Profilaktyka zaburzeń odżywiania z perspektywy dietetyka

agamasmaka.pl 4 miesięcy temu

Trafia do mnie coraz więcej osób z zaburzeniami odżywiania: młodzieży, ale także dorosłych. Na rozwój zaburzeń odżywiania wpływ ma szereg czynników. Chcesz wiedzieć, o co warto zadbać, aby ten problem nie dotknął również Ciebie czy Twoich bliskich? Przeczytaj!

Z tego tekstu dowiesz się, dlaczego warto niektórym aspektom naszego życia i codzienności poświęcić więcej uwagi. Mam nadzieję, iż te argumenty do Ciebie przemówią. Zapraszam do lektury, a jeżeli potrzebujesz konsultacji dietetycznej lub psychodietetycznej, przejdź tu: kliknij, żeby przejść do zakładki konsultacje.

Wolisz posłuchać? Tu znajdziesz podcast na ten temat.

1. Zadbaj o swoje zdrowie psychiczne w ogóle

Jedzenie jest bardzo powiązane z naszym zdrowiem psychicznym. Często nam się wydaje, iż to dwie odrębne kwestie. Że tak jak można wykonać ćwiczenia na mięśnie ud czy brzucha, to są też interwencje, które pomogą nam skupić się tylko na jedzeniu. A wtedy wchodzę ja, cała na biało, i mówię podczas konsultacji: żeby było dobrze, musimy zadbać o całokształt, czyli o zdrowie psychiczne.

Kilka faktów:
– Intensyfikacja objawów zaburzenia z napadami objadania się jest powiązana z objawami zaburzeń psychicznych takimi jak: lęk, stres czy depresja.
– Tendencja do nocnego objadania się pojawia się często u osób, które doświadczają w ciągu dnia dużego stresu i negatywnych emocji.
– Zarówno nocnemu objadaniu się jak i zaburzeniu z napadami objadania się towarzyszą: obniżony nastrój, stosowanie restrykcji żywieniowych oraz duża koncentracja na jedzeniu.

Jeśli jesteśmy przy nadmiernych restrykcjach pokarmowych, to jestem ich przeciwniczką. W tym nagraniu wyjaśniam dlaczego:

Tu nadmienię tylko, iż powodują one istotne obniżenie naszych zasobów poznawczych, których potrzebujemy, aby skutecznie regulować nasz stan emocjonalny. Brak zasobów = możliwe regulowanie emocji przez jedzenie (lub unikanie jedzenia — w zależności od zaburzenia).

Dlatego, jeśli obserwujesz niepokojące objawy, warto jak najszybciej skonsultować się ze specjalistą.

2. Rozwijaj swoją świadomość interoceptywną

Jak nie mam jadłospisu, to nie wiem, czy już mogę zjeść i ile mogę zjeść.

Kiedy jestem zestresowana, nie mogę się opanować i zaczynam jeść. Zjadam duże ilości a później boli mnie brzuch.

Nie wiem, czemu chodzę tak późno spać? W nocy nie czuję zmęczenia.

Nie czuję głodu. Będąc na redukcji, gdy byłam głodna, piłam kawę lub zieloną herbatę, a teraz po prostu nie wiem, iż jestem głodna.

To częste problemy. Słyszeliście kiedyś o świadomości interoceptywnej? Nazwa może wydaje się skomplikowana, ale wyraża coś bardzo podstawowego: świadomość swojego ciała, zdolność do zauważania i interpretowania doznań płynących z ciała.

Jestem starą babą, a wciąż uczę się swojego ciała i kontaktu z nim. I widzę w codziennej pracy, jak duży jest to problem u moich pacjentek/pacjentów.

Badania pokazują, iż im mniejszy jest poziom świadomości swojego ciała, tym częściej nasze jedzenie jest regulowane przez emocje.

Zła wiadomość jest taka, iż to bardzo powszechny problem. Nie wiem, czy są jakieś statystyki, choć ja osobiście obserwuję „plagę” tego problemu, który ciągnie za sobą kolejne, poważniejsze.

Dobra wiadomość jest taka, że możemy nad tym pracować i warto, żebyśmy to robili.

