Dzisiaj znów mnie obudziła ta przeklęta rodzina. Dzwoniła moja kuzynka Jadzia, z którą nie rozmawiałam od dwóch lat. Telefon zawibrował o wpół do drugiej w nocy, a ja zmrużonymi oczami patrzyłam na wyświetlacz, zastanawiając się, czego może chcieć.
„Śpisz? Jakie to szczęście, a ja tu płaczę bez przerwy…” – jęczała przez słuchawkę.
„Oczywiście, iż śpię, jest środek nocy” – odparłam, spoglądając na zegarek.
„Skoro śpisz tak spokojnie, to chyba nic nie wiesz?” – ciągnęła tajemniczo.
„Jadzia, przejdź do rzeczy. Rano muszę wstać” – westchnęłam.
„Możesz się później wyspać! W rodzinie nieszczęście!” – oświadczyła, jakbym to ja była temu winna.
„Jakie nieszczęście?” – zapytałam, przerażona myślą, iż coś stało się mamie.
„Wujek Tadeusz zmarł dziś rano” – szlochała. – „Nagle. Ciocia Halina jest w szoku. Nie ma pieniędzy. Trzeba się złożyć. Jutro jedziemy z Bronek do wsi. Jedziesz z nami?”
„Nie, nie mogę. Przyjadę tylko na czuwanie.”
„To przelej pieniądze, a my przekażemy cioci jutro” – naciskała. – „Trzy tysiące złotych.”
Przesłałam sumę od razu przez telefon i próbowałam zasnąć. Nie bolało mnie to szczególnie, od lat nie utrzymywałam kontaktu z rodziną ojca. Po jego śmierci odcięli się od nas, twierdząc, iż już nie jesteśmy rodziną. Uznałam jednak, iż nie wypada zupełnie się wycofać.
Po przelewie nikt się nie odezwał. Jadzia natychmiast o mnie zapomniała. Kilkukrotnie próbowałam się dodzwonić, by potwierdzić datę czuwania, ale nie odbierała. W końcu dowiedziałam się od znajomych i pojechałam pożegnać wujka.
Ciocia Halina przywitała mnie z niechęcią, jakby moja obecność irytowała ją bardziej niż śmierć męża.
„Przyszłaś… Kto cię w ogóle prosił? Lepiej byś dała pieniądze” – syknęła pogardliwie.
„Wysłałam wam trzy tysiące złotych” – odparłam.
„O dziwo, nic takiego nie widziałam” – prychnęła niedowierzająco.
„Dałam pieniądze Jadzi…”
„Ach, bajki opowiadasz” – założyła ręce na brzuchu. – „Ona i Bronek przynieśli tylko dwa tysiące. Po tysiąc od każdego. O tobie mowy nie było.”
„Nic nie rozumiem” – rozejrzałam się za kuzynką.
Ale jak na złość zniknęła. W końcu znalazłam ją za płotem.
„Jadzia, nie przekazałaś cioci moich pieniędzy? Gdzie one są?” – zażądałam wyjaśnień.
„Przekazałam” – mruknęła niechętnie.
„Powiedziała, iż dostała tylko od ciebie i Bronka…”
„Źle pamięta” – odparła obojętnie.
„Dałaś dwa tysiące?”
„Tak.”
„To miało być dla was dwojga, nie dla trzech!”
„No cóż, a kto ma płacić za paliwo, jak nie ty?” – uniosła wzrok i skrzywiła się.
„Trzy tysiące za dwieście kilometrów? I w ogóle, czemu ja mam wam sponsorować przejazd?”
„Chcesz, żebym ci oddała?” – zaśmiała się szyderczo.
„Tak, chcę!”
„Nie teraz, przeleję ci później” – odwróciła się i odeszła z podniesioną głową.
Po tym wszystkim nie miałam już ochoty zostać w tym domu. Zawiedziona reakcją cioci i zachowaniem kuzynki, żałowałam swojej pomocy. Cicho wezwałam taksówkę i wyjechałam.
Tydzień później zadzwoniła zmartwiona mama.
„Córciu, to prawda, iż dałaś pieniądze na pogrzeb Tadeusza, a potem je zabrałaś?” – pytała łamiącym się głosem.
„Dałam, ale nic nie zabrałam.”
„Ciocia Halina rozpowiada po wsi, iż odebrałaś kasę. Ma żal, iż nie przyjęła cię z otwartymi ramionami. Wstyd mi chodzić po wsi, wszyscy się gapią.”
„Mamo, tak nie było!” – wściekłam się na te plotki. Opowiedziałam mamie, co naprawdę wydarzyło się u cioci.
„Jadzia nigdy mi nie oddała pieniędzy.”
„Wzięła kasę od cioci i powiedziała, iż to ty ją zmusiłaś do zwrotu! Bezczelna! Oby im ten hajs kołkiem w gardle stanął!” – wybuchnęła mama.
Początkowo chciałam zadzwonić do Jadzi, ale w końcu wolałam oszczędzić sobie nerwów i po prostu przestałam się odzywać.
Aż tu nagle, po kilku miesiącach, kuzynka znów się odezwała.
„Zdecydowaliśmy postawić wujkowi nagrobek. Twoja część to cztery tysiące” – oświadczyła biznesowym tonem.
„Nie, nie dam ani grosza.”
„Co za podejście do rodziny” – oburzyła się. – „Jestem szczerze zaskoczona.”
„Ja też nie spodziewałam się, iż mnie oszukasz, a potem będę słuchać pomówień.”
„O czym ty mówisz?”
„Wzięłaś pieniądze od cioci, nie oddałaś mi, a potem udawałaś, iż to ja… I myślisz, iż jeszcze z tobą pogadam? Skoro po śmierci ojca uznaliście, iż mama i ja już nie jesteśmy rodziną, to nie należy mi się od was żadna pomoc!” – rzuciłam, zanim zablokowałam jej numer.










