Przepraszam za czekanie…

twojacena.pl 1 tydzień temu

Przepraszam, iż tak długo…

Krzysztof dawno nie był w domu. Pierwsze dwa lata, studiując w innym mieście, jeszcze przyjeżdżał na wakacje. Mama oczywiście karmiła go na zabój, gotowała wszystko, co najbardziej lubił. Po kilku dniach obżarstwa Krzysztof zaczynał się nudzić. Wszyscy znajomi się rozjechali, nie było co robić.

Miasto było małe, znał tu każde drzewo – w kilka godzin można było obejść je całe. Wyspany, po tygodniu bezczynności, zaczynał tęsknić za powrotem. Mama prosiła, żeby został jeszcze tydzień, ale on wymyślał nieistniejące sprawy i z lekkim sercem wyjeżdżał. Wielkie, głośne miasto go przyciągało. Tam się nie umiera z nudów, tam było wesoło. choćby zdążył poznać nowych przyjaciół. A co tu robić? Nuda, aż zęby bolały.

Na trzecim roku zaczął pracować w barze szybkiej obsługi. Pracował wieczorami, do zamknięcia, akurat wtedy, gdy przychodziło najwięcej młodzieży. Takie życie mu odpowiadało. No i dodatkowe pieniądze się przydały. Samym stypendium nie przeżyłby. Dumny, odmówił pomocy matki. Mama dzwoniła, prosiła, żeby przyjechał choć na święta. Obiecał, choć w barze zaczynał się wtedy największy ruch.

Święta minęły, zaczęły się zajęcia. Wyjazd do domu przesunął na wakacje. Ale gdy nadeszło lato, przeszedł na cały etat. Życie w dużym mieście płynęło szybko, czas mijał niezauważalnie. Nagle już miał dyplom w ręku. Świętowali ze znajomymi z roku przez kilka dni – kto wie, kiedy znów się spotkają?

A potem kolega zaproponował wyjazd do pracy w Grecji.

– Jedź ze mną. Wszystko gra, pasujesz idealnie. Tylko musisz się zdecydować teraz, bo trzeba zdążyć z dokumentami. Gość, z którym miałem jechać, nagle się wycofał. Dziewczyna zaszła w ciążę, postanowił się ożenić. Więc decyduj się, nie pożałujesz. Kontrakt na rok. Angielski znasz w miarę, grecki poduczysz się na miejscu.

Póki młodzi, świat trzeba zobaczyć. Bo potem praca, ślub, dzieci, i wyjazdy raz na trzy lata na tydzień. „Tańcz, póki młody, chłopcze” – zaśpiewał fałszywie kolega.

Krzysztof się zgodził. Rozpoczęły się nerwowe dni biegający po lekarzach po zaświadczenia, załatwiania dokumentów. Tuż przed wyjazdem zadzwonił do matki. Przepraszająco obiecał, iż w roku wróci i na pewno przyjedzie.

– Jak to, synku? Na cały rok?! Choć na jeden dzień przyjedź. Już zaczynam zapominać, jak wyglądasz.

– Przepraszam. Lecę jutro, bilety już mam. Nie mogę zawieść firmy i kolegi. Dobrze, mamo, kocham, będę dzwonił…

W Grecji mieszkali przy hotelu, jedli tam samo. Kto chciał, wynajmował sobie mieszkanie. Pieniędzy specjalnie nie wydawali, oszczędzali. Pracowali tam na różnych stanowiskach – nie było czasu w rozrywki, za każde przewinienie kary. Ale Krzysztofowi się podobało.

Wrócił dopiero po trzech latach. Od razu wziął kredyt na mieszkanie, znalazł pracę. Do matki dzwonił, ale w biegu. Obiecywał przyjazd, tylko musi ogarnąć sprawy. Jednak jedne obowiązki zastępowały drugie.

W weekend z kolegą poszli się zabawić do klubu. Pili, tańczyli, dobrze się bawili. Krzysztof obudził się w łóżku z dziewczyną. Ładna czy nie – trudno było ocenić. Na jej twarz spadł kosmyk ciemnych włosów. Nie odgarnął ich, żeby jej nie obudzić. Nie pamiętał ani jej imienia, ani jak w ogóle znalazła się w jego mieszkaniu.

Ostrożnie wysunął się spod kołdry i poszedł do kuchni. Wypił wodę prosto z kranu, potem wziął prysznic. Długo stał pod mocnym strumieniem, zastanawiając się, jak grzecznie ją wyprowadzić.

Gdy wyszedł z łazienki, roznosząc wokół zapach żelu pod prysznic, już prawie trzeźwy, dziewczyna gospodarzyła w kuchni. Na szczęście była ładna. Miała na sobie tylko jego koszulę, noszoną na gołe ciało, odsłaniającą zgrabne nogi. Wyglądała tak oszałamiająco, iż Krzysztof zapomniał, iż chciał ją właśnie wyrzucić. W kuchni unosił się zapach kawy, na stole leżała pięknie ułożona na talerzu plasterki sera.

– Przepraszam, ale w lodówce nie było nic więcej – uśmiechnęła się.

Po kawie wrócili do łóżka…

Dziewczynę nazywała się Daria. Krzysztof wątpił, czy to jej prawdziwe imię, ale nie dopytKrzysztof westchnął głęboko, patrząc na swoje odbicie w lustrze, i postanowił, iż od dzisiaj będzie lepszym człowiekiem, nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla Weroniki i małej Zosi, które od dawna na to czekały.

Idź do oryginalnego materiału