Przerażająca propozycja. Czy niedługo będziemy płacić podatek na Kościół

zycie.news 3 godzin temu

W polskim Senacie pojawiła się petycja zakładająca wprowadzenie 8-procentowej daniny na Kościół, potrącanej bezpośrednio z wynagrodzeń wiernych i przekazywanej na konto wybranego Kościoła lub związku wyznaniowego. Rozwiązanie wzorowane częściowo na systemie niemieckim miałoby — zdaniem autora projektu — zwiększyć przejrzystość finansów wspólnot religijnych oraz ograniczyć ryzyko nadużyć.

Pomysł od razu wzbudził ogromne emocje. Dyskusja gwałtownie wykroczyła poza politykę i przeniosła się w obszar etyki, tradycji i praktyki religijnej.

Jak miałby działać nowy podatek?

Zgodnie z propozycją, 8% podatku dochodowego pobierane byłoby przez pracodawcę od każdej osoby deklarującej przynależność religijną. Pieniądze trafiałyby bezpośrednio na konto wskazanego Kościoła. Ci, którzy zadeklarują brak wiary lub brak przynależności do wspólnoty, byliby całkowicie zwolnieni z opłaty.

Autor petycji podkreśla, iż to rozwiązanie uporządkowałoby relacje między państwem a Kościołem oraz sprawiło, iż finanse wspólnot stałyby się bardziej transparentne. Na razie jednak nie wiadomo, czy i kiedy projekt trafi do dalszych prac legislacyjnych.

Ks. prof. Kobyliński: „To zły pomysł dla Polski”

Do pomysłu odniósł się ks. prof. Andrzej Kobyliński, etyk i filozof z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W rozmowie z Faktem podkreślił, iż jego zdaniem model niemiecki nie sprawdzi się w naszym kraju.

– Owszem, potrzebujemy ogólnokrajowego systemu finansowania kościołów i związków wyznaniowych, ale raczej nie powinno to być rozwiązanie wzorowane na Niemczech. Model niemiecki zbyt mocno łączy przynależność kościelną z płaceniem podatków – wyjaśnił duchowny.

Przypomniał, iż w Niemczech system ten ma specyficzne uwarunkowania historyczne – został wprowadzony ponad 100 lat temu, gdy państwo przejęło znaczną część dóbr kościelnych. Co więcej, niemieccy duchowni traktowani są jak urzędnicy państwowi, a ich wynagrodzenia wpisane są w siatkę płac.

Zagrożenia: masowe odejścia od Kościoła

Kobyliński zwrócił uwagę, iż niemiecki model przyniósł także nieoczekiwane konsekwencje. Każdego roku z Kościoła katolickiego czy ewangelickiego wypisuje się tam kilkaset tysięcy osób – właśnie po to, by uniknąć obowiązku podatkowego.

– Efekt jest taki, iż prawie połowa Niemców formalnie nie należy dziś do żadnego Kościoła – zaznaczył profesor.

Hybrydowe rozwiązanie zamiast kopii

Zdaniem eksperta, dla Polski lepszy byłby model mieszany – podobny do tego, który funkcjonuje we Włoszech czy Hiszpanii. Tam każdy podatnik odprowadza określoną część podatku, ale może zdecydować, czy środki mają trafić do Kościoła, czy na cele społeczne i charytatywne.

Ponadto ks. prof. Kobyliński uważa, iż należy utrzymać opłaty związane z posługami (śluby, pogrzeby, intencje mszalne), ale na niższym poziomie niż obecnie. To miałoby zagwarantować równowagę między przejrzystością finansów a tradycyjnym sposobem utrzymywania wspólnot.

Debata dopiero się zaczyna

Choć petycja nie trafiła jeszcze do kalendarza prac Senatu, temat już dziś polaryzuje opinię publiczną. Zwolennicy widzą w tym szansę na większą przejrzystość finansowania Kościoła, przeciwnicy – ryzyko masowych odejść wiernych i pogłębienia laicyzacji.

Jedno jest pewne: dyskusja o podatku kościelnym w Polsce dopiero się rozpoczyna i może stać się jednym z najgorętszych tematów polityczno-społecznych tej jesieni.


To też może cię zainteresować:

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:

Idź do oryginalnego materiału