REKLAMA
Zobacz wideo
Prezent w nietypowym kształcie? Nie ma obaw! Tymi sposobami możesz zapakować wszystko
Matka: Szkolne mikołajki to fajny, ale problematyczny zwyczajU syna Gosi w czwartej klasie w tym roku ma być pierwsze losowanie karteczek z imionami dzieci, którym będzie się robić mikołajkowe upominki. Ustalono stawkę 20 zł i tu, przyznaje nasza czytelniczka, jest spory problem. - Nie oszukujmy się, ciężko kupić coś dziecku za taką kwotę. Obstawiam, iż większość osób wyda więcej i będzie to widać po prezentach. W naszym przypadku wybranie czegoś na pewno spadnie na mnie. Mój syn już mnie pytał, czy pójdziemy razem coś kupić. Boi się, iż wylosuje koleżankę i totalnie nie będzie wiedział, co jej dać- powiedziała. - W poprzednich latach wszystkie dzieciaki dostawały takie same upominki kupione przez trójkę klasową i przyznam, iż to było bardzo wygodne - dodała.Ewelina stwierdziła, iż kiedyś wszyscy przykładali wielką wagę do tego, co kupić koledze/koleżance na mikołajki. Ma wrażenie, iż dziś jest zupełnie inaczej. - Wydaje mi się, iż dziecko losuje karteczkę, przynosi mamie i mówi: kup coś. Nie widzę, przynajmniej w swoich dzieciach, żeby to wzbudzało wielkie emocje, szkoda. Ja zawsze staram się coś kupić fajnego tym dzieciakom, żeby było im miło, ale wiem, iż wielu rodziców olewa temat i potem dostają dzieci byle co - powiedziała.
Mikołajki w szkole Fot. pixabay / LouisJos
Dostała zwykłe białe skarpety. "Musiałam udawać zadowoloną"Wiele osób przyznało, iż nie wspominają zbyt dobrze swoich mikołajkowych upominków, ponieważ wielu ich kolegów/koleżanek (bądź ich rodziców) wcale nie starało się kupić czegoś użytecznego czy ładnego. U Izy wydawałoby się, iż wszyscy mieli ułatwione zadanie, ponieważ przed mikołajkami na godzinie wychowawczej zrobiono tabelkę i każdy napisał, co chciałby dostać i z czego by się cieszył. - Ja napisałam fajne skarpetki, świeczki, maseczkę do twarzy. Wydaje mi się, iż to proste rzeczy do kupienia w każdej drogerii. Trafiła mi się osoba, która kolekcjonowała rzeczy z jeżami. Stanęłam więc na rzęsach, aby poszukać czegoś fajnego, do tego dobrałam słodycze i bardzo się starałam. Najgorsze było to, iż gdy jakaś osoba otwierała prezent, wszyscy patrzyli na reakcję. To nie było dyskretne. Kiedy przyszło do rozpakowania mojego prezentu, okazało się, iż dostałam... najzwyklejsze białe skarpety. I to wszystko. Koszt? O połowę niższy, niż ustaliliśmy- opowiadała - Było mi niezręcznie, bo gdy wyjęłam te skarpety, ludzie zapytali: "i co jeszcze?". A ja wiedziałam, iż to wszystko i musiałam udawać zadowoloną" - dodała.Ula jako dziecko na klasowe mikołajki dostała książkę, choćby nie pamięta już jaką. Nie ukrywała, iż bardzo się jej to nie spodobało, zwłaszcza iż koleżanki dostały jakieś kosmetyki, błyszczyki, fajne gadżety czy misie.
Byłam wkurzona, bo po pierwsze wiedziałam, iż mama będzie kazała mi ją przeczytać, a po drugie wiadomo, książka na prezent w podstawówce... Obciach i przypał- powiedziała.Oliwia stwierdziła, iż na mikołajki co roku dostawała rzeczy, z którymi nie wiedziała totalnie, co ma robić. - Jakieś gliniane figurki, badziewne ozdoby lub zabawki. Zawsze to się później walało po domu. Mimo to całe zamieszanie z losowaniem, kupowaniem, rozdawaniem później tych upominków było bardzo miłe - podsumowała.Co sądzisz o klasowych mikołajkach? Napisz do nas: [email protected]. Zapewniam anonimowość!













