Na 100 dni przed startem igrzysk Polski Komitet Olimpijski zaprezentował oficjalne stroje sportowe i galowe w jakich nasi reprezentanci wystąpią na rozpoczynających się 26 lipca Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. I co tu dużo mówić, prezentacje te wywołały spore emocje.
Po pierwsze, sporym zaskoczeniem dla wielu osób był fakt, iż za oficjalne stroje sportowe odpowiada marka Adidas, a nie polski 4F, jak miało to miejsce w ostatnich kilkunastu latach. Co prawda informacja ta była znana w środowisku sportowym już od kilku miesięcy, ale chyba dopiero teraz popularne media podchwyciły ten temat i zrobiła się aferka, w którą zaangażowało się – a jakże – środowisko polityczne dzisiejszej opozycji.
No bo przecież to doskonały temat do politycznej jatki, ponieważ po kilkunastu latach polska marka została zastąpiona niemiecką. Szkoda tylko, iż większość politycznych adwersarzy zapomniała, iż za te decyzje odpowiadał prezes, którego oni powołali – Radosław Piesiewicz.
JAK NIE WIADOMO O CO CHODZI, TO CHODZI O…
Ale porzućmy te polityczne argumenty, bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I tak też było w tej sytuacji. Jak wyjaśniał prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, nie porozumieli się oni z marką 4F głównie z powodów finansowych.
Podobno w przypadku umowy z 4F, to PKOl płaciłby za stroje. I to niemało. Co prawda nikt oficjalnie nie zdradził szczegółów negocjacji „paryskich”, ale podobno kontrakt za przygotowanie strojów na igrzyska w Tokio opiewał na 3,5 mln zł – tyle PKOl musiał zapłacić marce 4F w roku 2021. W przypadku umowy z Adidasem, to właściciel niemieckiej marki zapłaci naszemu związkowi. Nie było tu zatem sentymentów, ale czysto biznesowe kalkulacje, o czym jasno powiedział prezes Piesiewicz w jednym z wywiadów.
Ale warto dodać, iż choć marka 4F nie ubierze naszych sportowców, to w Paryżu będzie widoczna, ponieważ jest oficjalnym partnerem technicznym aż sześciu reprezentacji: Grecji, Chorwacji, Łotwy, Słowacji, Ukrainy oraz Kosowa.
SZTAMPOWO, KATALOGOWO, BEZ POMYSŁU
Czy stroje sportowe przygotowane przez Adidasa są ładniejsze niż te, które dostarczał 4F w poprzednich latach? To oczywiście kwestia gustu, ale moim zdaniem projekty Adidasa absolutnie nie zachwycają i nasza marka radziła sobie z tym znacznie lepiej w ostatnich latach. Było to spójne, świeże, nowoczesne. Widać tam było duże zaangażowanie po stronie marki.
To co zaprezentował Adidas jest bardzo sztampowe, katalogowe, nijakie. Nie widać w tym ani jakości, ani autorskiego projektu przygotowanego pod naszą reprezentację, ale jakieś przypadkowe produkty z magazynu, które ktoś w pośpiechu wymieszał, dodając napis „POLSKA”.
Co tu dużo pisać, nie ma na czym oka zawiesić i wygląda to bardzo mizernie.
Ale zostawmy stroje sportowe, bo powiedzmy sobie szczerze, dla kibiców najważniejsze będą wyniki sportowe. jeżeli będą one zgodne z założeniami – a PKOl mówi o kilkunastu medalach – to raczej nikt nie będzie rozpamiętywał tego, iż zdobyto je w niezbyt ładnych strojach.
ARMANI, BERLUTI, RALPH LAUREN, BIZUU…
Przejdźmy zatem do strojów galowych, czyli tych, w których nasi sportowcy wystąpią na uroczystości otwarcia i zamknięcia Letnich Igrzysk Olimpijskich. Ubrania te wywołują zawsze wiele emocji, bo jest to wydarzenie bardzo medialne, gdzie jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji sportowej dochodzi do rywalizacji modowej, a jak wiadomo, sport i moda od wielu dekad są blisko związane. Wystarczy dodać, iż duże marki ze świata mody od lat chętnie angażują się w takie projekty. W Paryżu będzie to m.in. marka Polo Ralph Lauren, która ubierze Amerykanów; marka Berluti która ubierze Francuzów oraz marka Emporio Armani, która ubierze Włochów.
