Polska stewardesa o życiu w Izraelu. "Wiedziałam, iż to sytuacja jak każda inna"

gazeta.pl 14 godzin temu
Od początku tygodnia na tablicach przylotów w Tel Awiwie coraz częściej pojawia się czerwone "CANCELED". Międzynarodowe linie lotnicze zawieszają rejsy do Izraela, a na lotniskach zapanował chaos organizacyjny. O tym, jak wygląda sytuacja z perspektywy załogi, opowiedziała nam polska stewardesa.
Od kilku dni izraelskie lotniska działają pod ciągłą presją niepewności. Po tym, jak w niedzielę rakieta spadła w pobliżu lotniska Ben Guriona, atmosfera zrobiła się gęsta. Na tablicach przylotów i odlotów wciąż pojawiają się komunikaty o odwołanych lotach, a przewoźnicy wycofują się jeden po drugim. Lufthansa, LOT, Wizz Air i Ryanair niemal chórem zapewniają, iż bezpieczeństwo ma dla nich priorytet. Tymczasem izraelskie El Al i Sun D'or robią wszystko, by utrzymać swoje rejsy - przejmują pasażerów z anulowanych lotów i walczą, by nie stracić rytmu.


REKLAMA


Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park


"Byłam wtedy w chmurach". Polska stewardesa szczerze o życiu i lataniu z Tel Awiwu
Ania, stewardesa czarterowej linii, od miesięcy stacjonuje w Izraelu. - W niedzielę, kiedy to się stało, ja byłam w chmurach, więc zbytnio mnie to nie obeszło, bo wiedziałam, iż to sytuacja jak każda inna. Już miałam takich kilka w Tel Awiwie - przyznała w rozmowie z serwisem podróże.gazeta.pl. Choć na pokładzie zachowała spokój, atmosfera wśród załóg była daleka od rutyny. - Niektórzy jechali wtedy na lotnisko, by operować lot. Widzieli to wszystko, wybuch rakiety i mówili, iż byli przerażeni. Był alarm, wycie, musieli wyjść z samochodu, schować się do schronu - relacjonuje.


Dodała jednak, iż codzienność w mieście nie zamarła - plaże tętnią życiem, słychać muzykę, mieszkańcy biegają i grają w piłkę. O ostatnich wydarzeniach przypominają jedynie tablice z informacją o odwołanych lotach. - Tutaj ludzie w ogóle o tym nie rozmawiają, tzn. mówię o naszej załodze. Na ulicy też nie ma żadnego terroru. Ludzie żyją swoim życiem - wyjaśniła.
Z Anią mieliśmy okazję porozmawiać również w zeszłym roku, kiedy to opowiadała, jak po ostrzale irańskimi rakietami musiała kryć się w klatce schodowej. - Te alarmy są zwykle na wszelki wypadek. Ale ten raz był inny. Ludzie pisali, iż siedzą w bunkrze, słyszą wybuchy, mają ataki paniki - wpominała. Choć codziennie stawiała się w pracy, wielu z jej współpracowników decydowało się już nie wracać na trasę do Tel Awiwu.


Czerwone światło dla podróży do Izraela. Co wiadomo?
Wszystko zaczęło się od uderzenia rakiety balistycznej wystrzelonej przez Huti z Jemenu. Pocisk eksplodował tuż przy jednej z dróg technicznych lotniska Ben Guriona, lekko raniąc kilka osób. Mimo prób przechwycenia rakieta przebiła się przez izraelski system obrony. W reakcji na zagrożenie Polskie Linie Lotnicze LOT wstrzymały rejsy między Warszawą, a Tel Awiwem, w tym połączenia oznaczone jako LO152, LO156, LO155 i LO151. Na liście anulowanych połączeń znalazły się również środowe rejsy.


Lufthansa planuje utrzymać zawieszenie do niedzieli, Wizz Air zapowiada wznowienie lotów w czwartek, a Ryanair wstrzymuje rejsy co najmniej do wtorku. Decyzje o zawieszeniu lotów podjęli także przewoźnicy z USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Choć przestrzeń powietrzna nad Izraelem pozostaje otwarta, coraz mniej samolotów faktycznie się tam kieruje.
Co sądzisz o decyzjach linii lotniczych dotyczących rejsów do Izraela? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału