Prawo do popełniania błędów.

newsempire24.com 4 dni temu

O pomyłkach. Że ojciec ma kochankę, Zofia odkryła przypadkiem – tego dnia wagarowała, bo miała towarzyszyć przyjaciółce do salonu tatuażu. Nie wypadało iść do centrum handlowego w mundurku, więc wpadła do domu się przebrać. Gdy wciągała dżinsy, w drzwiach zaskrzypiał klucz. Zastygła, ledwo balansując na jednej nodze, bo druga utknęła w nogawce. Pomyślała, iż to włamywacze, aż usłyszała głos taty – rozmawiał przez telefon.
– Biorę dokumenty i ruszam. Nie mogę przecież mówić, iż byłem na siłce, skoro torba sportowa leży pod łóżkiem.
Myliła się – to nie była rozmowa, ale nagrana wiadomość głosowa, bo po chwili usłyszała kobiecy głos:
– Skarbie, tak za Tobą tęskniłam… Prędko, piekę pierogi, Twoje ulubione! Już stygną. Całuję!
Zrozumienie przyszło później. Najpierw rozpoznała głos: ciocia Karolina, koleżanka taty z redakcji i siostra przyjaciółki mamy, często gościła u nich w domu. Lubiła Karolinę, była inna niż reszta dorosłych: nie udawała, iż zna receptę na życie, kochała dobrą zabawę i słuchała najnowszych przebojów. Dopiero gdy Zosia pomyślała, czemu Karolina nagrywa tate, pojęła znaczenie tych słów.
W drzwiach znów zakręcił klucz. Cisza zapadła w mieszkaniu. Zosia opadła na łóżko, powtarzając słowa cioci. Nie, to nie złudzenie – ojciec miał romans. Co teraz? Powiedzieć mamie? Jak się zachowywać wobec niego i tej kobiety?
Niezdecydowana pobiegła na spotkanie z Wiolettą – przyjaciółka zasypała ją pięcioma SMS-ami. Czekały na tę wyprawę cały miesiąc. Wybrały wzór, a Wiola podrobiła podpis mamy. Jednak nastrój zupełnie jej odszedł.
– Zosia, co z Tobą? – nie dawała za wygraną Wiola. – Co się stało? Też chcesz tatuaż? Podrobię podpis Twojej mamy, to pestka!
Cudownie byłoby się zwierzyć, zrzucić ten ciężar, ale choćby przyjaciółce nie mogła o tym mówić. Udawała więc, iż idzie o ten nieszczęsny tatuaż.
Przez dwa tygodnie nie mogła się skupić na nauce, unikała przyjaciół, opryskliwie odpowiadała mamie i tacie. Co dalej? Pewnego dnia prawie się wygadała, ale mama zaczęła ją besztać za dwóję z chemii. Pokłóciły się strasznie. Wieczorem mama weszła z eklerem – ulubionym ciastkiem Zosi – mówiąc:
– Przepraszam, kotku, iż krzyczałam. Wiem, iż to niepedagogiczne. Martwię się o Twoje egzaminy! Chcę, by wszystko szło dobrze…
– Mamo, daj spokój, zdążę! Ekler jest dla mnie?
– Oczywiście. Pogodziłyśmy? Nie cierpię, gdy się kłócimy!
Zosia wzięła ciastko, cmoknęła mamę w policzek i przyrzekła sobie – nigdy nie zrani jej tak boleśnie. Skoro martwi się o drobny spór, co będzie, gdy dowie się o tacie? Musi to za wszelką cenę ukryć.
Mimowolnie stała się wspólniczką ojca: kłamała o jego spóźnieniach, przypominała o rodzinnych świętach, odwracała uwagę mamy, gdy do niego dzwoniono. Jednocześnie ignorowała jego prośby, była opryskliwa, ledwie powstrzymując się od wybuchu.
Później jakby się uspokoiło: tata wracał punktualnie, Zosia zdała egzaminy, przeszła do drugiej klasy liceum, koszmar minął. Poznała też Macieja – o dwa lata starszego, studenta prawa na UW, grał w zespole. Wieczorami chodzili z paczką, ale coraz częściej odłączali się, by pobyć sami. Tak i tego wieczora poszli nad fontannę, nie zauważając, jak czas mija. Spóźniła się. Liczyła, iż rodzice nie zwrócą uwagi na zegarek. Wsunęła się do domu na palcach.
*Uff, chyba się udało*, pomyślała.
– Zosia?
Nie udało się…
Mama zajrzała do pokoju.
– Coś dziś późno.
Spodziewała się awantury, ale mama nie czekała choćby na odpowiedź.
– Przepraszam, zasiedzieliśmy się z Wiolą. Mamo, wszystko w porządku?
Nawet w półmroku lampy dostrzegła, iż mama ma zaczerwienione oczy.
– Wszystko gra. Powiedz, nie kupowaliście czegoś w jubilerze? Tak tylko pomyślałam…
Coś podpowiedziało Zosi, by się nie spieszyć.
– W jubilerze?
– Trafił mi się paragon na kolczyki. Myślałam…
– Ach, tak! Przepraszam, zapomniałam powiedzieć. Prosiłam tatę o pieniądze na prezent dla Wioli. Ona ma niedługo urodziny, a ostatnio przekłuła uszy… Chyba zadurzyłam się za wysoko? Wybacz, mamo.
Wyraz twarzy mamy natychmi
Tusz wżerający się w skórę wydawał się jedyną prawdą, na jaką jeszcze mogła liczyć.

Idź do oryginalnego materiału