Witajcie, na wstępie chcę podkreślić, iż jeszcze nigdy nie byliśmy z nikim. Czytamy sporo i myślę, iż już niedługo zdecydujemy się na spotkanie. jeżeli okaże się, iż to nie dla nas, to łatwo z tego zrezygnujemy. Jak to wygląda jednak po 10 latach?
Czy swingując już tak długo dalibyście radę powrócić do seksu tylko we dwoje? Czy jest możliwe porzucenie swingu po takim czasie? Czy w ogóle seks sam na sam daje Wam jeszcze przyjemność? jeżeli to możliwe chcielibyśmy poznać opinię Was obu. Pozdrawiamy.
~ Natalia i Jakub, 24/28. (Olsztyn)
Ważnym krokiem, który jest często pomijany jest właśnie dobra relacja, rozmowa i pozyskiwanie informacji przed zrobieniem tego pierwszego kroku. Trafiając na nasz blog, wydaje mi się, iż jesteście na dobrej drodze i życzę Wam powodzenia. Tak jak piszecie – lepiej spróbować, niż żałować, iż się nie odważyło podjąć tej decyzji. Jak wygląda to po 10-ciu latach? Szczerze? Podobnie jak po roku, ale z większą wiedzą, doświadczeniem i otwartością na różne sytuacje.
Czy swingując już tak długo dalibyście radę powrócić do seksu tylko we dwoje?
Czy ktoś ze swingersów kiedykolwiek zrezygnował z seksu tylko we dwoje? Nie znam takich osób! Ponadto uważam, iż gdyby ktoś taki faktycznie się zdarzył, to w moim odczuciu nie nadaje się on do swingu zupełnie. Czerpanie przyjemności z seksu grupowego bez bliskości z tą jedną, jedyną osobą, z którą się właśnie dzielisz wszystkimi emocjami nie ma żadnego sensu. Dla nas swing to MY, to nasze odczucia, przyjemności i chwile doznań przeżywane razem – reszta jest tylko dodatkiem.
Tak więc odpowiadając na pytanie – nie dość, iż nie rezygnujemy z seksu tylko we dwoje, to te doznania są jeszcze silniejsze, niż dawniej! Mamy większe doświadczenie i większe pragnienia, które przenosimy również do naszej sypialni… Odpowiem teraz na kontynuację tego pytania:
Czy w ogóle seks sam na sam daje Wam jeszcze przyjemność?
Daje! Wydaje mi się, iż najlepszym dowodem na to są mokre orgazmy, zagryzanie zębów i próby uciszenia się chodź trochę, aby sąsiedzi mieli czasami spokojny wieczór… Przede wszystkim musi być Wam dobrze! Swing to nie jest szukanie doznań dlatego, iż w sypialni coś się psuje – swing to rozszerzenie tych doznań, to poszukiwanie czegoś nowego, to otworzenie się na tematy, które często wzbudzają kontrowersję – i z tego też względu są tak pociągające. To taki zakazany owoc – pragniesz go skosztować, ale nie dzielisz się od razu tą wiadomością z całym światem jak on smakował!
Aby jednak sięgnąć po ten owoc i się nim delektować, to podłoże (czyli Wy) musi być odpowiednio do tego przygotowane. jeżeli w Waszym związku będą jakieś niepoukładane sprawy – ten owoc Wam nie zasmakuje…
Czy jest możliwe porzucenie swingu po takim czasie?
Swing zmienia wszystko. Zmienia dotychczasowe życie, przekonania – otwiera nas na innych. Po dziesięciu latach (a choćby i po dużo krótszym czasie) nie jesteście w stanie powrócić do „normalności” i od tak wymazać tego wszystkiego co przeżyliście. Dlatego zawsze podkreślam w każdym tekście dla początkujących, że jest to odważna decyzja i musi być przemyślana!
Możecie się spotkać jeden raz…dwa…trzy – i zobaczyć czy to dla Was. jeżeli wspólnie stwierdzicie, iż jednak nie – kończycie te doświadczenia. Napiszę szczerze, iż po 10-ciu latach nie wiem jakby to miało wyglądać? Urwanie wszystkich poznanych kontaktów, usunięcie kont, schowanie zabawek, zrobienie „rachunku sumienia”, pójście spać… a następnego dnia budzimy się z wymazanymi wspomnieniami minionych dziesięciu lat… Kochamy się grzecznie od czasu do czasu – gdy najdzie nas ochota. Czasem też coś może wspomnimy kwitując „było, minęło…”? Nie da się. Możemy zrobić sobie przerwę – miesiąc, dwa, trzy… pół roku. Wszystko zależy od tego, dlaczego tej przerwy potrzebujemy. W dziesięcioletniej przygodzie swingerskiej mieliśmy różne etapy – pojawiły się dzieci, musieliśmy zaprzestać swingowania na trochę czasu – chodź na portalach byliśmy często dostępni.
