Powiedziałem przyjacielowi, iż chcę się rozwieść, ale jego słowa dały mi do myślenia

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

W zeszłym tygodniu miałem już tego wszystkiego dość, musiałem z kimś pilnie porozmawiać, więc zadzwoniłem do mojego bliskiego przyjaciela Marka i zaproponowałem, żebyśmy poszli się napić.

– Moja kobieta to głupia baba! – wyrzuciłem z siebie niemal od razu. – Chcę się rozwieść! Nie mogę już z nią żyć. Kiedy zaszła w ciążę, całe życie przewróciło się do góry nogami. Tylko dziecko trzyma mnie w tym małżeństwie.

Rodzice się ode mnie odwrócili i pozbawili mnie spadku, nie mogłem skończyć studiów, bo musiałem iść do pracy, żeby utrzymać rodzinę. Większość przyjaciół straciłem, bo zamiast z nimi imprezować, usypiałem dziecko.

Wszystkie moje młode lata poszły nie na to, czego chciałem, przez nią. Gdyby nie ona z tą swoją ciążą, to bym się wyszalał i użył życia. I dyplom wyższej uczelni bym zdobył.

Myślałem, iż on mnie zrozumie i poprze, jak mężczyzna mężczyznę. Myślałem, iż pochwali mnie za to, iż w końcu zdecydowałem się uwolnić od narzuconych zobowiązań.

A on po prostu siedział oszołomiony i długo milczał. Mój kieliszek już był pusty, a on choćby nie tknął swojego drinka, jakby o nim zapomniał. Marek długo dobierał słowa i w końcu powiedział:

— Po pierwsze, nie powinieneś obwiniać kobiety za ciążę, bo to rezultat działania dwóch osób. jeżeli nie byłeś gotów na możliwe konsekwencje, czemu nie użyłeś prezerwatywy?

Wiesz, teraz prawie każdy kończy studia, a potem siedzą i nie wiedzą, co ze sobą zrobić, bo wszystkim jest obojętna ta papierowa kwalifikacja. A ty, choć nie dokończyłeś nauki, to dostałeś dobrą pracę. Co do pieniędzy rodziców, poradziłeś sobie bez nich doskonale. Po dwóch latach kupiłeś trzypokojowe mieszkanie i, o ile słyszałem, upatrzyłeś już działkę pod własny dom. A nie ma nic gorszego niż brać przykład ze swoich kolegów – hulaków. No, bawili się kilka lat dłużej – i co z tego? Wtedy byli bohaterami, a teraz albo pracują za grosze, albo całkiem się stoczyli.

Myślę, iż gdyby nie twoja żona, to teraz nic byś nie miał. Zawsze była przy tobie i wspierała cię we wszystkim. Zanim zniszczysz swoją rodzinę, której wielu zazdrości, dobrze to przemyśl. Bo żałować, iż się nie wyszalałeś, nie jest zbyt mądre.

Jakby ktoś wylał na mnie wiadro lodowatej wody. Zrobiło mi się bardzo wstyd za swoje słowa. Rozmowa dalej się nie kleiła, więc dopiliśmy i rozeszliśmy się do domów.

Całą noc nie mogłem zasnąć, dużo myślałem. Wspominałem chwile naszego małżeńskiego życia i wiecie, nie mogłem w nim znaleźć nic złego. Moja żona to piękność. Zawsze mnie ceniła, szanowała, starała się ułatwić mi życie. Jest wspaniałą gospodynią i matką, w domu czysto, zawsze pyszne jedzenie. A kiedy mam trudności w pracy, zawsze mnie wspiera i dyskretnie coś doradzi. Złościłem się, bo moje życie wywróciło się do góry nogami po wczesnej, nieplanowanej ciąży, ale jaki wspaniały synek nam się urodził. Kocham go bezgranicznie.

Przejrzałem też profile dawnych znajomych w mediach społecznościowych. Wiecie, Marek miał rację, jestem szczęśliwy, iż poszliśmy w życiu różnymi drogami.

Następnego dnia podarowałem żonie duży bukiet róż, tak po prostu, bez okazji, i zarezerwowałem wyjazd nad morze. Przeprosiłem za wszystkie dni, kiedy byłem wobec niej nieuważny lub bez powodu narzekałem.

Jestem bardzo wdzięczny Markowi za jego słowa. Bo czasem żałujemy straconych możliwości, nie zauważając, iż doprowadziły nas do większego szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału