Późny telefon
Krzysztof wyszedł z biura. Niskie, szare niebo wisiało nad miastem, przygniatając je do ziemi. Tylko krzyże na złotych kopułach kościoła Świętego Wojciecha spokojnie sięgały w górę, przebijając szarą mżawkę.
Drobny deszcz muskał twarz, gdy szedł do samochodu. W środku Opla ledwo wyczuwalny był zapach odświeżacza powietrza. Krzysztof położył dłonie na kierownicy i przez chwilę siedział w ciszy, ciesząc się, iż w porę odebrał auto z warsztatu. Nie będzie musiał moknąć na przystanku, tłocząc się potem w autobusie.
Przekręcił kluczyk, a wnętrze wypełniła denerwująca popowa melodia. Ściszył radio. „Do domu!” – pomyślał i wyjechał na aleję. Palce wystukiwały rytm na kierownicy.
Piątek. A w piątki spotykał się z kumplami w klubie, żeby odreagować tydzień pracy. Co innego mieliby móc robić wolni, młodzi ludzie bez zobowiązań?
Mieszkanie powitało go spokojem. Od progu zobaczył otwartą szafę. W sercu zaiskrzyło się nieprzyjemne przeczucie. Zrzucił buty i w skarpetkach podszedł do pokoju, zaglądając do szafy, choć wiedział już, co zobaczy. Pomiędzy jego koszulami i marynarkami wisiały puste wieszaki, na których jeszcze rano były sukienki i bluzki Asi.
Odeszła. Ostatnio częściej się kłócili, ale zawsze gwałtownie godzili. Zadzwoniła do niego do pracy, mówiąc, iż nie pójdzie dziś na imprezę. Potem był wyjątkowo zajęty, później odbierał auto… „Uraziła się, iż nie oddzwonił? Czy to powód, żeby się rozstać?” – przemknęło mu przez myśl. „Nie. To było zaplanowane. Zostawiła szafę otwartą, żebym od razu poczuł uderzenie samotności i winy. Pewnie leży gdzieś list z oskarżeniami.” Rozejrzał się po pokoju.
Mieszkali razem pół roku. Asia była idealna – urocza, zabawna, w sam raz zadziorna. Więc to on jej nie pasował. Ostatnio coraz częściej mówiła o ślubie, o miodowym miesiącu… On żartował. No cóż. Nie czekała już na jego decyzję i postanowiła działać. Pewnie myśli, iż zaraz zacznie dzwonić, błagać…
Krzysztof zrozumiał, iż właśnie to chce zrobić. Wybrał jej numer, ale telefon był wyłączony. Rzucił komórkę na kanapę.
Przypomniał sobie Asię, jak stoi w kuchni na jednej nodze, obierając ziemniaki… Zapragnął, żeby wróciła, natychmiast. Poszedł do kuchni. W zlewie stały brudne talerze po śniadaniu. Obok – pusta butelka po winie. „Więc wypiła, wahała się.” To go trochę ucieszyło. Umył naczynia. Butelkę wepchnął w przepełnione śmieci.
Asia nie znosiła brudnych naczyń. Zostawiła je specjalnie, żeby go nauczyć. „Sam zobaczysz, jak ci będzie ciężko samemu.” Aktorka! Właśnie za to ją kochał. Chociaż o miłości mówił tylko na początku.
Zauważył kartkę przyczepioną magnesem do lodówki. „Wychodzę. Nie wiem, czy to ma sens.” Tyle. Żadnych wyjaśnień, wyKiedy Krzysztof położył się spać, telefon znów zadzwonił – na wyświetlaczu migało imię Asia, ale gdy odebrał, usłyszał tylko cichy szloch i plusk wody.