Wydaje mi się, iż jest pewien czas, do którego można zawrócić – zwinąć żagle i przycumować do brzegu. Ten etap jest indywidualny dla wszystkich. Wymaga dużo rozmów, zrozumienia i podjęcia wspólnej decyzji. Czy po dziesięciu latach byłoby to też możliwe? Technicznie pewnie tak, jednakże nie ma na pewno możliwości powrotu do życia sprzed czasów swingowania.
To jest tak samo jak ze wspinaczką górską – jeżeli zdobędziesz jeden szczyt, to albo Ty pokonasz kolejne góry, albo one pokonają Ciebie…
Z pozdrowieniami, Kyro
SŁOWO OD AYRIS…
“Seks tylko we dwoje”. Należy raczej sobie zadać pytanie, czy kiedykolwiek z niego zrezygnowaliśmy? Odpowiedź jest prosta… Oczywiście, iż nie, nigdy nie zrezygnowaliśmy z seksu we dwoje. Skoro nie zrezygnowaliśmy, to trudno cokolwiek pisać tutaj o powrocie. Seks partnerski zawsze powinien dawać przyjemność, jeżeli nie ma jej jedna ze stron uważam, iż potrzebna jest rozmowa. Zaczęłam mieć orgazmy mokre, bo rozmawiałam z mężem. Gdy moja frustracja sięgała maksimum raz, drugi nadszedł czas na rozmowę i wspólnie szukaliśmy rozwiązań kształcąc się i czytając o punkcie “G”. Wraz z mężem nie robiliśmy tego po to, bo mieliśmy w planach swing, ale dla samych siebie. Ważne jest to, aby seks partnerski był pielęgnowany, jeżeli wkradnie się nuda i przyzwyczajenie, nie będziecie aż tak z tego czerpać przyjemności. Wówczas owszem, swing może zniszczyć wasz związek, lub pozostaniecie z przyzwyczajenia i obowiązków życia realnego. Nie jest to jednak dobre i zdrowe dla naszej psychiki. Reasumując, jeżeli decydujecie się na swing potrzeba dużo szczerych rozmów, bez wyrzutów, chodź czasem z ostrymi słowami podkreślającymi to co nam się nie podobało. Zawsze spojrzenie drugiej osoby powinno być brane pod uwagę i wypracowana równo dla obu. Tak, zgadzam się – swing to dodatek. W partnerstwie powinno myśleć się podczas seksu o drugiej osobie, czy jest mu/jej dobrze. W swingu ma być dobrze Tobie, to Ty spełniasz swoje fantazje lub wasze, a nie cudze.
W ostatnim pytaniu nie zgodzę się z mężem. Oczywiście, iż można rzucić swing. Rzucić zabawy z innymi tak, jednak urwać całkiem kontakt nie. Są trzy rodzaje ludzi w klubach:
– Ludzie, którzy patrzą tylko na pokoje u góry i te, w których mogą się włączać do zabaw.
– Ludzie, którzy lubią łapać pierwszy kontakt poprzez rozmowę i zobaczyć co wyjdzie z tego dalej, niekoniecznie na pierwszym spotkaniu.
– Ludzie, którzy są skryci i zwykle czekają, aż ktoś do nich zagada lub załapią się przypadkiem.
Pierwszy typ i trzeci nie jest zbyt dobry moim zdaniem i o takich można zapomnieć i się odłączyć, kończąc całkowicie ze swingiem. Drugi typ zdecydowanie nie. Uważam, iż kończąc swing przez cały czas możemy traktować tych ludzi jak znajomych. Pamiętajmy, iż kończąc swing kończymy igraszki, to coś, co było dodatkiem. Kontaktów nie chciałabym tracić, ponieważ każdy poznany w klubie człowiek wnosi do mojego życia trochę siebie. To ludzie kształtują bardzo często nasz charakter. Zadać należy sobie pytanie, czy koniec swingu ma być końcem całkowitym z wymazaniem tego. co było? Moim zdaniem nie da się ot tak odciąć od wspomnień miłych, podnoszących naszą adrenalinę. Da się przestać igraszki, ale nie całkowicie zapomnieć i odciąć się. jeżeli decydujemy się na koniec swingu warto być szczerym z ludźmi, z którymi się zdążyliśmy zaprzyjaźnić. Jestem pewna, iż zrozumieją i uszanują Waszą decyzję niekoniecznie tracąc kontakt, czy spotkania przy kawie.