Pragnienie życia dla siebie

newsempire24.com 1 dzień temu

— O, Kasia, cześć! Do mamy przyjechałaś? — zawołała sąsiadka z balkonu.
— Dzień dobry, pani Halino. Tak, do mamy.
— Powinnaś z nią porozmawiać — westchnęła kobieta. — Biedaczka po rozwodzie zupełnie straciła głowę.
— Co pani ma na myśli? — Katarzyna zmarszczyła brwi.
— Mam bezsenność, często wstaję wcześnie. Pewnego dnia patrzę przez okno — piąta nad ranem, a tu podjeżdża taksówka i wysiada twoja matka. I wyglądała… delikatnie mówiąc, nie tak jak zwykle. A do tego wyraźnie podchmielona. Sąsiedzi już plotkują. W jej wieku! I po co twojego ojca wyrzuciła? Tak, zbłądził, ale kto jest bez winy? Tyle lat razem — głupota w jej wieku się rozwodzić.

— Dziękuję, pani Halino — powiedziała Kasia, przełykając ślinę. — Porozmawiam z nią.

Poszła gwałtownie do domu. Jej matka pół roku temu wyrzuciła ojca, gdy przyłapała go na zdradzie. Kasia prosiła, żeby się nie spieszyła — ludzkie rzeczy się zdarzają. Ale matka była nieugięta. Najdziwniejsze, iż nie wpadła w depresję, jak można by się spodziewać, tylko zaczęła żyć pełną piersią. Nowa garderoba, tańce, bary, przyjaciółki — wszystko, czego wcześniej u niej nie było.

Dla Kasi to było trudne do zaakceptowania. Sama miała niedługo wyjść za mąż, planowali dzieci. A jej mama — w barze do świtu? Jaka z niej babcia? Jak przedstawić ją teściowej, skoro jedna drze pierze, a druga szaleje po nocach w klubach?

Gdy Kasia weszła do mieszkania, mama przywitała ją z czajnikiem w ręku i radosnym uśmiechem. Miała na sobie nie znoszony szlafrok, ale modny beżowy kostium. Manicure, pedicure, przedłużone rzęsy — wyraźnie cieszyła się życiem.
— No to jak Tomek? — spytała, stawiając filiżanki.
— W porządku — Kasia starała się zachować spokój. — A u ciebie?
— Świetnie! Wczoraj z dziewczynami szalałyśmy w barze do rana. Najpierw tańce, potem karaoke. Cudowna zabawa!

— Pani Halina już mi wszystko opowiedziała — mroczno wtrąciła Kasia. — Że wróciłaś o piątej rano i byłaś, najwyraźniej, pijana.
Mama roześmiała się.
— A co myślałaś? W barze piją herbatę?

Kasia wybuchnęła.
— Mamo, nie sądzisz, iż przesadzasz?
— W czym dokładnie?
— Delikatnie mówiąc, nie masz dwudziestu lat. Jakie tańce, jakie kluby? Przecież powinnaś być przykładem. Będziesz babcią!
— Jestem kobietą, która wreszcie jest wolna. I nie zamierzam żyć według cudzych scenariuszy.
— Ale przeżyłaś z tatą tyle lat! Jak można to tak odrzucić?

Mama zamilkła, po czym spokojnie, ale stanowczo powiedziała:
— Twój ojciec mnie zdradził. To nie był błąd, tylko świadomy wybór. A ja nie chcę już być osobą do wszystkiego. Chcę żyć. Dla siebie. Przeżyłam tyle lat dla rodziny. Teraz nikt mi nie będzie dyktować.
— Ale masz prawie pięćdziesiąt!
— I co z tego? Nie muszę starzeć się według harmonogramu.

Kasia poczuła, iż posunęła się za daleko.
— Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Po prostu się martwię.
— jeżeli wstydzisz się za mnie — nie zapraszaj mnie na ślub. Ale wiedz jedno: nie zamierzam zakrywać siwizny chustką ani nosić workowatej sukienki. Będę tańczyć, a może choćby flirtować. Czuję się dobrze.
— Nie, mamo, chcę, żebyś była. Tylko…
— Tylko ciocia Halina nie pochwali? Niech się martwi o siebie. Ja wreszcie żyję.

Gdy Kasia wróciła do domu, opowiedziała wszystko narzeczonemu.
— Nie wiem, jak to odebrać.
Tomek tylko się roześmiał:
— Według mnie twoja mama jest niesamowita. Nie dała się złamać, tylko wybrała życie. To nie zbrodnia — być szczęśliwą.

W weekend Kasia zadzwoniła do matki.
— Mamo, może pójdziemy do SPA, a potem na żywą muzykę do baru?
— Nie będzie ci za mnie wstyd?
— Powiem, iż jesteś moją starszą siostrą — zaśmiała się Kasia.
— Zgoda. Ale uprzedzam, nie wracamy wcześnie.

Tamten dzień stał się przełomowy. Kasia po raz pierwszy zrozumiała, jaką siłę ma w sobie jej matka. I iż być może powinna się od niej nauczyć — być sobą. Nie żyć „jak wypada”, ale jak się chce. Bo szczęście nie ma terminu ważności.

Idź do oryginalnego materiału