Poważna rozmowa z mężem odbyła się w niedzielę. Powiedziałam mu wprost, iż wiem o jego romansie. Przyznał się do wszystkiego. Próbował się tłumaczyć, iż zawsze marzył o tym, by obok niego była zadbana, atrakcyjna kobieta, a ja – jego zdaniem – przestałam o siebie dbać. Teraz żałuje, chce zerwać z tamtą kobietą i dalej być ze mną. Odpowiedziałam, iż muszę się zastanowić

przytulnosc.pl 3 tygodni temu

Z Mikołajem byliśmy razem od młodości, pobraliśmy się mając po dwadzieścia lat. W małżeństwie doczekaliśmy się trójki dzieci, które już dorosły – dwoje założyło swoje rodziny, a najmłodszy syn jeszcze studiuje. Dwa tygodnie temu dowiedziałam się, iż mąż mnie zdradza, i od tego momentu nie wiem, co robić dalej.

Nasze życie wyglądało jak u większości – trochę szczęścia, trochę zmartwień, codzienność przeplatana euforią i zmęczeniem. Zawsze starałam się być cierpliwa – może zbyt bardzo. Gdyby nie to, pewnie już dawno byśmy się rozstali. Mąż pracuje jako lekarz w lokalnym szpitalu, często ma nocne dyżury, wracał wyczerpany, więc nie wyrzucałam mu niczego, choćby jeżeli miałam powody.

Mama wielokrotnie mówiła mi, iż nie powinnam być aż tak uległa, iż czasem trzeba mężczyznę przywołać do porządku. Ale ja nie umiałam – tak mnie wychowano. Czułam, iż moim obowiązkiem jest opieka nad dziećmi, domem i mężem. O sobie myślałam na końcu.

Pracuję w biurze, całe dnie spędzam przy komputerze, więc muszę przyznać – zaniedbałam się. Przestałam zwracać uwagę na wygląd. Mąż nigdy mi nic nie powiedział, więc sądziłam, iż wszystko między nami jest w porządku.

Zbliżały się pięćdziesiąte urodziny Mikołaja. Plany były ambitne – rodzina, przyjaciele, znajomi. Mama przyjechała wcześniej, by mi pomóc. Wieczorem siedziałyśmy przy herbacie i jak to mama – zaczęła mnie przekonywać, iż powinnam zadbać o siebie: „Każda kobieta, niezależnie od wieku, musi wyglądać dobrze” – powtarzała.

Następnego ranka mąż jak zwykle poszedł do łazienki, zostawiając telefon na stole. Wtedy przyszła wiadomość. Przeczytałam. Nieznana kobieta dziękowała mu za prezent i pytała, kiedy wreszcie odejdzie od „tej szarej myszki” – czyli ode mnie. Odłożyłam telefon i poszłam do kuchni, by nie dać po sobie poznać, iż coś wiem. A przecież dzień później mieliśmy organizować jego urodziny.

Nie sposób opisać, co wtedy czułam. Było mi niewyobrażalnie przykro. Byłam mu wierna, wspierałam go, opiekowałam się nim, znosiłam jego humory, byłam przy nim w chorobie – a on mi się tak odwdzięczył.

Wszystko opowiedziałam mamie. Słuchała w milczeniu, a potem powiedziała coś, co mnie zaskoczyło: „To nie koniec świata. On przecież przez cały czas jest z tobą. Różne rzeczy się w życiu zdarzają”. Uznała, iż imprezy nie odwołujemy, a ja muszę zadbać o siebie – natychmiast.

Zadzwoniła do mojej córki, by pomogła mi wybrać sukienkę. Poszłyśmy do fryzjera, zrobiłam kolor, fryzurę, paznokcie – pierwszy raz od lat. Poczułam się… inaczej. Pewniej.

W sobotę przyszło wielu gości. Gdy weszłam, niektórzy mnie nie poznali. Mąż patrzył na mnie przez cały wieczór, dziękował za wszystko – dzieci, dom, wsparcie. Urodziny się udały, a ja ani słowem nie zdradziłam, iż wiem.

Dopiero w niedzielę powiedziałam mu całą prawdę. Przyznał się, próbował zrzucić winę na mnie – iż niby to przez mój wygląd. Zapewniał, iż zerwie z tamtą kobietą, iż chce zostać.

Powiedziałam, iż muszę pomyśleć. Mama prosi mnie, żebym się nie rozwodziła, iż na starość lepiej nie być samą. A ja nie wiem. Zostałam zdradzona. A tego tak łatwo się nie wybacza…

Idź do oryginalnego materiału