Powiedziała „wszystko w porządku” — a potem płakała całą noc

twojacena.pl 2 godzin temu

Mamo, co się z tobą dzieje? Weronika pociągnęła matkę za rękaw. Dlaczego milczysz? Przecież pytam!

Wszystko w porządku, córeczko Barbara Wójcik otarła ręce o fartuch i odwróciła się do okna. Po prostu jestem dziś zmęczona.

Jaka zmęczona? Przecież jesteś na emeryturze! głos córki brzmiał rozdrażniony. Już pół godziny tłumaczę ci o przeprowadzce, a ty jakbyś mnie nie słyszała.

Słyszę, słyszę. Przeprowadzacie się do nowego domu, brawo.

Weronika prychnęła i usiadła przy kuchennym stole, gdzie stały nietknięte kubki z wystygłą herbatą.

Mamo, no spojrzyj na mnie w końcu! Co się stało?

Barbara Wójcik powoli odwróciła się do córki. W jej oczach migotały niewypłakane łzy, ale uparcie je powstrzymywała.

Mówię ci, wszystko dobrze. Opowiadaj dalej o swoim domu.

Weronika uważnie spojrzała na matkę. Coś było nie tak, ale nie potrafiła zrozumieć co. Matka wyglądała na wychudzoną, pod oczami miała cienie.

Mamo, a gdzie tata? Jeszcze nie wrócił z działki?

Tata… Barbara zawahała się. Tata się spóźnia. Ma dużo roboty w ogródku.

W grudniu? zdziwiła się Weronika. Jaka praca w grudniu na działce?

No… śnieg odgarniać, domek sprawdzić. Zima przecież.

Córka zmarszczyła brwi. Ojciec nigdy nie jeździł na działkę zimą. Mówił, iż tam nie ma co robić, tylko pieniądze na dojazd wyrzucać.

Mamo, zadzwoń do taty. Niech wraca, muszę z wami obojgiem porozmawiać.

Nie trzeba mu przeszkadzać gwałtownie odpowiedziała Barbara. On tam… zajęty.

Czym zajęty? Weronika sięgnęła po telefon. Zaraz sama zadzwonię.

Nie! matka gwałtownie wyrwała jej telefon. Nie dzwoń do niego, proszę.

Weronika oniemiała zaskoczona taką reakcją.

Mamo, o co chodzi? Pokłóciliście się?

Nie pokłóciliśmy się. Wszystko w porządku, mówię ci.

Jakie „wszystko w porządku”! wybuchnęła Weronika. Siedzisz blada jak ściana, oczy czerwone, taty nie ma w domu, a ty powtarzasz „wszystko w porządku”!

Barbara zacisnęła usta i znów odwróciła się do okna. Za szybą wirowały duże płatki śniegu, przykrywając podwórko białym kocem.

Chcesz świeżej herbaty? zmieniła temat. Ta już zimna.

Nie chcę herbaty! Chcę prawdy!

Weronika wstała i podeszła do matki.

Mamo, ja jestem twoją córką. jeżeli coś się stało, muszę wiedzieć. Gdzie tata?

Barbara zamknęła oczy. W piersi ścisnęło ją od bólu, który nosiła w sobie od tygodnia. Tydzień milczenia, niedomówień, udawania.

Tata… zaczęła i urwała.

Co z tatą? Weronika chwyciła matkę za ramiona. Mamo, przerażasz mnie!

Z tatą wszystko w porządku. Jest zdrowy.

To gdzie jest?

Długa cisza zawisła między nimi. Barbara patrzyła w podłogę, gniotąc rąbek fartucha.

U Bożenki wykrztłała w końcu.

U jakiej Bożenki?

U Bożeny Nowak. Z sąsiedniego klatki.

Weronika mrugnęła zdezorientowana.

Nie rozumiem. Co on tam robi?

Mieszka cicho powiedziała Barbara.

Słowo spadło między nimi jak kamień w wodę, rozchodząc się kręgami zrozumienia.

Jak… mieszka? powtórzyła Weronika.

Wyprowadził się do niej. Tydzień temu. Powiedział, iż już ze mną nie wytrzymuje, iż ją kocha.

Córka opadła na krzesło jak podcięta.

Mamo… To prawda?

Prawda.

A ty mi mówisz „wszystko w porządku”?

Barbara w końcu spojrzała na córkę. Jej twarz była mokra od łez, których już nie mogła powstrzymać.

A co miałam powiedzieć? Że twój ojciec, z którym przeżyliśmy trzydzieści osiem lat, zostawił mnie dla sąsiadki? Że jestem teraz nikomu niepotrzebną staruszką?

Mamo… Weronika zerwała się i objęła matkę. Dlaczego mi od razu nie powiedziałaś?

Nie chciałam martwić. Ty się przeprowadzasz, dzieci, praca. Po co ci moje problemy?

Jakie dzieci? Moje dzieci są już dorosłe! A ty jesteś moją matką i twoje problemy to moje problemy!

Barbara zaszlochała i przytuliła się do córki.

Weroniko, tak mi źle. Nie wiem, co robić. Jak żyć dalej.

Opowiedz mi wszystko. Od początku.

Usiadły obok na kanapie. Barbara otarła oczy chusteczką i zaczęła opowiadać.

Zaczęło się jakieś trzy miesiące temu. Tata zaczął się spóźniać, mówił, iż ma różne sprawy. Potem stał się obojętny. Wcześniej zawsze pytał, jak mi minął dzień, co ugotowałam. A teraz milczał, oglądał telewizję albo siedział w telefonie.

Weronika słuchała, nie przerywając.

Na początku myślałam, iż po prostu zmęczony. W pracy miał nasilony okres, nowy projekt. Ale potem zauważyłam, iż bardziej dba o siebie. Kupił nowe koszule, zaczął używać wody toaletowej. A w domu chodził ponury.

I niczego nie podejrzewałaś?

Podejrzewałam, oczywiście. Ale myślałam, iż może mi się wydaje. Tyle lat razem, dzieci, niedługo wnuki… Wydawało się to niemożliwe.

Barbara znów się rozpłakała.

A potem spotkałam tę Bożenkę pod sklepem. Zachowywała się dziwnie, krępowała się, unikała wzroku. I wtedy zrozumiałam.

Co zrozumiałaś?

Że są razem. Kobieca intuicja. Wróciłam do domu, a tata szykuje się gdzieś wyjść. Mówi, iż wpadnie do Kowalskiego. A sam wystrojony, uczesany.

I go śledziłaś?

Tak. Wstyd, ale śledziłam. Poszedł prosto do tej Bożenki. Wszedł do jej mieszkania.

Weronika zaci

Idź do oryginalnego materiału