Powrót z wyrzutami sumienia: jak zdrada stała się całkowitą klęską

twojacena.pl 4 dni temu

Kacper leniwie wylegiwał się na kanapie, zatopiony w kolejnym odcinku serialu, gdy do pokoju wszedł ojciec. Jego głos nie pozostawiał miejsca na wątpliwości:

— Synu, musimy porozmawiać.

— No to gadaj — odparł Kacper, nie odrywając wzroku od ekranu.

— Była u mnie twoja żona. Mówi, iż ostatnio zachowujesz się dziwnie. Masz jakieś problemy?

— Wszystko gra — machnął ręką.

— Gra? — Tadeusz Stanisławowic milcząc sięgnął po tablet, otworzył zdjęcie i obrócił ekran w stronę syna. Kacper spojrzał — i skamieniał.

Kiedyś Tadeusz i Weronika byli przykładem miłości — razem zaczynali biznes, razem szli przez życie, ale dopiero w wieku trzydziestu ośmiu lat urodził się ich długo oczekiwany syn. Kacpera rozpieszczano, kochano, wychowywano bez surowości. Wyrosło z niego rozpieszczone, egoistyczne leniwe dziecko.

Skończył studia ledwo — i to tylko dzięki pieniądzom rodziców — po czym oznajmił, iż jest zmęczony. Pracować nie chciał, tłumacząc, iż „i tak kasy starczy”.

Tadeusz nalegał na samodzielność, ale Weronika stawała w obronie syna:

— Niech odpocznie. Jeszcze się w życiu naostrzy.

Mąż tylko machnął ręką, widząc, iż z syna nic nie będzie.

Kacper żył beztrosko. Imprezy, zagraniczne wyjazdy, ciągła zmiana dziewczyn. Rozbił podarowane drogie audi — sam przeżył, ale matka dostała zawału i po roku zmarła. Z jej śmiercią zniknęła ostatnia dyscyplina w życiu Kacpra. Zaczął opróżniać konto matki, choćby się z tym nie kryjąc.

Potem przyprowadził do domu nową partnerkę — Klaudię. Młodą, żywiołową, bezczelną. Ojciec od razu wyczuł, iż to źle się skończy. Próbował przemówić synowi do rozumu:

— Kinga — to jest ta adekwatna. Mądra, spokojna, gospodarna. Kocha cię od dzieciństwa.

— Kinga to nudziara — odpowiedział Kacper. — A Klaudia to przygoda.

Ale przygoda gwałtownie stała się katastrofą. W domu zrobiła się dzika impreza, wszystko przewrócone do góry nogami, sprzątaczka w łzach, ojciec wściekły.

— Albo się ogarniesz, albo wynoście się oboje.

Kacper odpowiedział zuchwale:

— Co, nie mogę w swoim domu gości zaprosić?

— To mój dom — spokojnie odparł Tadeusz. — Ty masz tylko mieszkanie. Idź tam — i imprezuj, ile chcesz.

Syn wyszedł, ale dalej wyciągał pieniądze z konta matki. Okazało się, iż Klaudia była z nim nie z miłości. Po kilku latach zostali bez grosza, sprzedali choćby mieszkanie, by spłacić długi. A potem Klaudia zniknęła z innym mężczyzną, zostawiając Kacpra z niemowlakiem na rękach.

Tak Kacper wrócił — z półrocznym Jasiem na rękach, blady, wynędzniały, upokorzony.

— Nie mam już gdzie iść — wyszeptał.

Ojciec wpuścił. Ale postawił trzy warunki: wziąć się w garść, znaleźć pracę i ożenić… z Kingą.

I Kinga się zgodziła. Przez te lata pozostała wierna uczuciu. Pokochała dziecko jak własne, a test DNA potwierdził: Jaś to prawdziwy wnuk Tadeusza Stanisławowicza.

Przez trzy lata w domu panował spokój. Kacper wydawał się odmieniony. Pracował, nie imprezował, dbał o rodzinę. Ale potem zaczął dziwnie się zachowywać. Znikał wieczorami, jego nastrój się zmieniał. Pewnego dnia ojciec postanowił poznać prawdę — zlecił ochronie śledzenie. I dostał zdjęcia: Kacper spotykał się z Klaudią.

— Dlaczego się z nią widywałeś? — spytał Tadeusz, rzucając przed synem tablet.

— To matka mojego syna — odparł Kacper.

— To źródło wszystkich twoich problemów. Nie podchodź do niej. I niech ona zapomni drogę do naszego domu. Dopilnuję, by odebrano jej prawa.

Po tygodniu Kacper zniknął. Ostatni raz widziano go wsiadającego do samochodu z Klaudią.

Tadeusz Stanisławowic nie wytrzymał zdrady. Kinga i Jaś byli przy nim w jego ostatnich dniach. A Kacper… Pojawił się dopiero po czterech miesiącach — opalony, wypielęgnowany, z Klaudią pod rękę.

— Cześć — powiedział z uśmiechem do Kingi. — A ty taka sama. Przyjechaliśmy po spadek.

— Niepotrzebnie. Wszystko już dawno załatwione — odparła Kinga. — Jasiu, idź na górę, proszę. Muszę porozmawiać z ojcem.

Chłopiec posłusznie wyszedł. A Kinga, nie tracąc zimnej krwi, oznajmiła:

— Cały majątek należy do mnie i Jasia. Prawnie ja jestem jego matką.

— Co?! — wzdrygnęli się Kacper i Klaudia.

— Wszystko jest prawnie uregulowane. Wasze prawa zostały unieważnione. Nic nie dostaniecie.

— Ale my jesteśmy rodzicami! — oburzyła się Klaudia.

— Nie. Rodzice to ci, którzy są blisko — cicho powiedział Jaś z klatki schodowej. — Kinga to moja mama. A wy — nikogo nie obchodzicie.

Ochrona w milczeniu wyprowadziła nieproszonych gości. Kacper zrozumiał — przegrał. Jak zawsze.

Idź do oryginalnego materiału