23 czerwca 2023
Dzisiaj stoję przy kuchennym oknie i patrzę, jak mój mąż Ryszard majstruje przy jakiejś części w garażu. W dłoni ściskam pomiętą kartkę, którą znalazłam w kieszeni dżinsów Jagny. Litery rozmazują mi się przed oczami od łez, ale po raz kolejny odczytuję te krótkie słowa: “Spotkajmy się o dziesiątej pod klatką. Babcia śpi jak zabyta, nic nie usłyszy. Całuję. Twój Krzysiek”.
“Boże, za co mnie to spotyka?” – szepczę, jeszcze mocniej gniotąc karteczkę.
Jagna pojawiła się w naszym domu pół roku temu. Córka siostry Ryszarda, Elżbiety, która całe życie błąkała się od faceta do faceta, popijała, aż w końcu zginęła w wypadku samochodowym. Szesnastoletnia dziewczyna została zupełnie sama. Oczywiście, razem z Ryszardem nie mogliśmy jej porzucić.
“Danusiu, to nasza krew”, przekonywał mnie wtedy mąż. “Gdzie niby ma iść? Do domu dziecka?”
I zgodziłam się. Z Ryszardem nie mieliśmy własnych dzieci – lekarze jeszcze w młodości powiedzieli, iż to niemożliwe. Może los daje nam taki podarunek na starość?
Jakże się myliłam.
Na początku było dobrze. Jagna wydawała się posłuszna, wdzięczna. Pomagała w domu, dobrze się uczyła, nazywała nas ciocią Danusią i wujkiem Rysiem. Dusza we mnie rosła, gdy na nią patrzyłam. Kupowałam jej ładne ubrania, zapisałam na zajęcia sportowe, choćby z angielskiego wynajęłam korepetytora.
“Patrzcie, jaka zdolna u nas rośnie”, mówiłam sąsiadkom. “Same piątki przynosi”.
Ale powoli coś zaczęło się zmieniać. Jagna stała się opryskliwa, zaczęła się odgryzać. Do domu wracała coraz później. Tydzień temu odkryłam, iż zniknęły pieniądze z naszej skrytki.
“Jagnusiu, nie brałaś pieniędzy z szuflady?” – zapytałam ostrożnie.
“Jakich pieniędzy?” – choćby nie podniosła wzroku znad telefonu.
“No, odkładałam na twoje nowe adidasy. Było tysiąc złotych”.
“Nic nie brałam. Może sami wydaliście i zapomnieliście?”
Wtedy milczałam, ale ukłuło mnie w sercu. Pamiętałam przecież dokładnie, iż było tysiąc złotych. A wydać je nie mieliśmy gdzie – emerytura mała, żyjemy oszczędnie.
Potem zaczęły się nocne wyjścia. Jagna myślała, iż jej nie słyszę, ale ja śpię czujnie, jak to osoby starsze. Słyszałam, jak skrzypi deska w korytarzu, jak delikatnie obraca się klucz w zamku.
Najpierw chciałam porozmawiać z dziewczyną szczerze. Ale za każdym razem, gdy próbowałam zacząć, Jagna machała ręką lub po prostu wychodziła z domu.
A teraz ta kartka. Nie mogłam zrozumieć, kim jest ten Krzysiek i co oni planują robić w nocy.
“Danusia, a gdzie Jagna?” – Ryszard wszedł do kuchni, wycierając ręce w ręcznik.
“W swoim pokoju. Znowu grzebie w tym telefonie”.
“Może trzeba z nią porozmawiać? Zupełnie się rozpuściła”.
“Próbowałam. choćby słuchać mnie nie chce”.
Ryszard usiadł przy stole i nalał sobie herbaty z dzbanka.
“A co to u ciebie w ręku?”
Podałam mu kartkę. Mąż przeczytał i zmarszczył brwi.
“Gdzie znalazłaś?”
“W dżinsach, kiedy zbierałam pranie”.
“No, to już poważna sprawa. Trzeba z nią porządnie pogadać”.
W tej chwili do kuchni weszła Jagna. Wysoka, szczupła, z długimi ciemnymi włosami. Ładna dziewczyna, ale wzrok miała jakiś kolący, nieprzyjazny.
“A, omawiacie mnie?” – rzuciła, otwierając chLecz gdy Jagna wybuchnęła płaczem i przyznała się, iż Krzysiek zmuszał ją do rzeczy, na które nie była gotowa, zrozumieliśmy, iż naszym obowiązkiem było wyciągnąć do niej pomocną dłoń, choćby jeżeli miała złamać nam serce po raz kolejny.