W świecie, w którym dzieci mają krótką przerwę na (nieomal) połknięcie posiłku w całości.
W świecie, w którym nakazuje się im siedzieć przez kilka godzin w niefizjologicznej pozycji.
W świecie, w którym jemy posiłek w pracy przy komputerze. Mamy „zamknięte” klatki piersiowe. Nie pijemy wody, bo nie czujemy pragnienia. Nasze oczy masowo wchodzą w tryb krótkowzroczności, bo nie patrzą w dal. Nie mamy kontaktu ze słońcem biegnąc (w najlepszym razie) na bieżni ze słuchawkami w uszach.

W tym świecie można jeszcze mimo wszystko usłyszeć ciało, choć tak bardzo je zagłuszamy. Ale gdy zaczynamy je słyszeć, to satysfakcja jest niewyobrażalna. Piszę to z autopsji i z relacji podopiecznych. 💚

3. Staraj się uporać z podejściem „wszystko albo nic”

Mamy jako ludzie tendencję to ostrych cięć, kategoryczności, odrzucania bądź akceptowania w całości tego, co… przeczytamy, usłyszymy, wyda nam się słuszne. Bądźmy czujni!

Rzadko kiedy kategoryczne twierdzenia czy sądy są naprawdę przystające do każdych okoliczności.

Przykłady:

1) Ktoś Ci powie, iż post przerywany sprawdził się u niego wybitnie. A u Ciebie zintensyfikuje zaburzenie relacji z jedzeniem lub pogłębi Twoje problemy z przewodem pokarmowym.

2) Ktoś będzie dowodził jak to bieganie jest wspaniałe, a Tobie nie będzie służyło i nabawisz się kontuzji.

3) Ktoś będzie przekonywał, iż leki stosowane w psychiatrii to „chemia” i ludzie się nimi „faszerują”, a Tobie uratują życie.

4) Ktoś będzie sugerował, iż masz „słabą silną wolę”, bo nie trenujesz ostro kilka razy w tygodniu. A Ty powiesz „potrzymaj mi soczek” i pójdziesz na spacer w szybkim tempie na 30-60 minut dziennie i stopniowo poprawisz kondycję, zbudujesz nawyk i za 2 miesiące pójdziesz z ruchem dalej i będzie coraz lepiej.

Takich przykładów jest więcej. Cudowne rozwiązania u jednej osoby nie będą trafione u innej. Gdy czytasz „najlepsze”, „dla każdego”, „idealne”, „zawsze”, „spisek”, „nikt ci tego nie powie”, niech zapali Ci się czerwona lampka.

Ktoś prawdopodobnie chce Ci coś sprzedać. Walutą nie muszą być złociszcze. Czasem walutą będzie Twoja uwaga.

Świat nie jest czarno-biały. Życie nie jest zero-jedynkowe. „Wszystko albo nic” na dłuższą metę nie działa.

A moja ciotka zawsze powtarzała, iż zawsze trzeba mieć świadomość, iż ktoś chce nam coś sprzedać. Mówiła mi to wiele lat temu. Zmieniło się tylko jedno. Sprzedawać nam chce coś coraz więcej osób stosując bardzo wyrafinowane techniki. Niestety jesteśmy wobec nich często bezsilni. Szczególnie wtedy, gdy szukamy cudownych rozwiązań dla problemów, które rozwijały się latami…

Tylko spokój i umiar nas uratuje.

4. Pracuj nad obrazem swojego ciała i podejściem do swojej fizyczności

Niektórzy roztaczają przed nami wizję pląsających jednorożców haftujących tęczą. Pardon my French. Rozpoczniemy pracę nad szeroko pojętą udręczoną sobą i za miesiąc mamy order z ziemniaka, bo schudłyśmy, pokochałyśmy siebie, nasze poczucie wartości wzrosło, pewność siebie zachwyca, życie nabrało kolorów, wszelkie dyskomforty odeszły w niepamięć. Nowy miesiąc, nowa ja, nowe życie bez kłód pod nogami.
Yhy.

Wiele osób jest w stanie słono zapłacić za takie obietnice. Ja tu od razu nadmienię, iż jak ktoś czegoś takiego oczekuje, to niech do mnie się nie zgłasza. 😉

W trakcie pracy psychodietetycznej pracujemy między innymi nad wybranymi kwestiami:
– znalezieniem swojego optymalnego sposobu odżywiania,
– poprawą samopoczucia,
– poprawą wyników badań,
– obrazem swojego ciała i podejściem do swojej fizyczności w ogóle, nauką „słuchania” swojego ciała i jego potrzeb.

