Przy studni… Anna Tomaszewska, z wysiłkiem dźwigając drewniany nosił na ramionach, szła wąską wiejską ścieżką, a metalowe wiadra dźwięczały w porannym powietrzu. Woda w studni – czysta, lodowata, przejrzysta – była dla niej niemal świętością. Choć przekroczyła siedemdziesiątkę, codziennie wędrowała na koniec ulicy do tego źródła. Uparta, twarda, nie słuchała, gdy synowa zaczynała swoje moralizowania. […]