Ciekawe rezultaty przyniosła analiza porównawcza pomiędzy dwoma grupami emigrantek, które urodziły dzieci w Wielkiej Brytanii. Ze względu iż Polki i Rumunki to w tej chwili dwie największe grupy emigrantek rodzących dzieci w UK, brytyjski urząd statystyczny przedstawił dodatkowe dane dotyczące Polek i Rumunek. Danych dotyczących innych obywatelek Unii Europejskiej nie ma. Można natomiast wyciągnąć interesujące wnioski porównując Polki z Rumunkami. Statystyki dotyczące urodzeń będą odzwierciedlać niemal 1 do 1 z kim wiążą się polskie kobiety na emigracji. Okazuje się, iż odsetek Polek w związkach z obcokrajowcami będzie znacznie wyższy niż w przypadku Rumunek. Wywnioskować to można z danych dotyczących ojcostwa dzieci w UK.
Polki tylko w nieco ponad połowie są związane z Polakami, natomiast Rumunki w zdecydowanej większości parują ze swoimi rodakami. To dość interesujące zjawisko gdyż poziom życia w Polsce i Rumunii jest podobny, obydwa kraje są także postkomunistyczne. Widocznie wśród Polek mamy pewien fenomen, co odróżnia je od kobiet choćby w Europie. Polka związek z obcokrajowcem choćby nieważne jakim, traktuje jako podniesienie własnego statusu społecznego. Od dawna wiadomo, iż dla wielu naszych rodaczek na emigracji w grę wchodzi każdy byle nie Polak. Najprawdopodobniej większość Polek która emigruje z kraju jako singielki, wiąże się za granicą z obcokrajowcami. Te polsko-polskie dzieci to prawdopodobnie dzieci osób, które w Polsce były już małżeństwem lub parą. Polki nie pojechały na zachód żeby odkładać na dom w Polsce tak jak wielu naiwnie myślało w 2004 roku, gdy otwarto dla nas granice zachodniej Europy. Młode Polki pojechały na zachód zacząć tam nowe życie, odciąć się od Polski i Polaków. Klasyczną już sytuacją jest gdy Polka zostaje żoną Brytyjczyka, Niemca czy Holendra a ich wspólne dzieci nie mówią w ogóle po polsku. Same Polki też starają się często nie przyznawać do swojej polskości na emigracji, zakamuflowane pod nazwiskami mężów są bardziej brytyjskie czy niemieckie niż same Brytyjki czy Niemki.
Co jak co ale wielka fala emigracji z Polski na zachód była wielkim prezentem dla zachodnich rynków matrymonialnym. Chyba nikt się nie spodziewał, iż kilka milionów młodych kobiet desperacko będzie szukać partnerów wśród lokalnych mężczyzn. Polki tak robią masowo już od lat 80′ a pewnie i było tak wiele wcześniej. Jak widać wśród innych nacji kobiety nie mają takiego parcia na związek z obcokrajowcem. o ile w innych krajach odsetek polskich kobiet w związkach z obcokrajowcami jest podobny, to niestety ale Polakom odpłynęło z rynku matrymonialnego co najmniej kilkaset tysięcy kobiet. Jak wiemy wielu polskich mężczyzn wraca samotnie z emigracji i liczy jeszcze, iż z walizką pieniędzy po powrocie do Polski kogoś jeszcze znajdzie. Jednym się to udaje a innym już nie, bo hipergamia w Polsce skoczyła do takiego poziomu, iż choćby zarobieni emigranci przestali być atrakcyjni. Wiemy już tak Polki działają na emigracji, pytanie co będzie w Polsce? Jesteśmy w tej chwili krajem masowej imigracji mężczyzn z Azji, a powoli także i z Afryki. Czy kilkaset tysięcy Turków, Nigeryjczyków, Gruzinów, Hindusów, Pakistańczyków itd. nie doprowadzi polskich mężczyzn do katastrofy społecznej? Niestety obserwując sytuację w dużych miastach jak Kraków czy Wrocław widać takich par coraz więcej. Polacy niestety nie mają w Polsce takich możliwości, bo obecna imigracja jest niemal w całości męska.