Pracowałam w swoim butiku z ubraniami, gdy pewnego wieczoru przed zamknięciem weszła kobieta w ciąży. Już miałam zamykać, a ona wciąż przymierzała sukienki.

twojacena.pl 6 dni temu

Pracowałam w swoim sklepie z ubraniami i pewnego wieczoru, tuż przed zamknięciem, weszła do mnie kobieta w ciąży. Miałam już zamykać, a ona wciąż przeglądała sukienki. Rozmowa się zaczęła, opowiedziała mi, iż mąż ją zostawił z dwójką dzieci. Miała ciężko, musiała wyprowadzić się z wynajmowanego mieszkania i wrócić do rodziców. Z rodzicami jakoś się układało, ale z czasem okazało się, iż jest w ciąży. Na aborcję było już za późno. Musi urodzić. Nie ma co na siebie włożyć, bo urosła. Obca historia. Widziałam, iż szuka najtańszych rzeczy, ale choćby na to nie ma pieniędzy. Zmęczona, pomyślałam, iż nic mi nie ubędzie, jeżeli podaruję jej jedną sukienkę. Kobieta ucieszyła się, była bardzo szczęśliwa i wdzięczna. Wyszła. Czas minął. Zapomniałam o tej historii.

Pewnego zwykłego dnia wchodzi do sklepu uśmiechnięta kobieta, próbuję przypomnieć sobie, kim jest. Wyciąga z skromnej torebki paczuszkę i zaczyna mówić: Pamięta pani? Byłam w ciąży, przyszłam do pani, ale nie miałam za co kupić tamtej sukienki. A pani mi ją podarowała. Rozmawiałyśmy, powiedziała pani, iż wszystko będzie dobrze i iż nie ma w życiu rzeczy, z którymi nie da się poradzić. Poczulam wtedy tak ogromne wsparcie i naprawdę przetrwałam ten trudny czas. Urodziłam. Jestem sama, mam troje dzieci. Ale wszystko u mnie w porządku. I wierzę, iż będzie jeszcze lepiej. Dziękuję, iż pani wtedy pomogła. To dla mnie było bardzo ważne.

Przytuliłyśmy się, życząc sobie nawzajem wszystkiego najlepszego.

Wyszła. Otworzyłam paczkę. W środku były skrzydła zwykłe anielskie skrzydła. Zrobiło mi się głupio. Przypomniałam sobie, iż podarowałam tamtą sukienkę bardziej z chęci pozbycia się problemu, który widziałam. A w tamtej chwili, zupełnie nieświadomie, stałam się dla kogoś oparciem aniołem, który wysłuchał, współczuł, powiedział kilka serdecznych słów i podarował skromną sukienkę.

Tak kilka potrzeba, by wyjść z ciemności. Czasem wystarczy kilka słów otuchy i uśmiech rzucony za plecy.

Idź do oryginalnego materiału