Przyszła do nas kiedyś córka sąsiada i poprosiła o chleb. Nalałam jej zupy, dałam słodycze, a potem poszłam do ich domu, żeby sprawdzić sytuację. To, czego się tam dowiedziałam, sprawiło, iż poczułam się źle.

polregion.pl 2 dni temu

Dzieci po urodzeniu są urocze, ale wszystko zależy od środowiska, w którym dorastają. Czasami w pewnych okolicznościach dzieci muszą zostać uratowane. Od dawna sąsiedzi mieszkający obok nas mają dwójkę dzieci. Nie znałam ich zbyt dobrze, ale czasami mój mąż i ja pomagaliśmy im, a oni nam, np. przy naprawie kranu czy w przygotowywaniu ciast.

Tak to trwało, aż z mieszkania tych samych sąsiadów zaczęły dochodzić krzyki, czasem choćby odgłosy uderzeń. Bardzo baliśmy się możliwych konsekwencji. Po chwili krzyki ucichły, ale nie widzieliśmy sąsiadów od dłuższego czasu. choćby nie wiedzieliśmy, czy przez cały czas tam mieszkają, czy nie. niedługo wszystko się wyjaśniło: ojciec rodziny po prostu opuścił swoją żonę i zostawił ją samą z dziećmi. Żona choćby nie miała pracy, a dzieci były jeszcze małe i musiały być karmione. Pewnego dnia przyszła do nas dziewczyna z tej rodziny i poprosiła o chleb.

Nalałam jej zupy, dałam słodycze i inne drobiazgi, a następnie poszłam do ich domu, żeby sprawdzić sytuację. Mama biednej dziewczynki spała na kanapie, jej roczny syn płakał w łóżku, a lodówka była pusta. Zadzwoniłam do męża i powiedziałam mu, żeby w drodze do domu zabrał ze sobą kilka cukierków. Ja zaś zabrałam dzieci do siebie, przebrałam je w czyste ubranka, a dla ich matki wezwałam karetkę. Teraz leży w szpitalu. Szkoda dzieci, ale dobrze, iż zareagowaliśmy we właściwym momencie, zanim było za późno.

Idź do oryginalnego materiału