Czy ten ostatni wymieniony aspekt pracy oznacza, iż nagle wkraczają wspomniane jednorożce i zaczynamy siebie kochać bezwarunkowo w 100% i nasze ciała zaczynają nam się jawić jako idealne, znakomite, godne czci etc.?

Nie! Może być choćby tak, iż mimo ogromnej i skutecznej pracy, dalej będziesz niezadowolona ze swojego ciała. Że tu zacytuję tylko: „Nadmierna koncentracja na figurze i wadze powinna być też odróżniona od niezadowolenia z własnego ciała, które dotyczy niezadowolenia z własnego wyglądu. Takie poczucie jest dość powszechne w populacji, opisuje się je czasem jako „normatywne niezadowolenie”. (Za: C.G. Fairburn)

Naprawdę człowiek nie musi być super zadowolony ze swojego wyglądu, żeby móc:
– budować poczucie swojej wartości nie tylko na wyglądzie, masie ciała czy umiejętności kontrolowania jej, a na swoich osiągnięciach, różnorodnych przymiotach, na swoim wnętrzu, na poczuciu przynależności,
– nie myśleć non stop o jedzeniu, wyglądzie, o tym jakie wartości wyświetla waga.

Nie dajmy sobie wmówić, iż jedyną opcją jest stan idealny, niezmąconą szczęśliwość, bez jakiegokolwiek dyskomfortu czy poczucia niedoskonałości. Ale pamiętajmy, iż może być lepiej i może być zdrowo.

Warto ze swoim ciałem się po prostu zakumplować na tyle, aby się na jego wyglądzie i masie nadmiernie nie koncentrować.

5. Pracuj nad perfekcjonizmem i poczuciem własnej wartości

Wiesz, jakie dwie cechy osobowości pojawiają się na długo przed ujawnieniem się zaburzeń odżywiania?
Perfekcjonizm i niskie poczucie własnej wartości. Mam poczucie, iż coraz więcej z nas ma z tym problem.

Czy mam pomysł na profilaktykę? Oczywiście! I przekazuję go dość często. Obejmuje on:

– metodę małych kroków i budowanie nawyków z szacunkiem do siebie i swoich potrzeb,
– żywienie dopasowane do nas,
– kontakt z naturą,
– praktykowanie uważności (w rozmaitym zakresie – niekoniecznie formalnym),
– budujące relacje z innymi,
– pracę z ciałem (czyli rozwijanie świadomości ciała, ruch, który nam służy i który lubimy(!)),
– sen,
– NAUKĘ ODPUSZCZANIA,
– zwolnienie, autorefleksję, zatrzymanie się (moja młoda pacjentka powiedziała mi ostatnio, iż „chodzi ze sobą na kawę”💚),
– „okłady” z kotów czy psów 😂😉

Może to wszystko nie jest modne i atrakcyjne, ale to istotne komponenty dbania o siebie.

Nasi dawni przodkowie znali moc ruchu, przebywania na świeżym powietrzu, kontaktu z naturą, uważności w jedzeniu, przygotowaniu posiłków, snu, relacji społecznych.

A my ekscytujemy się badaniami, które to potwierdzają. Powiedz to swojemu kotu, a spojrzy się na Ciebie z niedowierzaniem. 😉

Ekscytujemy się i lecimy w wir kolejnych zadań, krzycząc, iż nie mamy czasu w gotowanie, bo pracujemy 12 h dziennie.

Profilaktyka to wcale nie pierdyliard supli, nie dieta pudełkowa, nie „naturalne preparaty”, nie ajałaska, nie coś, co ktoś zrobi za nas.

Profilaktyka to działanie wielowymiarowe, to naczynia połączone, to drobiazgi każdego dnia, które robią różnicę, a od których uciekamy. I później cierpimy. Bo okazuje się, iż uciekamy od siebie samych.

Wybrane źródła:

Czepczor K. Brytek-Matera A. „Jedzenie pod wpływem emocji”, Warszawa 2017.

Fairburn C. G. „Terapia poznawczo-behawioralna i zaburzenia odżywiania”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2013.

Idź do oryginalnego materiału