Kacper leniwie wylegiwał się na kanapie, wpatrzony w kolejny odcinek ulubionego serialu, gdy do pokoju wszedł jego ojciec. W głosie mężczyzny nie było śladu wahania:
— Synu, musimy porozmawiać.
— No to gadaj — odparł Kacper, nie odrywając wzroku od telewizora.
— Twoja żona do mnie przyszła. Mówi, iż dziwnie się ostatnio zachowujesz. Coś się dzieje?
— Wszystko gra — machnął ręką Kacper.
— Gra? — Piotr Stanisławowicz w milczeniu sięgnął po leżący na stole tablet, otworzył zdjęcie i zwrócił ekran w stronę syna. Ten spojrzał i zdrętwiał.
Kiedyś Piotr i Kinga byli przykładem idealnego związku — razem założyli firmę, razem budowali życie, ale dopiero po trzech dekadach urodził im się upragniony syn. Kacpera rozpieszczano, chuchano na niego i wychowywano bez surowości. Wyrosło z niego egoistyczne, leniwe i roszczeniowe dziecko.
Uniwersytet ledwo ukończył — i to tylko dzięki pieniądzom rodziców. Potem oznajmił, iż jest zmęczony. Nie chciał pracować, tłumacząc, iż „i tak mają kasę”.
Piotr nalegał na samodzielność, ale Kinga zawsze stawała w obronie syna:
— Niech odpocznie. Jeszcze zdąży się w życiu napracować.
Ojciec tylko machnął ręką. Wiedział, iż z syna nic nie będzie.
Kacper żył beztrosko. Imprezy, zagraniczne wyjazdy, ciągła zmiana dziewczyn. Rozbił podarowane drogie auto — sam wyszedł bez szwanku, ale matka dostała zawału i zmarła po roku. Z jej śmiercią zniknęła jakakolwiek kontrola nad życiem Kacpra. Zaczął wyciągać pieniądze z konta matki, choćby tego nie ukrywając.
Potem przyprowadził do domu nową dziewczynę — Olę. Młodą, przebojową, bezczelną. Ojciec od razu wyczuł, iż to się źle skończy. Próbował przemówić synowi do rozumu:
— Gabrysia to dziewczyna dla ciebie. Rozsądna, spokojna, rodzinna. Kocha cię od dzieciństwa.
— Gabrysia to nuda — odciął się Kacper. — A Ola to czad.
Ale „czad” gwałtownie zamienił się w koszmar. W domu urządzili huczną imprezę, wszystko było przewrócone do góry nogami, sprzątałka zalewała się łzami, a ojciec był wściekły.
— Alberziesz się za rozum, albo wynosicie się stąd.
Kacper odpowiedział z butą:
— Co, nie mogę w swoim domu gości zaprosić?
— To mój dom — spokojnie odparł Piotr. — Ty masz tylko mieszkanie. Idź tam i baw się do woli.
Syn wyszedł, ale przez cały czas wyciągał pieniądze z konta matki. Okazało się, iż Ola była z nim nie z miłości. Po paru latach zbankrutowali i sprzedali mieszkanie, żeby spłacić długi. Potem Ola zniknęła z innym mężczyzną, zostawiając Kacpra z niemowlęciem na rękach.
Wrócił więc — z półrocznym Kubą na rękach, blady, wynędzniały, upokorzony.
— Nie mam już dokąd iść — wyszeptał.
Ojciec wpuścił go. Ale postawił trzy warunki: wziąć się w garść, znaleźć pracę i ożenić się… z Gabrysią.
I Gabrysia się zgodziła. Przez te lata wiernie na niego czekała. Pokochała dziecko jak własne, a test DNA potwierdził: Kuba to wnuk Piotra Stanisławowicza.
Przez trzy lata w domu panował spokój. Kacper wydawał się odmieniony. Pracował, nie imprezował, dbał o rodzinę. Ale potem znów stał się dziwny. ZnikA kiedy pewnego wieczoru wrócił do domu pijany, z ustami pełnymi wymówek, Gabrysia wyciągnęła ku niemu sfałszowane dokumenty rozwodowe i już nigdy więcej nie odezwał się do niej ani do swojego syna.