Port Dover, malownicze miasteczko nad brzegiem jeziora Erie, już od 1981 roku staje się sceną jednego z najbardziej widowiskowych zlotów motocyklowych w Kanadzie.
W każdy piątek trzynastego, niezależnie od pory roku, tysiące motocyklistów zjeżdża aby wziąć udział w wydarzeniu, które przeszło do legendy w świecie miłośników jednośladów.
Tegoroczny zlot przerósł wszelkie oczekiwania – dzięki doskonałej pogodzie liczba uczestników sięgnęła imponującej liczby 250 000 motocykli. Główne ulice Port Dover zmieniły się w olbrzymie parkingi dla motocykli. Ciągnące się kolumny Harley-Davidsonów i innych maszyn nie mają końca, a w powietrzu unosi się dźwięk silników, które przyciągają uwagę zarówno mieszkańców jak i turystów.
Podczas zlotu w Port Dover każdy motocykl jest jak małe dzieło sztuki, opowiadające historię swojego właściciela. Maszyny prezentują niesamowitą różnorodność, zarówno pod względem modeli, jak i personalizacji. Oprócz klasycznych, lśniących chromem Harleyów można zobaczyć motory, które zachwycają odważnymi kolorami i nietypowymi zdobieniami.Wiele motocykli ozdobionych jest malowidłami inspirowanymi popkulturą – od wizerunków aktorów z kultowych filmów po bohaterów komiksów. Nie brakuje maszyn, które przenoszą nas do epoki Dzikiego Zachodu, z motywami kowbojów, koni, dyliżansów, a choćby szkieletów bizonów, co idealnie oddaje ducha wolności i przygody. Niektórzy właściciele idą jeszcze dalej, montując na swoich kierownicach ozdobne rogi byka, co dodaje ich maszynom prawdziwie drapieżnego charakteru.
Kolory motocykli to również istna eksplozja kreatywności – od klasycznych czerni i błyszczących chromów, przez odważne czerwienie, zielenie, aż po metaliczne fiolety czy złote akcenty. Każdy szczegół jest przemyślany – manualnie malowane wzory, często z elementami płomieni, czaszek, dzikich zwierząt czy pięknych krajobrazów, sprawiają, iż każdy motocykl wyróżnia się na tle innych. Niektóre maszyny są tak unikalne, iż wyglądają jak wyjęte prosto z filmów science fiction, z neonowymi światłami, futurystycznymi kształtami i nietypowymi materiałami. Wygląd motocyklistów podczas zlotu w Port Dover to prawdziwa mozaika stylów, która potrafi zaskoczyć każdego. Wielu z nich prezentuje klasyczny wizerunek, który kojarzy się z subkulturą motocyklową: skórzane kurtki, nierzadko zdobione ćwiekami, metalowymi naszywkami czy haftami, ciężkie buty, bandany na głowach, a wokół szyi zawieszone grube łańcuchy. Tatuaże, często przedstawiające symbole wolności, jak orły, wilki czy płomienie, pokrywają ramiona, torsy i szyje, dodając tym mężczyznom i kobietom jeszcze bardziej surowego, buntowniczego charakteru.
Ale za tym twardym wyglądem często kryją się osoby, których zawodowa codzienność może zaskakiwać. Wśród tych brodatych, wytatuowanych motocyklistów ubranych w skóry można spotkać inżynierów, lekarzy, prawników, architektów. Na co dzień pracują w biurach, szpitalach czy sądach, prowadząc zupełnie inne, bardziej formalne życie. Gdy jednak wsiadają na swoje motocykle, stają się kimś zupełnie innym – uciekają od codziennych obowiązków i w pełni oddają się poczuciu wolności.
Wielu z nich przyznaje, iż jazda na motocyklu to dla nich forma ucieczki od sztywnego dress code i ograniczeń życia zawodowego. Na motocyklu mogą być sobą – wcielają się w nowoczesnych kowbojów, którzy zamiast koni dosiadają potężnych maszyn, przemierzając drogi z wiatrem we włosach i poczuciem niczym nieskrępowanej wolności. Ich wygląd jest hołdem dla tej wolności i niezależności, którą daje jazda na dwóch kółkach. Zamiast eleganckich garniturów czy kitli lekarskich, wybierają skóry, dżinsy i odważne dodatki, które symbolizują ich drugą tożsamość – tą, która uwalnia ich od codziennych zmartwień i daje poczucie pełnej swobody.
