— Przez pierwszą chwilę myśleliśmy, iż to tylko problem naszego budynku, ale gwałtownie dowiedzieliśmy się, iż na drugim końcu kraju również nie ma prądu. Jeszcze przez chwilę mogliśmy się komunikować z innymi ludźmi poprzez sieć komórkową. Kilkanaście minut później przestało działać absolutnie wszystko — komentuje paraliż w Hiszpanii Anna Nguyen Van, która od lat jest mieszkanką Barcelony.