"Poznaję ludzi w realu. Nie jest dziwnie ani niezręcznie, jest miło"

kobieta.gazeta.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl


W dobie aplikacji randkowych, mediów społecznościowych i życia w ciągłym pośpiechu, większość relacji wydarza się online. W internecie rodzą się przyjaźnie, miłości i romanse. A co, gdyby tak ponieść się chwili i zagadać do kogoś na ulicy? - Całkiem niedawno czekałam na koleżankę przed kinem, gdy podszedł do mnie mężczyzna. Powiedział, iż jestem piękną kobietą i chciałby zaprosić mnie na kawę - wspomina Ania.
Zgodnie z badaniami CBOS z 2024 roku, obecność w jakimś serwisie społecznościowym deklaruje sześciu na dziesięciu Polaków. Czytamy również, iż w ostatnim roku zmienił się styl korzystania z sieci. Użytkownicy nie korzystają z internetu tylko wtedy, gdy tego potrzebują, ale są stale obecni online. Na Instagramie, TikToku czy w aplikacjach randkowych rodzą się różnego rodzaju relacje i dla coraz większej części społeczeństwa nawiązywanie znajomości "w realu" może wydawać się reliktem przeszłości. Ale nie dla wszystkich.


REKLAMA


Zobacz wideo


Ciekawość drugiego człowieka
- Nie zagaduję do ludzi, dlatego iż szukam miłości, bo mam partnera. Może dlatego jest mi łatwiej, bo nie boję się odrzucenia. Czasem po prostu jestem ciekawa, jakim ktoś jest człowiekiem. Albo nudzę się, stojąc w kolejce czy jadąc autobusem. Na rozmowie czas szybciej mija - mówi Ania.
Pytam, w jaki sposób to robi. - Najłatwiej jest w sklepie. Wystarczy poprosić kogoś o wsparcie. "Przepraszam, czy mógłbyś mi pomóc? Nie sięgam". Albo: "Nie rozumiem, która cena jest aktualna?". Albo: "Próbowałeś kiedyś x produktu?". A iż jestem mistrzynią small-talku, to później gadka się klei - śmieje się. Z tych rozmów zwykle nic nie wynika, ale Ania docenia magię chwili i uśmiechy wymienione między zupełnie obcymi sobie ludźmi. - To lepsze niż lajki i inne serduszka na Instagramie - mówi.
Jak dodaje, nigdy nie robi tego na siłę. istotny jest kontekst, otoczenie i okoliczności. Na przystanku można ponarzekać, iż autobus się spóźnia. Albo zapytać o drogę - szczególnie panów, którzy uwielbiają pomagać kobietom. W parku zdarzyło jej się podejść do kogoś, kto czytał książkę. Była zainteresowana, jaki tytuł wybrał i czy jest godny polecenia. - Samej też zdarzyły mi się sytuacje, iż ktoś do mnie zagadał. Nigdy nie pomyślałam o tej osobie, jak o desperacie. Nie było niezręcznie ani dziwnie. Było miło. W dzisiejszych czasach to wymaga odwagi - podkreśla.


Uśmiech na twarzy czy cringe?
Basia nie należy do osób, które podeszłyby do kogoś na ulicy. Ma swoje grono zaufanych znajomych, ma partnera i nie szuka nowych znajomości. Ale niedawno znalazła się po drugiej stronie. Czekała przed kinem na koleżankę, kiedy zaczepił ją nieznajomy. - Powiedział, iż jestem piękną kobietą i chciałby zaprosić mnie na kawę. Podziękowałam i wyjaśniłam, iż mam partnera. Życzyliśmy sobie dobrego dnia i każde poszło w swoją stronę. Chociaż była to dla mnie nowość i przyznaję, iż czułam się trochę niekomfortowo, potem miałam uśmiech na twarzy przez cały dzień - mówi.


Paulina uważa, iż dziś nie da się poznać ludzi ot tak, a tym bardziej nie da się znaleźć miłości "na ulicy". Dlatego korzysta z aplikacji randkowych, choć wolałaby tego nie robić. - Myślę sobie, iż starsi ludzie faktycznie robią to z ogromną lekkością. Te niezobowiązujące pogawędki przy byle jakiej okazji wychodzą im tak naturalnie. U ludzi w moim wieku wygląda to cringe'owo. W moim 30-letnim życiu, zdarzyło się może trzy razy, iż ktoś poprosił mnie o numer telefonu - mówi.
Jak wspomina, raz mężczyzna podszedł do niej, gdy czekała na kawę w kawiarni. Najpierw udawał, iż być może już się wcześniej spotkali i rzucił zmyślonym imieniem. Potem drążył, czym się zajmuje i czy na pewno ich drogi nie miały okazji się przeciąć. Na koniec poprosił o numer. Paulina odmówiła. - Było w tym coś nachalnego i odrzucającego. Nie czułam dobrej energii - mówi.
Za drugim razem chłopak skomplementował jej strój, mówiąc, iż jest najlepiej ubraną dziewczyną, jaką widział tego dnia. - To było miłe, ale zupełnie nie był w moim typie. Numeru też nie dostał - kwituje. Z trzecim nawiązała kontakt wzrokowy w tramwaju. Tym razem liczyła na to, iż chłopak do niej podejdzie. I rzeczywiście to zrobił. Poprosił o telefon, ale nigdy nie zadzwonił.
Trzeba się przełamać


Pytam Anię, czy kiedykolwiek utrzymała spontanicznie nawiązaną relację. - Nie czułam takiej potrzeby, ale znam parę, która poznała się w ten sposób i są ze sobą już 5 lat. Okazji jest sporo i naprawdę warto czasem się odezwać, trzeba się tylko przełamać. jeżeli coś pójdzie nie tak, ten człowiek i tak za chwilę nie będzie o tym pamiętał - podsumowuje. Zdarzyło wam się zagadać do obcej osoby na ulicy? Zapraszamy do udziału w sondzie i komentowania.
Idź do oryginalnego materiału