbow o trzęsieniu ziemi w Tajlandii. Wiadomo co z turystami
W rozmowie z naTemat dramatyczną relacją z momentu trzęsienia ziemi w Bangkoku podzielił się Krystian, który spędzał tam urlop z żoną. – Zaczęliśmy szukać klatki schodowej. Ludzie zaczęli piszczeć, płakać. Znaleźliśmy klatkę, ale mieszkamy na 14. piętrze. Biegliśmy gwałtownie na dół, ale nie wyglądało to fajnie. Piski, krzyki i wrzask. Budynek sypał się nam na głowę, więc próbowaliśmy jak najszybciej z niego uciec – opowiedział nam podróżnik.
Na południu kraju sytuacja wyglądała o wiele spokojniej, a to właśnie tam nie brakuje polskich turystów. Do sytuacji w rozmowie z Business Insiderem odniosła się Katarzyna Pasikowska, PR Manager biura podróży Rainbow, z którym wyjechało wielu Polaków.
"Obecnie wszyscy goście przebywają w bezpiecznej części kraju, z dala od epicentrum" – przekazała w oświadczeniu. Przedstawiciele Rainbow dodali także, iż na bieżąco monitorują wydarzenia w Tajlandii, jednak jak na razie "nic nie wskazuje na to, aby miały one wpływ na komfort wypoczynku".
Problemy z lotniskiem w Bangkoku. Port działa, ale dojazd jest utrudniony
W trudniejszej sytuacji są polscy turyści, którzy na własną rękę polecieli do Tajlandii i w najbliższym czasie mieli wracać do Polski, albo dopiero co tam wylądowali. Dojazd na międzynarodowe lotnisko Suvarnabhumi Airport jest bardzo utrudniony z powodu zamknięcia kluczowych dróg i wielu objazdów.
"Lotnisko Suvarnabhumi działa w tej chwili bez zmian. W przypadku pytań prosimy o wybranie numeru 1722" – przekazano w oficjalnym komunikacie lotniska. W kolejnym dodano, iż z powodu zamknięcia m.in. dróg ekspresowych Chalerm Maha Nakhon i Din Daeng, a także problemów z komunikacją publiczną, uruchomiono autobusy wahadłowe, którymi można przede wszystkim wydostać się z lotniska.
"Okoliczności te spowodowały korki w całym Bangkoku, w wyniku czego zabrakło taksówek powracających na lotnisko Suvarnabhumi (BKK) w celu odebrania pasażerów.
Aby ułatwić pasażerom podróż do miasta, lotnisko Suvarnabhumi zorganizowało pięć tymczasowych autobusów wahadłowych, stacjonujących przed budynkiem terminalu pasażerskiego na poziomie 1, brama 4, które będą przewozić pasażerów do trzech głównych miejsc docelowych" – dodano w komunikacie.
Władze portu podkreśliły też, iż z powodu korków i braku taksówek, podróżni powinni zarezerwować więcej czasu niż normalnie na przejazd na lotnisko. Dodatkowo port przeprosił za utrudnienia i podziękował podróżnym za współpracę.