Nie ma tu miejsca na stereotypy – motocykliści to ludzie z różnych warstw społecznych, których łączy wspólna pasja i pragnienie poczucia wolności. Dla nich droga jest tym, co najważniejsze.
Jedną z charakterystycznych grup, które co roku biorą udział w wydarzeniu, jest polonijna społeczność motocyklistów. Polonijni motocykliści stanowią wyjątkowo widoczną i dynamiczną grupę wśród uczestników zlotu w Port Dover. Każdego roku, niezależnie od pogody i odległości, setki Polaków z Kanady oraz Stanów Zjednoczonych wsiada na swoje maszyny, aby razem z innymi entuzjastami dwóch kółek świętować ten szczególny dzień.
Polonijni motocykliści wyróżniają się orłami i polskimi flagami dumnie powiewającymi na ich motocyklach. Wśród maszyn dominują legendarne Harley-Davidsony, ale nie brakuje również innych marek, które podkreślają indywidualność każdego z uczestników. Dla wielu z nich zlot w Port Dover to nie tylko okazja do spotkania z przyjaciółmi, ale także sposób na pielęgnowanie polskich tradycji i budowanie poczucia wspólnoty wśród motocyklistów Polonii.
Niektórzy uczestnicy reprezentujący polonijne kluby motocyklowe traktują tę imprezę jako coroczny rytuał, podczas którego mogą promować polską kulturę oraz pokazać, iż polscy motocykliści odgrywają znaczącą rolę w tej niezwykłej społeczności. Dla wielu mieszkańców i uczestników z innych krajów, widok tak dużej grupy Polaków biorących udział w zlocie jest inspirujący i buduje pozytywny wizerunek polonijnej społeczności w Kanadzie. Motocykliści z polskimi flagami to stały element krajobrazu tego wyjątkowego zlotu, co nadaje mu dodatkowego międzynarodowego charakteru.
Port Dover w tych dniach żyje pełnią życia – lokalne restauracje i stoiska serwują pyszne jedzenie, a szczególnym powodzeniem cieszą się kiełbaski i świeżo złowione ryby z jeziora Erie. Na spragnionych relaksu czeka szeroka, czysta plaża, która pozwala na chwilę wytchnienia po długiej jeździe. Co ciekawe, lokalny restaurator postanowił dodać tropikalnego klimatu tej nadmorskiej miejscowości i zasadził na plaży… palmy! Zdjęcia z tego miejsca sprawiają wrażenie, jakby ich autorzy odpoczywali na Karaibach.
Jednak zlot w Port Dover to nie tylko motoryzacyjne święto.
To również miejsce, gdzie historia spotyka się z nowoczesnością. Odwiedzający mogą odkryć bogate dziedzictwo regionu spacerując po urokliwych uliczkach i podziwiając rybacką architekturę. Dla miłośników kultury przygotowano liczne wystawy, pokazy oraz koncerty, które realizowane są na otwartej przestrzeni, przyciągając tłumy fanów rocka, bluesa i innych gatunków muzycznych.
Nieodłącznym elementem tego wydarzenia jest także duch wspólnoty. Motocykliści, mimo różnic wieku, narodowości czy motoru, jednoczą się w jednej wielkiej rodzinie pasjonatów. Niezależnie od tego, czy przyjeżdżają na swych maszynach po raz pierwszy, czy zlot w Port Dover stał się już dla nich coroczną tradycją, każdy czuje tu wyjątkową atmosferę wolności, braterstwa i przygody.
Jeśli jeszcze nigdy nie odwiedziłeś Port Dover w piątek trzynastego, zaplanuj swoją kolejną motocyklową wyprawę właśnie tutaj. To wydarzenie, które trzeba przeżyć przynajmniej raz w życiu, by poczuć, jak prawdziwa jest pasja do motocykli.
Reportaż i zdjęcia
Michał Bogusławski