Przypomnę, iż w poprzednich kilkunastu latach ubrania galowe przygotowywała głównie marka 4F. W tym roku kontrakt sportowy ma Adidas, a kontrakt na stroje galowe otrzymała polska marka Bizuu.
Czytelnikom tego bloga prawdopodobnie nieznana, bowiem od początku swojej działalności firma ta skupia się na asortymencie damskim. Marka ta powstała w roku 2011, a założyły ją siostry: Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak. w tej chwili mają cztery butiki firmowe, a zatem pozostają małą marką rodzinną. I to właśnie ten fakt spowodował niemałe zaskoczenie, gdy w listopadzie ubiegłego roku ogłoszono, iż naszych reprezentantów ubierze nie jakaś duża marka, ale właśnie Bizuu.
Ten modowy kierunek prezes PKOl uzasadniał tym, iż igrzyska odbędą się w Paryżu – światowej stolicy mody, a dodatkowo łączy się z setną rocznicą naszych występów na igrzyskach olimpijskich, co chciano podkreślić czymś innym i wyjątkowym.
„JAK WORKI NA ZIEMNIAKI!”
Kolekcja olimpijska przygotowana przez Bizuu została zaprezentowana 19 kwietnia i z tego co widziałem wywołała sporo komentarzy. W większości negatywnych. Czy zasłużyła na nie? Moim zdaniem nie. Uważam, iż jest to spójna, przemyślana i nowoczesna koncepcja, która dość mocno wyróżnia się na tle poprzednich igrzysk, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Choć przypuszczam, iż to właśnie ta inność była jednym z głównych powodów niezbyt pozytywnych komentarzy w internecie, bo jeżeli coś jest inne od standardu do którego jesteśmy przyzwyczajeni, to zwykle to negujemy albo… potrzebujemy czasu, by się z tym oswoić.
Przewodnim kolorem tej kolekcji jest kremowa biel w ciepłym odcieniu. Taki kolor mają spodnie, marynarki, sweter oraz tło damskich sukienek i bluzek. Kontrastowym detalem kolorystycznym jest czerwień, która oczywiście nawiązuje do kolorów narodowych. W tym kolorze wykonano nadruki na sukienkach i bluzkach oraz ozdobne paski na męskich swetrach. Na tym autorskim projekcie nadruku też można dostrzec polskie motywy graficzne. To m.in. mak polny, chaber, bławatek, stokrotka, żyto i wróbel. Czytałem komentarze, iż ten wzór jest zbyt dosłowny, babciny, a choćby infantylny. Moim zdaniem nie wygląda to źle.
To, co niewątpliwie rzuca się w oczy jeżeli chodzi o ubiór galowy, to obszerność spodni. Damskie są bardzo szerokie, męskie mniej, ale też wyraźnie odstają od fasonów, do jakich przyzwyczajeni są polscy klienci – mają wysoki stan, podwójne zakładki i dość szeroką nogawkę. Nie wszystkim się to spodobało, ale trzeba to wyraźnie napisać, iż jest to zgodne ze współczesnymi trendami i z trendami z… początku XX wieku, a to właśnie to projektantki wskazały jako przewodnią inspirację dla całej kolekcji.
W męskiej kolekcji pozostało marynarka dwurzędowa i sweter krykietowy, które również nawiązują do przedwojennych ubrań sportowych (o historii swetrów krykietowych pisałem tutaj), choć moim zdaniem można było się pokusić o biały kardigan, który nawiązywałby do swetrów naszej reprezentacji olimpijskiej z 1924 roku.
Całość wygląda fajnie, choć na zdjęciach z oficjalnej prezentacji nie dopilnowano odpowiedniej długości nogawek i rękawów marynarek – są za długie. Za całość daję mocną czwórkę w szkolnej skali ocen, więc jest dobrze, choć mogło być lepiej. Brakuje mi fajnych pasków i butów. Jako minus wskazałbym również branding Bizuu na ubraniach (szczególnie te naszywki z logo na marynarkach – słabo to wygląda) oraz składy surowcowe tych ubrań. Z tego co widzę, to sukienki, spodnie i marynarki są z poliestru.
Jak to będzie wyglądać na sportowcach ocenimy 26 lipca, ale moim zdaniem wstydu nie będzie, jeżeli tylko dopracowane zostaną kwestie rozmiarówki.
Jaką notę wy wystawiacie za stroje? Napiszcie w komentarzach.
Zdjęcia pochodzą z Facbooka PKOl