Posłuchajcie, co starsza sąsiadka mi opowiedziała

twojacena.pl 1 tydzień temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

Och, dzieci moje, przysiądźcie bliżej, opowiem wam historię, którą usłyszałem od sąsiada w domu spokojnej starości. Mnie, starego, rodzina tu wsadziła, więc teraz tylko słucham opowieści i wam je przekazuję. A ta o Lenie, jej mężu Marku i o tym, jak odzyskała siebie. Słuchajcie, bo to nie jest zwykła historia.

Lena siedziała kiedyś, przeglądała tablet, na zdjęciu błękitny ocean, piasek biały jak śnieg.
Marku, spójrz, jaka piękność! mówi. Hotel chwalą, wyobraź sobie, budzisz się, a tam

A Marek wpatrzony w telefon, ledwie spojrzał.
Lenko, wszystko postanowiłem mruknął.

Zdziwiła się. Dopiero zaczęli rozmawiać o wakacjach, liczyć budżet. Lena oszczędzała każdy grosz, rezygnowała z kawy na mieście, żeby polecieć razem nad morze.
Jak postanowiłeś? pyta, uśmiechając się. Znalazłeś coś lepszego?

Lecę na Malediwy. Sam odciął, nie podnosząc wzroku.

Lenie aż dech zaparło. Zimny dreszcz przeszedł jej po karku.
Jak to sam? głos się trząsł. Przecież umawialiśmy się razem Oszczędzałam

Marek w końcu spojrzał oczy jak lód, bez śladu ciepła.
Lenko, bez scen powiedział, krzywiąc usta. Spójrz na siebie.

Lena przygarbiła się, jakby ją uderzono. Nie była gruba, miała kobiece kształty. Na siłownię chodziła trzy razy w tygodniu, jadła zdrowo, ale nie głodziła się jak modelki, które on śledził.
Co ze mną nie tak? spytała cicho, choć znała odpowiedź.

Nie po raz pierwszy ją krytykował to brzuch nie płaski, to biodra za szerokie, to jej euforia dziecinna. Marek uśmiechnął się, jakby się napawał.
Na wakacje lecę sam rzekł. Tobie schudnąć trzeba, a nie po plaży spacerować. Wstyd mi z tobą.

Słowa jak policzki. Lena milczała, patrzyła na jego obce oblicze. Dziesięć lat małżeństwa a wszystko rozbiło się o jego słowa. Łez nie było, tylko pustka. W głowie jak oszczędzała, marzyła o wspólnej podróży.
Rozumiem powiedziała obcym głosem.

Marek, zadowolony, znów wbił wzrok w telefon. Myślał, iż wygrał. A Lena podeszła do okna. Na dole miasto huczało samochody, ludzie, życie. Nagle poczuła się wolna. Wyjęła telefon, spojrzała na konto, o którym Marek nie wiedział. Było tam dwa razy więcej niż na jego Malediwy. Napisała do przyjaciółek: Dziewczyny, kto ze mną na Zanzibar za tydzień?. Odpowiedzi posypały się jak gwiazdy.

Dwa dni Marek niemal nie zauważał Leny. Wybierał kąpielówki, chwalił się znajomym, wymyślał podpisy pod zdjęcia. Myślał, iż jest u mamy, płacze, niedługo przyjdzie przepraszać. choćby nie dzwonił. A Lena tymczasem spakowała rzeczy, kupiła bilety. Marek, pakując walizki, irytował się koszula nie tam, t-shirty nie tak. Przypomniał sobie, jak Lena zawsze wszystko składała starannie, ale odgonił tę myśl.

Na lotnisku otworzył media społecznościowe i oniemiał. Lena na zdjęciu szczęśliwa, z przyjaciółkami, w lekkiej sukience, na tle oceanu i palm. Geotag: Zanzibar. Najpierw pomyślał żart? Ale nie, oto Kasia z kieliszkiem, Ola robi minę, a Lena śmieje się, jak dawno się nie śmiała.

Złość go zalała. Jak śmiała? Za jakie pieniądze? Sprawdził wspólne konto nietknięte. Miała swoje? Sekret? To bolało bardziej niż upał.
Zdrajczyni! syknął, aż ludzie się obejrzeli. Cały lot pisał do niej najpierw gniewnie, potem żądał wyjaśnień. Zero odpowiedzi.

A Lena oddychała pełną piersią. Ocean, owoce, śmiech z przyjaciółkami zablokowała Marka jeszcze na lotnisku. Trzeciego dnia przyjaciółki namówiły ją na nurkowanie. Lena bała się, ale instruktor Adam wysoki, z dobrymi oczami uspokoił ją.
Nie bój się, jestem przy tobie powiedział.

Pod wodą Lena zapomniała o wszystkim, ryby ją zachwyciły. Gdy wynurzyli się, była inną osobą.
Masz uśmiech, gdy się nie boisz rzekł Adam. Uśmiechaj się częściej.

Wieczorem w kawiarni opowiadał o oceanie, słuchał jej. Nie pytał o wagę, tylko o nią. A Marek tymczasem w bungalowie rzucił telefon karta zablokowana. W banku powiedzieli: potrzeba potwierdzenia Leny. Ocean już go nie cieszył. Był w pułapce, którą sam zbudował.

Do domu leciał klasą ekonomiczną, wyprosił bilet u ojca, słuchał jego kazań. Myślał, iż wróci, urządzi Lenie scenę, a ona będzie błagać o przebaczenie. Ale w domu porządek, zapach cytryn, jego walizki poukładane. Lena wyszła opalona, spokojna.
A, jesteś rzekła, jakby wyszedł po chleb. Wszystko spakowałam. Zamów taksówkę.

Co to ma znaczyć? wykrztusił Marek. Ty sobie pozwalasz?

Pozwalam sobie żyć odparła. Wniosek o rozwóz już złożony. Oto wizytówka adwokata.

Nie wziął.
Mieszkanie moje! wrzasnął.
Oczywiście skinęła Lena. Znalazłam nowe. Przyjaciółki pomogły. Żadnych scen, dobrze wypoczęłam.

Wzięła torbę, podeszła do drzwi. Marek złapał ją za rękę:
Gdzie ty?

Na Zanzibarze spotkałam człowieka powiedziała. Nauczył mnie nie bać się głębi. I nie tylko w nurkowaniu. On mnie widział.

Na dole czekał Adam.
Żegnaj, Marku rzuciła Lena. Schudnij sam, jeżeli ci trzeba.

Drzwi zatrzasnęły się. Marek został z walizkami. W lustrze zobaczył nie macho, ale żałosnego człowieka, który wszystko zniszczył.

Minęły dwa lata. W kawiarni pachniało kardamonem. Lena mieszała kakao, uśmiechała się do Adama. Trzymał dziergane buciki.
Jasne? spytał. Może beżowe lepsze?
Wszystko jedno, byle ciepłe roześmiała się Lena.

Adam przyjechał do niej, sprzedał swój ośrodek nurkowy. Ich córeczka wierciła się w br

Idź do oryginalnego materiału