Przyrodnia Siostra

newsempire24.com 3 dni temu

**Siostra przyrodnia**

Wiktoria po pracy wstąpiła do galerii handlowej. Za kilka dni główna księgowa obchodziła jubileusz. Dział zlecił Wiktorii wybór prezentu. Coś już wypatrzyła, zrobiła zdjęcie telefonem. Jutro pokaże koleżankom, co wybiorą – to kupią. Zeszła ruchomymi schodami na parter. Chciała jak najszybciej wyrwać się z tłumu, od hałasu i gwaru.

— Wiktoria?! — nagle usłyszała za sobą kobiecy głos.

Odwróciła głowę w lewo, wpatrując się w twarze ludzi jadących w górę. Obce, nieznajome.

— Wiktoria! — ktoś znów ją zawołał.

Obejrzała się i zobaczyła dziewczynę z płomiennorudymi włosami. Ta próbowała zejść po schodach jadących pod górę, potykając się.

— Zaczekaj na dole! Nie uciekaj! — krzyknęła nieznajoma.

Wiktoria zeszła na dół i czekała. Jaskraworude włosy na moment zniknęły u szczytu schodów, po czym znów się pojawiły, gwałtownie się zbliżając. Dziewczyna biegła w dół, potrącając innych. Te włosy — tak rzucające się w oczy, iż trudno było dostrzec rysy twarzy.

— Magda! — wykrzyknęła Wiktoria, rozpoznając w rudowłosej swoją przyrodnią siostrę.

— No ja. Nie spodziewałaś się? Chodziłam po mieście i wypatrywałam cię. Wiedziałam, iż kiedyś się na ciebie natknę. Na parterze jest kawiarnia, chodźmy, usiądziemy.

— Dawno przyjechałaś?

— Dwa tygodnie temu. Tak się cieszę, iż cię spotkałam — szczerze powiedziała Magda.

Wybrały stolik w kącie. Wiktoria przyglądała się siostrze. Te włosy — ogniste, nienaturalnie jaskrawe, rzęsy sklejone tuszem, sterczące jak szpilki. Cienkie usta pomalowane szminką w kolorze włosów. Twarz drobna, niemal lalkowata, jak z kreskówki.

Magda była od Wiktorii młodsza tylko o cztery lata, ale wyglądała na nastolatkę — chuda, w krótkiej spódnicy w kratę, na rajstopach cielistych czarne podkolanówki, na nogach białe trampki z grubą podeszwą. Rozpięta dżinsowa kurtka odsłaniała różowy top. Moda na szesnastolatki, nie na dwudziestolatki.

Wiktoria zauważyła, iż ludzie się na nie oglądają.

— Świetnie wyglądasz — powiedziała Magda.

W tej chwili podeszła kelnerka, kładąc przed nimi menu. Magda natychmiast wbiła w nie wzrok. Zamówiła pizzę, ciastko i kawę. Wiktoria poprzestała na kawie.

— Jestem taka głodna, iż mi się w głowie kręci. Masz szczęście, możesz jeść, co chcesz, i tak nie utyjesz. A ja wiecznie jestem na drakońskich dietach — westchnęła Magda.

— Naprawdę? — Wiktoria uniosła sceptycznie brew.
Pamiętała Magdę zawsze jako chudzielca.

— Nie widziałaś mojej mamusi. Ważyła ze sto kilo, nie mniej. Dlatego tata od niej uciekł. A ty masz dobrą genetykę. Są tu jakieś piwa?

— Zapytaj, ale ja nie będę, prowadzę — odparła Wiktoria.

— Masz samochód? No proszę ciebie! Słuchaj, a u was w pracy nie szukają ludzi? Przyjechałam, a pracy jeszcze nie mam.

— To z czego żyjesz od dwóch tygodni?

— Ojca okradłam — zaśmiała się Magda. — I tak by przepił. Po twojej ucieczce zaczął pić na umór, zwolnili go z roboty. Brał jakieś dorywcze zajęcia. Potem przyprowadził jakąś kucharkę, ta znosiła mu jedzenie ze stołówki. No to się wtedy rozkręcił.

Wiktoria słuchała i nie wierzyła własnym uszom. Choć czemu się dziwić? Jej ojczym nigdy jej nie imponował. Ale mama, gdy go przyprowadziła, mówiła, iż Wiktoria po prostu zazdrości. Razem z nim pojawiła się też Magda. Wiktoria była wtedy w maturalnej klasie, szykowała się na studia.

Z Magdą od początku się nie dogadywały. Przyrodnia siostra brała bez pytania ubrania Wiktorii, brudziła je. Mama zawsze stawała w jej obronie.

— Ty masz tyle rzeczy, nie bądź skąpa, a Magda wychowała się bez matki.
Wiktoria rozumiała, iż mama po prostu unikała kłótni, ale i tak bolało. A potem zimą u mamy wykryli raka. Cztery miesiące później umarła.

Tak zwany ojczym liczył, iż Wiktoria po szkole pójdzie do pracy, ale ona uciekła do Warszawy. Jeszcze za życia mamy odkładała pieniądze z tych, które dostawała na jedzenie czy kino. Dostała się na studia, mieszkała w akademiku i pracowała wieczorami w fast foodzie.

Po studiach dostała pracę jako menedżerka, zaczęła zarabiać normalnie. Wszystko sobie odmawiała, żeby po roku wziąć kredyt na mieszkanie. Z Darkiem byli razem od czasu, gdy Wiktoria zaczęła nową pracę. Pół roku temu pomógł jej kupić używanego fiata.

— A ty jakie masz wykształcenie? — spytała Wiktoria, wracając myślami do rzeczywistości.

— Wiktoria, co ty? Gdzie ja, a gdzie studia. Ledwo skończyłam szkołę, pracowałam w kiosku. A tata ostatnio zupełnie się rozpił. Zwolnili go. Myślisz, iż dlatego tu przyjechałam? Znalazł sobie podobną pijaczkę, teraz piją razem. Nie wytrzymałam tam dłużej. I tak nie miałam żadnych perspektyw.

Wiktoria uśmiechnęła się ironicznie. No tak. Sprzedawczyni w kiosku rzeczywiście nie ma przyszłości.

— To na jakie stanowisko byś aplikowała? — spytała.

— Byłabym dobrą sekretarką. A wasz szef jest młody?

— Niespecjalnie i żonaty, a sekretarka już jest.

— Szkoda. Na sprzątaczkę nie pójdę, od razu mówię — oświadczyła Magda, gdy kelnerka przyniosła pizzę.

— jeżeli potrzebujesz pieniędzy, to czy to ważne, czy rozkładasz papiery, czy myjesz podłogi? Ale się dowiem — obiecała Wiktoria.
Nie zamierzała pomagać Magdzie dostać się do ich firmy. Wpuścić wilka do owczarni, jak to mówią.

— A jak tam miłość? — spytała Magda. — Nie masz męża? Nie widzę pierścionka.

— Nie. Ale mam chłopaka. Jesteśmy razem od dwóch lat i planujemy ślub.
Skłamała. Tak, spotykali się od dwóch lat, ale nie mieszkali razem. Darek często zostawał u niej na noc. Miał chorą matkę, nie mógł zostawić jej na dłuWiktoria spojrzała przez okno na zaparkowany samochód i pomyślała, iż choć przeszłość czasem wraca, to jednak najważniejsze jest, by iść dalej własną drogą.

Idź do oryginalnego materiału