Wyszłam za mąż za najlepszego przyjaciela mojego ojca i nie mogłam uwierzyć w to, co przygotował na naszą pierwszą noc…
Gdy powiedziałam rodzicom, iż zamierzam poślubić Marka, najlepszego przyjaciela mojego ojca, ich reakcja była przewidywalna.
— To dość… niespodziewane — powiedziała mama, uważnie dobierając słowa.
Ojciec milczał przez chwilę, po czym westchnął i spojrzał mi prosto w oczy:
— Marek to dobry człowiek. Ale czy jesteś pewna swojej decyzji?
Nie wahałam się ani chwili i skinęłam głową. Miałam 27 lat, on – 45. Od zawsze był częścią mojego życia, wspierał mnie w trudnych momentach i nigdy nie zawiódł mojego zaufania. Wydawało się, iż nikt na świecie nie rozumie mnie tak dobrze, jak on.
Nasz ślub był skromny, pełen ciepła i bliskości najważniejszych dla nas ludzi. Mimo to, gdzieś w głębi serca wciąż czułam niepewność. Kochałam Marka, ufałam mu, ale co dalej? Jak naprawdę będzie wyglądało nasze małżeństwo?
Kiedy po uroczystości wróciliśmy do domu, napięcie, które próbowałam ignorować, zaczęło narastać. Marek był spokojny, skupiony, jakby coś sobie dokładnie zaplanował.
Gdy weszliśmy do sypialni, moje oczy natychmiast przyciągnęło coś na środku pokoju.
Na stole leżał… dokument.
Zatrzymałam się w miejscu.
— Co to? — zapytałam, próbując się zaśmiać, ale mój głos zabrzmiał nerwowo.
Marek spojrzał na mnie poważnie.
— To nasza umowa — powiedział, wskazując na krzesło, bym usiadła.
Serce zaczęło mi bić szybciej.
— Jak to… umowa?
Marek usiadł naprzeciwko mnie i splótł dłonie na stole.
— Wiem jedno. Małżeństwo to nie tylko miłość, ale i wzajemny szacunek oraz zaufanie. Chcę, żebyś wiedziała, iż nigdy nie zrobię niczego wbrew tobie.
Patrzyłam na niego, czując narastające wzruszenie.
— Czyli…
— Czyli nigdy nie będę cię do niczego zmuszał — odpowiedział spokojnie. — To nie jest dokument prawny, a obietnica. Przysięgam, iż zawsze będę szanował twoje uczucia, twoje granice, twoje pragnienia i lęki. Nasze małżeństwo będzie budowane na wzajemnym porozumieniu, nie na presji czy oczekiwaniach.
Czułam, jak coś we mnie się rozluźnia.
— Ale… przecież jesteś mężczyzną. Masz swoje potrzeby…
Marek uśmiechnął się ciepło.
— Oczywiście. Ale najważniejsze dla mnie jest, żebyś czuła się bezpieczna.
Przez całą noc bałam się niewiadomej. Próbowałam zgadywać, jak wszystko się potoczy, jakie będzie nasze wspólne życie. A w rzeczywistości otrzymałam coś najcenniejszego — szacunek.
Nie czytając dokumentu, podpisałam go i odłożyłam na bok. A potem po prostu wtuliłam się w Marka, wdzięczna za to, iż mam przy sobie kogoś takiego jak on.
To była najlepsza pierwsza noc poślubna. Może nie pełna namiętności, ale za to pełna zrozumienia.