W miniony weekend byłem w Gdańsku na wyjeździe służbowo-prywatnym i pomyślałem, iż przy tej okazji przygotuję krótki poradnik o tym w jaki sposób pakuję się na takie 2-3 dniowe wyjazdy, bo często o to pytacie w wiadomościach prywatnych. Z tych wiadomości wiem, iż wiele osób ma dylemat ile i jakie spakować ubrania, by nie przeładować bagażu, a jednocześnie by nie trzeba było nic prać lub kupować na miejscu i być przygotowanym na różne niespodzianki. Oto moje sposoby.
MAŁA WALIZKA + TORBA WEEKENDOWA ZAMIAST JEDNEJ DUŻEJ WALIZKI
Na wstępie dodam, iż tym razem poruszałem się pociągiem, a nie samochodem, więc jednym z priorytetów było zabranie możliwie jak najmniejszej liczby ubrań, by zmieścić się w małej walizce kabinowej i weekendowej torbie skórzanej. Taki zestaw jest dla mnie wygodniejszy, niż jedna duża walizka do której się zwykle pakuję, gdy poruszam się własnym autem. Po prostu przenoszenie, podnoszenie i przemieszczanie się po wagonie i po dworcach jest znacznie łatwiejsze, gdy mam małą walizkę i torbę, a nie jedną dużą walizkę.
Przy tej okazji chciałbym wam polecić walizkę z której już korzystam 8 lat. To szwajcarska marka Victorinox, a model nazywa się Spectra. Jej jakość, funkcjonalność i projekt wnętrza są doskonałe. Ja mam edycję 2.0, która chyba już nie jest produkowana (choć nie tak dawno widziałem ją na Zalando Lounge w świetnej cenie), bo stronie producenta widzę tylko nowszą edycję 3.0 – prawdopodobnie jeszcze bardziej udoskonaloną.
Z czystym sumieniem mogę polecić również skórzaną torbę weekendową Sartolane. Mam ją już kilka lat, użytkuję dość często i świetnie znosi upływ czasu, ładnie się starzeje.
WSZYSTKO MA DO SIEBIE PASOWAĆ
Jeśli priorytetem jest możliwie jak najmniejszy pakiet ubrań, butów i dodatków, to zawsze staram się wybierać takie, które będą do siebie wzajemnie pasować niemal w każdej konfiguracji. To bardzo ułatwia procesy decyzyjne już podczas wyjazdu, bo nie zastanawiam się czy jedno pasuje do drugiego. Po prostu wszystko pasuje do wszystkiego.
ZESTAW UBRAŃ DOPASOWANY DO POGODY
Dokonując wyboru ubrań na takie wyjazdy zawsze sprawdzam też prognozę pogody, by w miarę możliwości były one jak najlepiej dopasowane do warunków pogodowych. Tym razem trochę zbyt optymistycznie oceniłem prognozy temperaturowe, zapominając o tym, iż w Trójmieście temperatura odczuwalna jest zwykle niższa. I faktycznie tak było pierwszego dnia, bo wiatr wiał dość silnie, więc wskazana byłaby trochę cieplejsza kurtka na wieczorny spacer (ja zabrałem lnianą kurtkę safari), ale kaszmirowy marynarko-sweter dał radę jako zamiennik. Dobrze, iż ostatecznie go zabrałem, bo początkowo nie miałem takich planów.
A jeżeli chodzi o samą kurtkę, to zwykle wybieram taką z dużą liczbą kieszeni, bo jest to bardzo praktyczne podczas podróży – kieszenie pomieszczą portfel, telefon, klucze, bilety.
MARYNARKA, KTÓRA DOBRZE ZNOSI PODRÓŻ
Na tak krótkie wyjazdy służbowe zwykle zabieram jedną marynarkę lub garnitur. Tym razem była to konferencja o luźniejszym charakterze, więc zabrałem marynarkę. jeżeli mam świadomość, iż muszę ją spakować do walizki (czyli nie zabieram pokrowca z wieszakiem na którym wisi marynarka), to staram się wybierać te egzemplarze, które dobrze znoszą podróż i gwałtownie się rozprostowują do wyjęciu z walizki.
