Poranek zastał nas na zakurzonej drodze wiodącej ze wsi. W jednej ręce trzymałam małą dłoń Zosi, w drugiej – lekką walizkę wypełnioną nie tyle rzeczami, co zdradzonymi nadziejami.

naszkraj.online 2 tygodni temu
Ranek zastał nas na zakurzonej drodze prowadzącej ze wsi. W jednej ręce trzymałam małą dłoń Zosi, w drugiej lekką walizkę, wypchaną nie tyle ubraniami, co zdradzonymi nadziejami. Autobus, sapcząc, odjeżdżał od przystanku, zabierając nas daleko od miejsca, gdzie jeszcze kilka godzin wcześniej wierzyłam w cokolwiek. Wyjeżdżałam, choćby nie żegnając się z Markiem. On był właśnie […]
Idź do oryginalnego materiału