— Doktorze, proszę powiedzieć wprost! — głos Ewy drżał, a palce wpiły się w blat stołu tak mocno, iż kostki zbielały. — Nie mogę dłużej czekać!
Mężczyzna za biurkiem powoli podniósł głowę. Światło lampy odbiło się w jego okularach, zasłaniając wyraz oczu. Odłożył długopis i głęboko westchnął.
— Czternaście tygodni ciąży — powiedział spokojnie, jakby mówił o pogodzie.
Ewa zamarła. Wydawało się, iż powietrze wypłynęło z jej płuc. Usta się poruszyły, ale żaden dźwięk nie wydostał się na zewnątrz.
— Jak… — w końcu wyszeptała, czując, jak łzy podchodzą do gardła. — To niemożliwe…
— Możliwe — doktor przykrył kartę dł— Możliwe — doktor przykrył kartę dłonią, patrząc na nią uważnie. — Naprawdę się nie domyślałaś?