Tym razem wybór padł na dzianinową marynarkę Oscar Jacobson, która dzięki swojej elastyczności jest wygodna jak sweter, a wygląda jak klasyczna marynarka. Nie gniecie się też tak gwałtownie jak tkanina.
DWIE PARY SPODNI
Jeśli chodzi o spodnie na tak krótkie wyjazdy, to zwykle zabieram dwie pary – jedną w walizce, drugą na sobie. Zawsze staram się, by były one zróżnicowane stylistycznie, czyli jedne bardziej eleganckie, a drugie mniej. Tym razem do walizki zapakowałem kremowe chino z zaprasowanym kantem (z myślą o zestawie z marynarką), a na siebie założyłem mniej formalne chino z bawełny w niebieską kratkę księcia Walii.
JEDNE BUTY WYGODNE, DRUGIE ŁADNE :)
Podobną metodę stosuję jeżeli chodzi o buty. Jedne wygodniejsze – na podróż i prywatne szwędanie, a drugie bardziej eleganckie – na spotkania służbowe. Tym razem zabrałem ultra wygodne mokasyny zamszowe Lancerto & Mr. Vintage, a do torby weekendowej zapakowałem brązowe monki Crownhill Shoes. Prawideł nie zabieram, gdy poruszam się komunikacją publiczną ze względu na ciężar. Ale jak jadę autem, to klasyczne buty zwykle wypełnione są prawidłami.
ILE DNI, TYLE KOSZUL +1
Jeśli chodzi o górną część garderoby, to jako wielki fan koszul, zabieram niemal wyłącznie je, choć tym razem wziąłem też dodatkowo białe polo, jako takie ubranie awaryjne, które w razie potrzeby można włożyć pod marynarkę, kurtkę, a choćby sweter. Czyli pasujące do wszystkiego. W takiej roli zabieram też czasem biały t-shirt – nie zajmuje wiele miejsca, a może się przydać.
Koszul zawsze zabieram tyle, ile będzie dni plus jedna ?awaryjna? oraz jedna na wieczorne wyjście w ten środkowy dzień, czyli w moim przypadku sobotę. Wyglądało to zatem tak:
– piątek na drogę – różowa koszula button down z bawełny oxford (nie ma na zdjęciach)
– sobota na konferencję – biało-granatowe prążki bengalskie Ermenegildo Zegna,
– sobota na wieczór – biało-różowe prążki bengalskie Polo Ralph Lauren,
– niedziela na drogę – różowa koszula oxford Polo Ralph Lauren.
Białe polo nie było zatem użyte, podobnie jak koszula biało-różowa zaplanowana na sobotnią kolację, bo ostatecznie z niej zrezygnowałem i od razu po konferencji podmieniłem w hotelu marynarkę na sweter i poszedłem się poszwędać aż do późnego wieczora.
BIELIZNA Z ZAPASEM +2
Z kolei w zapasie +2 (ilość dni +2), zawsze zabieram bieliznę i skarpety. Te rzeczy zajmują kilka miejsca, a zawsze lepiej mieć taką nadwyżkę na nieprzewidziane sytuacje. Na przykład, gdy przypadek losowy zmusza do przedłużenia wyjazdu (odwołany lot, awaria auta, przedłużone spotkania itp.) albo gdy warunki pogodowe zmuszają do wzięcia prysznica w ciągu dnia i przebrania się w świeże ubranie.
JAK TO SPAKOWAĆ?
Jeśli chodzi o samo pakowanie, to wszystkie ubrania staram się składać w prostokąt odpowiadający wielkości dużej komory walizki. Układam je w kolejności od tych najmniej gniotliwych, aż do najbardziej gniotliwych, czyli najpierw sweter, później spodnie i marynarka, a na samej górze koszule. W wąskie przestrzenie upycham bieliznę. Buty, kosmetyczkę, ładowarki i kurtkę pakuję do torby weekendowej.
Od razu po przyjeździe do hotelu wyciągam z walizki ubrania i wieszam je na wieszakach w szafie, by samodzielnie się rozprostowały. Te z większymi zagnieceniami wieszam czasem w łazience gdy biorę prysznic. Gorąca para unosząca się pomieszczeniu pomaga częściowo usunąć takie zagniecenia.
Jeśli macie jakieś pytania albo własne porady warte rozpowszechnienia, to piszcie w komentarzach.