[R] HMCS Agassiz 1:200 (Modelik 12/03)

papermodels.pl 3 tygodni temu
Korwety typu Flower. Jakie były każdy widzi.

Te nieduże okręty był końmi roboczymi pierwszej połowy Bitwy o Atlantyk. Zaprojektowano je jeszcze przed wojną, wzorując się na statku wielorybniczym. Zastosowano proste kotły i maszyny w celu zmniejszenia kosztów i uproszczenia obsługi (załogi maszynowe statków cywilnych mogły po minimalnym przeszkoleniu je obsługiwać). Były nieduże, w założeniu miały ochraniać tylko konwoje przybrzeżne. W praktyce pływały po całym Atlantyku. Zbudowano około 270 tych okrętów. Początkowo uzbrojone były w 1 działo 102mm, 1 działo 40mm, 2 rampy i 4 miotacze bomb głębinowych. Czasem dokładano też karabiny maszynowe. Służba na nich była ciężka. Można się o niej więcej dowiedzieć m.in. z książki "Okrutne Morze" Nicholasa Monsarrat i filmu na jej podstawie. W późniejszej fazie wojny wzmacniano ich uzbrojenie dodając Hedgehoga i Oerlikony. W drugiej połowie wojny były powoli zastępowane przez korwety typu Castle, fregaty typu River i inne okręty.

HMCS Agassiz zbudowano w 1940 roku w Kanadzie. Do służby wszedł na początku 1941 roku. Eskortował konwoje na Atlantyku i Morzu Karaibskim. Przetrwał wojnę i niedługo po jej zakończeniu został sprzedany na złom. Model tej korwety w skali 1:200 wydał "Modelik" w 2003 roku. Jest to przeskalowana wersja modelu w skali 1:100. Jego autorem jest Dmitri Hotkin. Mimo pominięcia niektórych elementów po przeskalowaniu jest bardzo skomplikowany, według instrukcji składa się z ponad 2700 części na nieco ponad 5 arkuszach A4. Usunięto m.in. wnętrza dwóch górnych poziomów nadbudówki. Może spróbuję je przywrócić bazując na tym jak wyglądały w modelu w skali 1:100.

Budowę zacząłem od szkieletu wycinanego laserem. Nie ma na nim numerów części, ale na szczęście jest bezpośrednim odpowiednikiem jednego arkusza wycinanki. Tylko jednego, szkielet nadbudówki i niektóre łączniki muszę zrobić sam. Tak samo nie było elementów do podklejenia pokładów. Po sklejeniu osadziłem go na podstawce. Gablotę załatwiłem już dawno temu, ponieważ planowałem go robić wcześniej. Dokleiłem do niego pokłady (wytrasowałem na nich podział blach) oraz części pomiędzy nimi. Na rufie szkielet okazał się być o jakieś pół milimetra za długi względem pokładu.



Teraz szkielet przeszlifuję, zrobię poszycie oraz elementy podwodne.

Dziwi mnie trochę iż po 22 latach to wciąż jedyny model kartonowy korwety typu Flower. Różne wersje uzbrojenia, przedłużony pokład dziobowy w późniejszych seriach oraz atrakcyjne kamuflaże dla mnie sprawiają, iż jest tu potencjał na 4-6 modeli. Nie musiałyby być wcale tak skomplikowane jak ten model.
Idź do oryginalnego materiału